Juwenalia 2010: Kozienaliowa masakra na miasteczku akademickim

Wizyta na miasteczku akademickim UMCS w czwartkowy wieczór nie była rzeczą przyjemną, choć zespoły reggae\'owe, dancehallowe i raggamuffinowe podobno grały całkiem przyzwoicie. Dojście od strony Chatki Żaka w okolice placu, na którym odbywał się koncert miało wiele z zawodów survivalowych i trochę ze ścieżek zdrowia, organizowanych więźniom politycznym przez PRL-owskie służby. Kroczenie chodnikiem razem z pijanymi osobnikami, którzy stracili poczucie równowagi i orientację w przestrzeni, przemierzanie chodnika zarzuconego butelkami po piwie, przechodzenie pod skarpą oblepioną pijącymi ludźmi, którzy mogą mieć wyrzutowy pomysł na pozbycie się butelek – to doświadczenia nieprzyjemne i niebezpieczne. Po takich atrakcjach już prawie straciłem ochotę na dłuższe i bliższe uczestniczenie w koncercie. Chęć wchodzenia na plac koncertowy przeszła mi zupełnie, kiedy zorientowałem się, że to zwykłe klepisko. Ciekawe, że w muszli koncertowej koncerty juwenaliowe mają zupełnie inny charakter i otoczkę. A im bliżej studenckiej bazy, tym gorzej. Koncerty, imprezy, wydarzenia - wszystko o Lubelskich Dniach Kultury Studenckiej na www.dziennikwschodni.pl/juwenalia