Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Tajemnica śmierci studentki UMCS. Mordercę cechuje prymitywizm, nieufność i agresja

Styczeń 1991 roku. Jolanta, studentka ostatniego roku pedagogiki specjalnej UMCS wyszła około godziny 21 z akademika Helios przy ul. Czwartaków. Koleżankom powiedziała, że wróci za godzinę. Chciała odwiedzić znajomą na LSM-ie. Nie wróciła. Rano współlokatorzy zaczęli jej szukać. Zadzwonili też do ojca. Ten powiadomił policję.
Tajemnica śmierci studentki UMCS. Mordercę cechuje prymitywizm, nieufność i agresja

– Przeczesaliśmy cały teren koło AOS-u – mówi policjant, który wówczas pracował przy tej sprawie. – Niestety, nie wpadliśmy na żaden trop. Przepytaliśmy wiele osób, między innymi z akademika, które mogły coś wnieść do sprawy. Nic. Dziewczyna przepadła jak kamień w wodę. Żadnego punktu zaczepienia.

Szósty dzień

Prowadzący sprawę postanowili jeszcze raz przeszukać teren. Zaglądali w każdy śmietnik, w każde zagłębienie na terenie parku.

Szóstego dnia od chwili zaginięcia potwierdziły się najgorsze przypuszczenia: studentka nie żyła. Jej zwłoki leżały na terenie dawnej i nieużywanej strzelnicy, obok stacji trafo. Dziś w tym miejscu stoi kolejny akademik.

– Strzelnica była wówczas ogrodzona – opowiada były funkcjonariusz policji, pracujący dziś w tzw. Archiwum X przy lubelskiej komendzie wojewódzkiej. – W jednym miejscu była jednak dziura, przez którą można było wejść na teren strzelnicy. Zwłoki dziewczyny leżały w zagłębieniu. Były przykryte papą. Leżała na brzuchu. Nie miała majtek, rajstop ani obuwia. Według opinii biegłego, morderca zadał jej trzy bardzo silne ciosy w tył głowy. Narzędzie tępe, o długości ok. 40 cm ze spłaszczonym obrzeżem. Być może była to łyżka do demontażu opon.

Dokumenty

Biegły nie stwierdził jednoznacznie, czy doszło do stosunku płciowego. Z uwagi na to, że 20-latka była częściowo rozebrana, śledczy skłonili się do postawienia hipotezy, że studentka została napadnięta i zabita na tle seksualnym.

Technicy zabezpieczyli na miejscu i w pobliżu odnalezienia zwłok sporo śladów.
Jak się okazało, większość z nich nie miała żadnego związku z tym zabójstwem. Jednym z takich dowodów, które początkowo wydawały się być kluczowymi w sprawie, były dokumenty znalezione w pobliskich krzakach. Szybko okazało się, że to trop donikąd. Właściciel dokumentów już wcześniej zgłosił ich zaginięcie.

Zeznania

Od dnia poszukiwań do chwili odnalezienia zwłok minęło sześć dni. Była zmienna pogoda. Raz śnieg, raz odwilż. W tym okresie mogły zostać zatarte inne, ważne ślady.

W komendzie powołano specjalną grupę dochodzeniowo-śledczą, która miała wyjaśnić makabryczną zbrodnię.

– Pod lupę wzięliśmy na początek wszystkich znanych nam zboczeńców – mówi były policjant. – Podejrzewaliśmy jednego człowieka spod Lublina, który znał ją. Okazało się jednak, że miał mocne alibi.

Przełomem w śledztwie (jak się potem okazało przedwczesnym) miało być zeznanie koleżanek zamordowanej dziewczyny. Przypomniały sobie, że w dniu jej zaginięcia w okolicach parku akademickiego obnażał się mężczyzna. Podały dokładny jego rysopis.

– Pasował jak ulał do rysopisu Leszka Pękalskiego, słynnego wówczas „Wampira z Bytowa” – mówią policjanci. – Do tego mieliśmy jeszcze jednego, ważnego świadka.

Wizja lokalna

Był nim wykładowca UMCS. Kiedy policjanci pokazali mu portret Pękalskiego, ten nie miał wątpliwości:

– To on, tego dnia spotkałem go w parku – to jego relacja z policyjnych akt. – Nawet z nim rozmawiałem. Zagadał mnie, powiedział, że jest na rencie, żalił się, że mu ją odbiorą. Nawet podał mi rękę. To był on.

Wobec takich zeznań, funkcjonariusze sprowadzili Pękalskiego do Lublina ze Słupska. Tam czekał na proces w sprawie innego zabójstwa (przyznawał się do 70 - według innych źródeł do 90 - zabójstw na terenie kraju. Ostatecznie udowodniono mu jedno; dostał 25 lat więzienia - przyp. aut.).

Odbyła się wizja lokalna. – Moim zdaniem, została ona przeprowadzona w niewłaściwy sposób – mówi były policjant. – Do zabójstwa doszło w zimie. Wizja była w lecie. To nie były te same warunki. Ale o tym decydował prokurator ze Słupska.

Analiza

Sąd ostatecznie Pękalskiego uniewinnił. Brak dowodów. Śledztwo stanęło znowu w punkcie wyjścia.

Policjanci jeszcze raz przeanalizowali wszelkie dowody.

Żadnego punktu zaczepienia.

Krew na paznokciach studentki należała do niej.

Na papie, która przykrywała zwłoki, były ślady włosów. Biegli nie mogli jednak stwierdzić, czy należały do ofiary czy innej osoby.

– Sprawdziliśmy też wszystkie hotele. Jeśli to był ktoś przyjezdny, to nie mógł spać w zimie na dworze, czy pod mostem. Efekt: żaden – wspomina były funkcjonariusz.

Kolejny trop, który również nie przyniósł rezultatu, to środowisko niepełnosprawnych. Jolanta udzielała się społecznie na rzecz osób niepełnosprawnych. Ich przesłuchania niczego jednak nowego nie wniosły do sprawy.

Jasnowidze i opinie

W międzyczasie poproszono o pomoc jasnowidzów. Jeden z nich stwierdził, że dziewczyna nie żyje, a zwłoki są ukryte w miejscu, gdzie jest dużo… hełmów.

Biegły sądowy sporządził opinię psychiatryczną sprawcy:
„Zabójca to młody mężczyzna w wieku 20-35 lat, wolnego stanu, ma niski poziom wykształcenia, cechuje go prymitywizm, nieufność i agresja; prawdopodobnie był już karany sądownie”.

– Sprawca miał trochę farta – nie ukrywa były już śledczy. – Sprzyjała mu i aura, która mogła zatrzeć kluczowe ślady, i fakt, że zwłoki zostały zbyt późno znalezione. Moim zdaniem, zabójca musiał dobrze znać ten teren. Wiedział, że jest nieuczęszczana strzelnica i że w ogrodzeniu jest dziura. Kto wie, może do zabójstwa doszło w innym miejscu; on ciało tylko tu przewiózł i ukrył.

2021

Sprawa zabójstwa studentki została umorzona. Przedawni się po 30 latach od chwili wykrycia, czyli w 2021 r. Chyba, że międzyczasie pojawią się nowe fakty i ustalenia. W takim przypadku śledztwo zostanie wznowione.

Bogdan, rodzony brat Joli jest dziś sołtysem w jednej z wsi na lubelszczyźnie. Ojciec studentki już nie żyje.

– Staramy się z mamą już o tym nie rozmawiać – mówi Bogdan. – To są zbyt bolesne wspomnienia.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama