Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

WORD w Lublinie chce wymienić samochody. Szkoły nauki jazdy lamentują

Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego chce zrezygnować z hyundaiów i zastąpić je nowymi autami. Zdaniem szefów OSK, jest na to za wcześnie.
WORD w Lublinie chce wymienić samochody. Szkoły nauki jazdy lamentują

Autor: Maciej Kaczanowski/archiwum

Dziś egzaminy na kategorię B w Lublinie zdaje się na hyundaiu i20. Auta zostały wypożyczone w 2018 roku po szalenie atrakcyjnej cenie 1,23 zł za miesiąc za jeden samochód. Wymiana floty oznaczała, że wszystkie Ośrodki Szkolenia Kierowców, które wysyłają kandydatów na egzamin w Lublinie, też musiały wymienić auta – kupić, wypożyczyć, wyleasingować. Nowy wtedy kosztował około 60 tys. złotych.

Teraz WORD znowu szuka nowych samochodów. Powód jest prosty. Okres najmu hyundaiów wygasa 30 listopada tego roku. – Z tego powodu jesteśmy zobowiązani w najbliższym czasie do rozpisania przetargu na kolejny okres najmu samochodów osobowych, tak aby zapewnić ciągłość procesu przeprowadzania egzaminów praktycznych – informuje kierownik wydziału gospodarczego WORD w Lublinie, Jan Wojtaszek.

Obecnie ośrodek prowadzi rozeznanie rynkowe. Oczekuje, że odpowiedzą na nie sprzedawcy aut, a wśród wstępnych wymagań są: dostawa fabrycznie nowych 18 aut (minimalnie to 15 a maksymalnie 20), najlepiej w kolorze srebrnym. W autach ma być zamontowany system do rejestracji obrazu i dźwięku z przebiegu egzaminu. Samochody mają mieć także dodatkowy pedał hamulca, dodatkowe lusterka zewnętrzne, dodatkowe lusterko wewnętrzne.

– Otrzymane informacje przyczynią się do pozyskania niezbędnej wiedzy w zakresie przygotowania opisu przedmiotu i specyfikacji warunków zamówienia oraz określenia warunków umowy, będą również pomocne przy ustalaniu wartości szacunkowej zamówienia – dodaje Wojtaszek.

Nikt nie pytał o zdanie

Z tym że wymiana aut nie podoba się szefom OSK. Mówią nam wprost o swoich zastrzeżeniach, ale chcą pozostać anonimowi. – Pierwsza sprawa to zapytanie nas o zdanie. Kiedy w poprzednich latach WORD wymieniał samochody, zawsze się z nami konsultował. Pytał, jakich warunków technicznych oczekujemy – mówi nam właściciel jednego z ośrodków.

Inny dodaje, że dziś stawiałby na fabrycznie montowaną instalację LPG. – Albo na takiego producenta, który po zamontowaniu instalacji nie cofnie gwarancji na samochód. Kiedy ceny benzyny zmieniają się z dnia na dzień, to bardzo istotne – mówi nam.

Wojtaszek uspokaja, że wstępna specyfikacja techniczna nowych aut będzie jeszcze korygowana. Pod uwagę mają zostać wzięte też głosy OSK. Ale co do fabrycznego LPG w pojazdach, to nie ma na to szans.

– Fabryczna instalacja LPG nie jest zalecana przez producentów. Wymaganie takiej instalacji mocno ograniczyłoby dostępność większej ilości zainteresowanych przedstawicieli producentów samochodów i mogłoby naruszać zasady równego traktowania wszystkich podmiotów uczestniczących w postępowaniu przetargowym – argumentuje kierownik.

Za wcześnie

Wielu szkolących kierowców podnosi jeszcze inne kwestie. Uważają, że wymiany aut w ogóle nie powinno być. – Mogą jeszcze jeździć dwa lata. Może nawet trzy – słyszmy od szefa znanego OSK, który wyjaśnia, że chodzi o pieniądze. Po prostu auta kupione przez szkoły w 2018 roku jeszcze nie zostały spłacone, a już trzeba myśleć o ich sprzedaży i zakupie nowych samochodów. Za taką sytuację nie winią jednak obecnego szefostwa WORD, ale ludzi którzy kierowali nim w 2018 roku. Dyrektorem był wówczas działacz Platformy Obywatelskiej, Krzysztof Babisz.

– Już kilka lat temu zwracaliśmy uwagę, że umowa jest źle skonstruowana. Hyundai w każdym momencie mógł zabrać samochody i zostawić WORD z niczym. WORD nie zapewnił też sobie prawa pierwokupu samochodów, a gdyby tak było, to dziś mógłby je nabyć i używać dalej – pomstuje jeden z szefów OSK.

Zaznacza, że na razie o wymianie swoich aut nie myśli. Nie jest pewny, czy w ogóle do przetargu ktoś się zgłosi. Sytuacja na rynku motoryzacyjnego jest trudna. Nowych aut brakuje, trzeba na nie czekać miesiącami, a gdy wjeżdżają do salonu, to z miejsca są sprzedawane. – Gdybym był dealerem, też bym się zastanowił, czy chcę startować w przetargu. Oznacza to zamrożenie dużych pieniędzy, a dziś każda złotówka się liczy – dodaje nasz rozmówca.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama