Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Krasnystaw. Ukraińcy na lekcjach języka polskiego. "To trudny język"

Ja mam na imię Olena. Jestem z Ukrainy. Mam tam rodzinę. Teraz mieszkam w Krasnymstawie – z trudem, ale dość płynnie, czyta nam z kartki swoją pracę domową 30-letnia Ukrainka. Jest jedną z osób, które uczęszczają na lekcje polskiego w Krasnostawskim Domu Kultury
Krasnystaw. Ukraińcy na lekcjach języka polskiego. "To trudny język"
Na wtorkową lekcję języka polskiego do KDK przyszło sporo osób, które były tutaj po raz pierwszy. Ale nie zrażały się, że jeszcze niewiele umieją. Wszystkim bardzo zależy, by nauczyć się języka polskiego.

Autor: Anna Szewc

– Umiem też powiedzieć po polsku „proszę”, „przepraszam”, „dziękuję” – chwali się Olena, która na początku marca razem z 8-letnim synem Iwanem uciekła do Polski z Charkowa. Chłopiec jest już zapisany do szkoły. Podobno mu się spodobało. Mama też się uczy, ma za sobą kilka lekcji w KDK. Przychodzi regularnie, bo skoro tutaj mieszka, chce znać język polski. A na dodatek nie wie, kiedy będzie mogła wrócić do ojczyzny. I musi sobie jakoś w nowej rzeczywistości radzić. – Byłam w Ukrainie manikiurzystką. To była dobra praca. Mogłabym i tutaj pracować, ale bez znajomości polskiego się nie uda – tłumaczy.

To trudny język

Swieta uciekła spod Kijowa. W Krasnymstawie jest od kilku dni. Nie potrafi jeszcze nawet poprawnie przywitać się po polsku. Wtorkowa lekcja była jej pierwszą. – Polski to trudny język – mówi. – Muszę tutaj przychodzić, żeby chociaż trochę rozumieć ludzi. Bo jak jestem w markecie, to sobie radzę, biorę z półki, wrzucam do koszyka i płacę, ale w małym sklepie nie umiem.

Pierwsze lekcje polskiego odbyły się w KDK już w drugim tygodniu wojny. – Na początku przyszło kilka osób, ale na kolejne zajęcia ponad 30. Z tej grupy zostało kilkanaście, bo niektórzy wyjechali, a innym udało się znaleźć pracę – mówi Damian Kozyrski, dyrektor domu kultury.

Zainteresowanie ofertą jest bardzo duże. Ciągle przychodzą nowe osoby.

– Musimy pomyśleć o utworzeniu jeszcze jednej grupy, dla początkujących, bo ci, którzy chodzą od początku, już sporo umieją, a nowi spowalniają pracę.

Rusycystka polonistką

Na razie zajęcia są dwa razy w tygodniu. Prowadzi je Monika Maciejewska-Korzeniak, bezrobotna absolwentka filologii rosyjskiej. Pracuje na zasadzie wolontariatu. – Jak wybuchła wojna, a pierwsi uchodźcy pojawili się w Krasnymstawie, po prostu zgłosiłam się do domu kultury i zaoferowałam pomoc – opowiada.

Ukraiński zna, ale nie na tyle, by prowadzić lekcje. Rosyjski jest jednak wystarczający. – Ale i tak większość lekcji prowadzę po polsku. Czasem używam rosyjskiego, aby jakąś zasadę gramatyczną lepiej wyjaśnić – relacjonuje.

Pierwsze lekcje to była nauka polskiego alfabetu. Od razu też wprowadziła zwroty grzecznościowe. Później przyszedł czas na dwuznaki, bo Ukraińcy nie wiedzieli, jak czytać i wymawiać „sz”, „cz”, dz” czy „dż”.

Maślanka i kefir? Prawie tak samo

We wtorek, gdy byliśmy w Krasnymstawie, lekcja miała zacząć się o godz. 11, ale już pół godziny wcześniej byli pierwsi uczniowie. Np. tacy, którzy jakieś zajęcia opuścili, więc Maciejewska-Korzeniak na szybko zrobiła lekcję wyrównawczą. Później uchodźcy, w większości kobiety, czytali z kartek krótkie informacje o sobie i swojej rodzinie. Jedna z uczestniczek poszła nawet dalej, bo tę opowieść wygłosiła z pamięci.

Tym razem lekcja poświęcona była zakupom. Pojawiły się więc nowe słówka do zapamiętania, np. nazwy warzyw, produktów chemicznych czy nabiałowych. I okazało się np., że śmietana, jogurt, maślanka i kefir w obu językach brzmią bardzo podobnie. Były też najpopularniejsze zwroty potrzebne przy robieniu sprawunków. Bo trzeba np. wiedzieć, jak powiedzieć, że chce się tylko dwa pomidory, a jak, gdy trzeba kupić kilogram. Należy też zapamiętać, co to jest bułka, a co to drożdżówka.

Kolejne zajęcia już w czwartek. Wtedy skupią się m.in. na kupowaniu mięsa i wędlin.

Jak się czujesz?

Okazuje się, że nie tylko Ukraińcy uczą się w Krasnymstawie języka polskiego, ale za ukraiński wzięli się polscy nauczyciele, np. ci z Publicznej Szkoły Podstawowej nr 5 im. Orląt Lwowskich. Działa w niej oddział przygotowawczy dla jedenaściorga dzieci z Ukrainy, tych najmłodszych, z klas I-III. Ale podstaw ich ojczystego języka uczą się nie tylko nauczyciele nauczania początkowego.

– W kursie bierze udział 30 z 34 naszych pedagogów – mówi Sylwia Młynarczyk-Rysak, dyrektor krasnostawskiej Piątki.

Zajęcia są bezpłatne, odbywają się w formie online. Ruszyły 11 marca i są organizowane co piątek, do początku kwietnia. Nikt po tym kursie nie zacznie biegle władać ukraińskim, ale uczestnicy na pewno przyswoją sobie najbardziej użyteczne zwroty.

– Takie jak „dzień dobry”, „jak się czujesz”, „dokąd idziesz” czy przydatne w szkole słowa, np. tablica, ławka, długopis – wylicza dyrektor Młynarczyk-Rysak. Dodaje, że nauczyciel z oddziału przygotowawczego już pierwsze lekcje dla ukraińskich dzieci poprowadził i radził sobie. Nie jest zresztą podczas zajęć sam. Szkoła korzysta z pomocy mieszkającej już od lat w Polsce Ukrainki, mamy jednego z uczniów.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama