Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

KS Azoty Puławy - NMC Powen Zabrze 29:25 (11:13)

W pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym mistrzostw Polski Azoty Puławy pokonały Powen Zabrze 29:25. Stan rywalizacji 1-0 dla puławian.
KS Azoty Puławy - NMC Powen Zabrze 29:25 (11:13)
Rafał Przybylski przypłacił dobry występ kontuzją (MACIEJ KACZANOWSKI)
Zbliżona klasa obu zespołów dawała szansę na ciekawe i emocjonujące widowisko. Każdy, kto w sobotni wieczór zawitał do hali MOSiR w Puławach, mógł się o tym przekonać. Wydarzenia zmieniały się jak w kalejdoskopie. Gospodarze rozpoczęli bardzo dobrze. Po siedmiu minutach i trafieniach Rafała Przybylskiego, Przemysława Krajewskiego, Dmytro Zinczuka i Jana Sobola prowadziły 4:1. W 17 min goście, za sprawą dobrze znanego puławskim kibiciom obrotowego Łukasza Kandory i Aleksandra Bushkova, doprowadzili do remisu 7:7. Od tego momentu obie drużyny poszły na wymianę ciosów. Grano bramka za bramkę. W końcówce goście wyszli na prowadzenie 13:11. Drugą część miejscowi rozpoczęli w podwójnym osłabieniu. Kary odsiadywali Mateusz Kus i Piotr Masłowski. Sprzyjające okoliczności wykorzystali zabrzanie, trafiając na 14:11. W 38 min Powen prowadził różnicą czterech bramek (18:14). I nie wiadomo jakby zakończyła się ta rywalizacja, gdyby gospodarze nie zabrali się solidniej do pracy. Impulsem była dobra postawa bramkarza Macieja Stęczniewskiego. Popularny \"Stenia” zatrzymał reprezentantów kraju – Mariusza Jurasika i Patryka Kuchczyńskiego. W trzy minuty miejscowi rzucili pięć bramek, nie tracąc żadnej (zrobiło się 19:18). – W końcu zaskoczyliśmy w obronie, stworzyliśmy kilka szybkich ataków i przechyliliśmy szalę – stwierdził trener Azotów Marcin Kurowski. – Zabrakło konsekwencji – stwierdził rozgrywający Powenu Remigiusz Lasoń, były zawodnik puławskiego klubu. W 48 min groźnie wyglądającej kontuzji doznał Rafał Przybylski. – Na szczęście oko jest w porządku. Mam założone szwy – tłumaczy zawodnik. KS Azoty Puławy - NMC Powen Zabrze 29:25 (11:13) Azoty: Stęczniewski, Sokołowski, Grzybowski – Bałwas, Zinczuk 7, Kus 3, Szyba 2, Przybylski 3, Grzelak, Masłowski 1, Barzenkow, Krajewski 6, Sobol 6, Jankowski 1. Kary: 10 minut. Powen: Banisz, Kotliński, Kicki – Niedośpiał 1, Lasoń 1, Jurasik 4, Garbacz, Kuchczyński 3, Mokrzki 5, Bushkov 2, Żółtak 1, Kowalski 1, Kandora 3, Nat 1, Stodko 3. Kary: 8 minut. Sędziowali: Marek Baranowski (Warszawa), Bogdan Lemanowicz (Łąck). Widzów: 700. Jacek Będzikowski, drugi trener reprezentacji Polski – Spotkanie obfitowało w liczne zwroty akcji. Na początku Azoty przejęły inicjatywę i wydawało się, że mają mecz pod kontrolą. Następnie to Powen zaczął grać bardzo dobrze, odskoczył na cztery bramki, wszyscy myśleli, że wygraną ma już w kieszeni. Tymczasem Puławy odrodziły się i zwyciężyły, bardzo przekonująco. Sądzę, że rywalizacja między tymi zespołami rozstrzygnie się dopiero po trzech spotkaniach. Przyjechałem do Puław obserwować kadrowiczów. Przemysław Krajewski rozegrał dobre spotkanie. W decydujących momentach trafił do siatki Powenu. Nie ustrzegł się jednak drobnych błędów o obronie. Rafał Przybylski, do momentu kontuzji, prezentował się też dobrze. To od niego zaczynała się większość akcji Azotów. Piotr Masłowski chciał chyba zbyt indywidualnie rozstrzygać niektóre akcje. Maciej Stęczniewski, bramkarz Azotów – Chyba lubimy, zupełnie niepotrzebnie, robić sobie trudności. Emocji było bardzo dużo. Najważniejsze, że spotkanie zakończyło się naszą wygraną. Wyszliśmy z czterech bramek straty. Graliśmy falami, dobre akcje przeplatały się ze słabszą postawą i niecelnymi rzutami. Trener Cezary Winkler, szkoleniowiec Powenu – Przegraliśmy przez nieskuteczność i juniorskie błędy. Nie wykorzystaliśmy kilku ważnych piłek, nie rzuciliśmy czterech rzutów karnych. Na takim poziomie nie da się w ten sposób wygrać meczu.

Powiązane galerie zdjęć:

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama