Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Pasażerka o podróży z Lublina do Szastarki. \"Nic dziwnego, że kolej upada\"

Lubelskie Przewozy Regionalne znowu pokazały, że pasażerowie się dla nich nie liczą - pisze nasza Czytelniczka Justyna w liście do redakcji.
Pasażerka o podróży z Lublina do Szastarki. \"Nic dziwnego, że kolej upada\"
(Archiwum)
\"W dniach 7 i 8 grudnia na trasie Lublin - Stalowa Wola Południe w Niedrzwicy Kościelnej był przeprowadzany remont torów, dlatego na trasie Niedrzwica - Kraśnik - Niedrzwica kursowała komunikacja zastępcza. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że pasażerom dwóch pociągów relacji Lublin - Stalowa Wola Południe (wyjazd z Lublina o godz. 14:45) i Lublin - Szastarka (wyjazd z Lublina o godz. 15:38) nie zapewniono dowozu do Kraśnika. Ja jechałam pociągiem relacji Lublin – Szastarka. W Niedrzwicy byliśmy na czas (godz. 16.00), ale na miejscu okazało się, że pasażerowie z wcześniejszego pociągu o 14:45 nie zmieścili się do autobusu. Części z nich nie udało się wsiąść, a pozostałe osoby stojące zostały wyproszone z autobusu. Pojechali jedynie ci co siedzieli. I tak około 30 osób pozostawiono w Niedrzwicy. Gdy przyjechał kolejny autobus okazało się, że miał on zabrać jedynie osoby, które nie zmieściły się do poprzedniego, a dla pasażerów pociągu do Szastarki nie będzie podstawionego żadnego autokaru zastępczego. Pomimo to, prawie wszyscy weszli do autobusu, ale i tak około 10 osób się nie zmieściło, a inni z pobliskich miejscowości zorganizowali sobie dowóz na własną ręką. Gdyby nie to pozostawionych osób byłoby znacznie więcej. Nie trzeba wspominać, że warunki w autobusie były dalekie od dobrych. Gdy po 1 godzinie i 20 minutach udało się dojechać do Kraśnika okazało się, że pasażerowie z pierwszego autobusu nadal czekają na odjazd do Stalowej Woli Południe, ponieważ pociągi z godzin 14:45 i 15:38 z Lublina zostały połączone w jeden. Z Kraśnika wyjechaliśmy o 17:25, a z pociągu w Szastarce wysiadłam o 17:40, czyli podróż zajęła mi dwie godziny, a osobom z pierwszego autobusu, aż trzy godziny, gdzie normalnie czas przejazdu to jedna godzina. Pasażerowie jadący do Stalowej Woli, mieli wówczas już 2 godziny opóźnienia. To zrozumiałe, że autobus jadąc od stacji do stacji jedzie wolniej niż pociąg, a także to, że drogi są oblodzone i śliskie, i to wszystko powoduje opóźnienia. Jednak kierownictwo lubelskich Przewozów Regionalnych remontuje tory kosztem pozostawienia pasażerów na stacji pomimo, że zapłacili za bilet, upakowania ich do autobusu jak przysłowiowe \"sardynki w puszce”, a także braku informacji na stacjach na trasie, gdzie odbywała się komunikacja zastępcza. Osoby jadące z tych stacji nie wiedziały kiedy autobus po nich przyjedzie. Kto był tak genialny, by organizować modernizacje w piątek, gdy uczniowie szkół i studenci wracają do domu? Proponuję, aby szefostwo spółki przejechało się w takich warunkach jak ja dzisiaj. Może zrozumieliby przez co przechodzą pasażerowie i to, że nie mają bladego pojęcia o zarządzaniu spółką, w której pracują. Jedynym plusem byli kierownicy obu pociągów, którzy próbowali posprzątać bałagan wywołany przez szefów. Nic dziwnego, że kolej upada jak nawet nie umie się zorganizować przewozu pasażerów z jednej stacji do drugiej.\" Justyna

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama