Hetman Gołąb – Powiślak 0:1. \"Gola dedykuję drużynie\"
Powiślak Końskowola odniósł pierwsze w historii zwycięstwo w lubelskiej klasie okręgowej. Gola na wagę trzech punktów zdobył w 25 min Adrian Gawidziel.
- 19.08.2012 17:42

(DANIEL KRAWCZYK)
Spotkanie rozegrano na boisku ze sztuczną trawą w Puławach. – Moi podopieczni już przyzwyczaili się do tej nawierzchni. Rywale wcześniej również mieli z nią styczność, więc nie była ona dla nikogo atutem – powiedział Krystian Burek, trener Hetmana.
Jego podopieczni jako pierwsi stworzyli sobie groźne sytuacje, ale uderzenia Macieja Grobla i Jarosława Gowina minęły bramkę Michała Bickiego. Przyjezdni byli za to bardziej skuteczni – w 25 min dośrodkowanie Kamila Kopcia wykończył Gawidziel.
Powiślak dalej kontrolował mecz i wydawało się, że nic nie odbierze mu trzech punktów. Jednak w końcówce pod bramką Bickiego co chwila dochodziło do niebezpiecznych sytuacji, ale piłkarzom z Końskowoli udało się szczęśliwie przetrwać ten okres.
– Zafundowaliśmy sobie niepotrzebną nerwówkę w końcówce. Z przekroju całego spotkania byliśmy lepszą drużyną. Nieźle operowaliśmy piłką, a zespół dobrze realizował założenia taktyczne – powiedział Robert Makarewicz, dla którego był to szczególny mecz. Jego ostatnim miejscem pracy był właśnie Gołąb, a Hetman wówczas przez długi okres czasu liczył się w walce o czwartą ligę.
– Zostawiłem tam sporo zdrowia i mam do tego klubu spory sentyment. Jednak teraz liczy się tylko Powiślak – kończy szkoleniowiec.
Spore problemy ma za to Krystian Burek. Kontuzji w sobotę nabawili się Kamil Ścibior i Marcin Kowalik.
– Prześladuje nas pech, bo na uraz narzeka również Łukasz Zdunek. W następnym meczu będę chyba musiał przebrać się w strój sportowy i zagrać w defensywie. Zaznaczam jednak, że nie jestem zwolennikiem bycia grającym trenerem – tłumaczy Burek.
Hetman Gołąb – Powiślak Końskowola 0:1 (0:0)
Bramki: Gawidziel (25).
Hetman: Guzek – Lewandowski, R. Warda, Ścibior (22 Capała), Nabrzycki, Kowalik (46 Kawka, 85 Cybula ), Skowron, P. Warda, Szczypa, Grobel, Jarosław Gowin.
Powiślak: Bicki – Denis, Mróż, Rożek, Leszczyński, Banaszek, Wolszczak (55 Pięta), Radzikowski (65 D. Kopeć), Witek (80 A. Sułek), Gawidziel, K. Kopeć (60 Wiśniosz).
Żółte kartki: Kowalik, P. Warda, R. Warda – Witek, Banaszek. Sędziował: Olucha. Widzów: 300.
ROZMOWA Z Adrianem Gawidzielem, piłkarzem Powiślaka Końskowola
• Jak, z pana perspektywy, wyglądała akcja decydująca o losach meczu?
– W tej akcji ogromną pracę wykonał Kamil Kopeć, który świetnie przedarł się bokiem boiska. Posłał dobre dośrodkowanie w pole karne, a piłka minęła dwóch obrońców. Ja czekałem na nią na długim słupku i posłałem ja w krótki róg bramki Piotra Guzka.
• Do kogo pobiegł pan po zdobyciu gola?
– Nawet nie pamiętam. Cieszę się, bo to historyczne trafienie dla Powiślaka. A gola dedykuję całej drużynie. W pierwszym meczu nie poszło nam zbyt dobrze, bo przegraliśmy po bramce straconej w ostatniej minucie. Mam nadzieję, że to zwycięstwo wyznaczy nam dobry szlak, którym będziemy podążać do końca sezonu. Mamy wyrównany skład, a piłkarze są głodni gry.
• Do Powiślaka dołączył pan w ostatniej chwili...
– Tak, ale nie oznacza to, że wahałem się. Trafiłem do dobrze poukładanego zespołu, w którym panuje fajna atmosfera. W Puławiaku również było przyjemnie, ale chciałem grać w wyższej lidze.
• Mało brakowało, a to Puławiak występowałby w „okręgówce”...
– Ale przegraliśmy walkę o awans właśnie z Powiślakiem Końskowola. Walka była bardzo zacięta, ale na finiszu minimalnie lepsi okazali się piłkarze z Końskowoli.
Reklama













Komentarze