Do przerwy Lechia była zdecydowanie groźniejsza i powinna prowadzić. Najbliżej powodzenia był Tomas Bobcek, który z bliska przymierzył w słupek.
Od razu po zmianie stron to goście jako pierwsi wypracowali sobie całkiem niezłą szansę. Maksym Khlan uderzył jednak zbyt lekko, a do tego prosto w Kacpra Rosę.
Motor szybko odpowiedział. W 49 minucie Piotr Ceglarz przejął piłkę blisko pola karnego rywali, wpadł w szesnastkę i zagrał wzdłuż bramki, gdzie zupełnie sam był Jacqques Ndiaye. Bramkarz rywali odrobinę musnął futbolówkę i ta delikatnie zmieniła tor lotu. Mimo wszystko trudno wyobrazić sobie lepszą sytuację, bo Senegalczyk stał tuż przed linią bramkową. Jakimś cudem huknął jednak w poprzeczkę.
– Mieliśmy przed przerwą na race stuprocentową sytuacje, może gdyby obrońca czy bramkarz nie dotknęli, to Jacques mógł ją swobodnie trafić. Niestety, nie udało się – oceniał po meczu trener Mateusz Stolarski.













Komentarze