Reklama
Skandal w Motorze: \"Obrażali mnie i moją żonę\"
- Wszystko zaczęło się przed meczem z Górnikiem Zabrze, kiedy wiceprezes Motoru kopniakiem otworzył drzwi do mojego gabinetu i kazał się wynosić. To oczywiście bardzo delikatne stwierdzenie - rozmowa z Bogusławem Baniakiem, trenerem lubelskiego Motoru
- 04.05.2010 18:11
• Po meczu z Górnikiem Zabrze nie chciał pan zdradzać szczegółów przykrych zdarzeń, do jakich doszło w lubelskim klubie. Jednak wiadomo, że chodzi o ostre starcie z jednym z członków zarządu stowarzyszenia Motor. Chyba nie ma sensu dalej milczeć w tej sprawie?
– Możemy o tym porozmawiać. Prawdę powiedziawszy, po całym zajściu dosyć długo byłem w szoku. A wszystko zaczęło się przed meczem z Górnikiem Zabrze, kiedy wiceprezes Motoru kopniakiem otworzył drzwi do mojego gabinetu i kazał się wynosić. To oczywiście bardzo delikatne stwierdzenie. W rzeczywistości ten człowiek, od którego było czuć alkohol, używał wulgarnych słów, zachowywał się jak swołocz. Twierdził, że jako prezes może wszystko. Nawet trudno było zrozumieć, o co ma pretensję, bo mylił wiele faktów i wydaje mi się, że niektóre zarzuty kierował pod złym adresem. W pewnym momencie poczułem się zagrożony, bo wiceprezes próbował się za mną szarpać, ale do rękoczynów nie doszło, ponieważ w porę interweniowali moi asystenci – Przemysław Delmanowicz i Andrzej Rycak, świadkowie całego zdarzenia. Wcześniej dostałem też kilka esemesów, w których obrażano nie tylko mnie, ale także moją żonę. Przez moment sądziłem, że to sprawka kibiców, ale ktoś poznał numer telefonu członka zarządu Motoru.
– Rozmawiałem o tym z prawnikiem i z żoną. Treść tych esemsesów kwalifikuje się do tego, aby wkroczyć na drogę sądową, ale postanowiliśmy wykasować te obraźliwe teksty. Ja nawet nie chcę, aby ten pan mnie przepraszał, nie chcę go znać.
• Będzie pan kontynuował pracę w Motorze?
– O ostatecznej decyzji powiadomię podczas czwartkowej konferencji. Już trochę ochłonąłem i teraz wydaje mi się, że dokończę pracę. Chyba będę firmował swoim nazwiskiem spadek Motoru z pierwszej ligi. Trzeba też pomyśleć, co dalej z drużyną i klubem. Moim zdaniem pomysły rozpoczęcia wszystkiego od początku, od B klasy, nie są najlepsze. Uważam, że trzeba kontynuować grę w drugiej lidze, licząc się z tym, że za korupcję będą odjęte punkty. Może nie uda się wrócić na zaplecze ekstraklasy z marszu, ale trzeba próbować. Największym problemem są długi, co może spowodować, że Motor nie otrzyma licencji. Czy ja będę uczestniczył w procesie budowania drugoligowej ekipy? Nie wiem. Wiele zależy od rozmów z przedstawicielami niedawno powstałej Spółki Akcyjnej Motor. Na razie myślę o najbliższych meczach, m.in. z Górnikiem Łęczna. Chciałbym, aby mój zespół zaprezentował się dobrze w tej konfrontacji.
• I pogrążył inną drużynę z Lubelszczyzny, walczącą o utrzymanie?
– Nie ma sensu spekulować, bo gramy przede wszystkim dla kibiców. Niech wszystko rozstrzygnie się na boisku.
• Kilka razy wspominano o pańskim przejściu do Górnika Łęczna. Po zmianach w tym klubie temat będzie jeszcze aktualny?
– Sprawa definitywnie upadła. Oczywiście dobrze znam nowego prezesa Krzysztofa Domoszyńskiego i trenera Mirosława Jabłońskiego. Życzę im owocnej pracy.
Reklama













Komentarze