Żaden z dwóch bramkarzy Janowii nie dotrwał do końca wyjazdowego meczu z ŁKS Łazy
Zarówno 26-letni Łukasz Daniluk, jak i młodszy o dziewięć lat Grzegorz Michaluk musieli przed końcowym gwizdkiem opuścić plac gry. Pierwszy, podstawowy golkiper, po pierwszej części spotkania nie był już zdolny kontynuować gry.
- 04.11.2013 15:27

– To efekt uderzenia w głowę w poprzednim meczu z Niwą Łomazy – tłumaczy Andrzej Bujalski, kierownik Janowii. – Tylko na swoją prośbę wystąpił w Łazach.
Miejsce Daniluka zajął junior Grzegorz Michaluk. Ale po 21 minutach także musiał opuścić plac gry. W jednej z akcji wyskoczył do górnej piłki, a w tym czasie zawodnik ŁKS wbiegł pod niego.
– Nie wypuścił piłki z rąk, ale tak niefortunnie spadł na murawę, że z powodu bólu nie mógł kontynuować gry. – relacjonuje kierownik. – Do gry w polu wszedł Tomasz Borowski, a do bramki powędrował 29-letni obrońca Przemysław Karpiuk.
– Taki przypadek, w 14-letniej historii Janowi, miał miejsce po raz pierwszy, żeby żaden z bramkarzy nie skończył meczu o punkty – dodaje Bujalski.
Karpiuk, stojąc w bramce przez 24 minuty, zachował czyste konto. Co więcej, jego drużyna strzeliła w tym okresie zwycięskiego gola. Łukasz Daniluk przepuścił jeden strzał, a Grzegorz Michaluk dwa.
– Tak prawdę mówiąc, nie było co łapać – śmieje się Przemysław Karpiuk. – Byłem bezrobotny. Zawsze chciałem sprawdzić się w bramce. Otrzymałem swoją szansę i jestem z niej zadowolony.
Zawirowania z bramkarzami nie odbiły się więc na wyniku. Zwycięstwo 4:3 dało awansu na drugie miejsce w tabeli bialskiej \"okręgówki”. – W rundzie jesiennej najwyżej byliśmy na trzeciej pozycji. Już dzwonili do mnie działacze i trenerzy z innych klubów z gratulacjami – cieszy się Bujalski.
W niedzielę ostatnia kolejka pierwszej rundy. Janowia zmierzy się na własnym boisku z Bizonem Jeleniec. – Łukasz Daniluk na pewno nie zagra. Grzegorz Michaluk powinien dojść do siebie po urazie. Być może będziemy też mieli do dyspozycji kolejnego bramkarza z juniorów 18-latka Jakuba Urbańczuka. Jeśli nie, znowu będziemy kombinować w składzie – zapowiada kierownik.
– Jeśli zajdzie potrzeba, jestem do dyspozycji – zgłasza akces Przemysław Karpiuk.
Reklama













Komentarze