Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

ŁADNYM JEST LEPIEJ

• Panie doktorze, co by pan we mnie zmienił? – To prowokacyjne pytanie. Mniesię pani podoba i nic bym w pani nie zmieniał. • Pacjentki często zaczynają z panem rozmowę w taki sposób? – Przychodzą do mnie raczej kobiety ze sprecyzowanymi oczekiwaniami. Jeśli ktoś mówi tak, jak pani, to znaczy, że nie wie czego chce. I że potrzebuje psychologa, a nie chirurga plastycznego. • A może po prostu trudno powiedzieć wprost: mój nos jest do niczego, albo: moje piersi są za małe? – Dlatego nasze pierwsze spotkanie to rodzaj gry wstępnej. Musimy się oswoić ze sobą, a prędzej czy później pacjentka mówi wprost po co przyszła. • Zdarza się, że pan odradza zabieg, albo wręcz odmawia jego wykonania? – Oczywiście. Przychodzi na przykład kobieta, której się wydaje, że cień źle się jej układa na nosie. I chce się go pozbyć. Z góry wiem, że jej problem jest nierozwiązywalny. • I co pan jej mówi? – Że mi się nos podoba i nie zrop ??? – Że mi się nos podoba i nie zrobię ładniejszego. • Wychodzi obrażona? – Czasem z płaczem. • Nie szkoda panu? Mógł pan dobrze zarobić. – Najważniejsze w naszym zawodzie to zapanowanie nad własną chciwością. Rozsądek i etyka musi zwyciężyć z naturalną chęcią zarabiania pieniędzy. • A mówią: muszę być ładniejsza, bo mąż ma kochankę i mnie zostawi? – Wtedy odpowiadam: proszę sobie znaleźć innego faceta, a nie fundować operację. Operuję wtedy, kiedy pacjentka mówi o faktycznym problemie i ja obiektywnie go widzę. Inna sprawa, że pacjentki czasami usprawiedliwiają się przede mną. Bo dzieci w Afryce głodują, a tu się wyrzuca pieniądze na taką fanaberię. • A nie fanaberia, jak rodzice fundują dzieciom nowe uszy na komunię? – Pani wie, jaki to może być dramat dla dziecka takie odstające uszy? Swojemu kuzynowi zrobiłem w prezencie na 25 urodziny nowe uszy. Chłopak dostał takiego napędu życiowego, że dzisiaj jest szefem dużej korporacji. A wcześniej miał problem z pójściem do banku, załatwieniem najprostszej sprawy. Myślał, że wszyscy patrzą tylko na te jego uszy. Chociaż to bzdura, bo jesteśmy raczej kiepskimi obserwatorami. No, chyba że chodzi o twarz naszego nowego premiera... • A pan prezydent? Niektórzy plotkują, że dał sobie podciągnąć to i owo. – Prezydent wygląda bardzo dobrze. Ale ja go nie operowałem, więc nie wiem, czy sobie dał podciągnąć. • A co pan zamierza sobie poprawić? – Ja już jestem nastrzyknięty botoksem na czole, który pani też polecam. Takie ma pani powirowane czoło... • A mówił pan, że jestem w porządku!.. Lubi pan w ogóle kobiety? – Jestem zadeklarowanym miłośnikiem kobiet. Dlatego świetnie odnalazłem się w tym zawodzie. • Pacjentki przywiązują się do pana? – Z wzajemnością. Jak zrobię jakiś piękny biust... Ech!... Toczę ze sobą nieustanną walkę. A tak poważnie, to musimy się lubić i mieć do siebie zaufanie. • Są takie, które uzależniają się od operacji? – Raczej poprawiają to, co mają do poprawienia. Zaczynają zazwyczaj od powiek. Potem przychodzi pora na twarz, szyję... • Nie przesadzamy z tymi kompleksami na temat biustu? – Nie zawsze. Na przykład kobieta, która wykarmiła dwoje dzieci i właściwie straciła biust. Albo młoda dziewczyna z niedorozwojem biustu. Mama jej tłumaczy – jak urodzisz dzieci, to ci się powiększy. A ona na to, że nie będzie miała szansy urodzić, bo się w życiu przed nikim nie rozbierze... To są często prawdziwe dramaty. • Operują się bogaci? – Właśnie niekoniecznie. Coraz więcej jest klientek z Lublina. Przyjeżdżają do mnie kobiety z małych miasteczek, wsi. Chirurgia plastyczna zaczyna być zabiegiem higienicznym. Miałem pacjenta, który w wieku lat 70, po śmierci żony, zdecydował się na operację uszu. Marzył o tym całe życie. Żona mu mówiła, że y p j y o tym całe życie. Żona mu mówiła, że to głupota, fanaberia, a on nie mógł ich znieść. Po operacji odżył. • Wielu ma pan pacjentów wśród mężczyzn? – Mężczyźni są zamknięci w sobie, duszą problem. Nawet jeśli zdecydują się na operację, nie mówią otwarcie o swoich oczekiwaniach. I zdarza się, że potem są niezadowoleni z efektów zabiegu. • Reklamacje? – Żeby ich uniknąć, prowadzimy j – Żeby ich uniknąć, prowadzimy długie rozmowy. Musimy dobrze przygotować się na operację i na to, co po operacji. To właściwie część zabiegu. Bez nich nie byłoby dalszego ciągu. • Przed chwilą minęła nas tak piękna dziewczyna, że ja nie wiem, co można w niej poprawiać... – Piękna, ale o tak zranionej psychice, że miałem z nią trzy godziny psychoterapii. Tłumaczyłem jej, że powinna zmienić partnera, a nie siebie. Poprawiłem jej nos, który ktoś niezbyt udanie zoperował i odradziłem jej dwie kolejne operacje. • Na Zachodzie robią furorę programy, w których ludzie przechodzą na oczach widzów operacje plastyczne i przeobrażają się w gwiazdy filmowe. Pan by w czymś takim wystąpił? – To kretyńskie programy, w których chirurdzy robią sobie tanie show, a ludzie obnażają raczej niedostatki swojego umysłu, a nie ciała. Te osoby należałoby przed programem wysłać do łazienki, fryzjera i stomatologa. I powiedzieć, żeby mniej w nocy żarły. • A ma pan ideał kobiecej urody? – Jeśli pani liczy, że podam nazwisko jakiejś hollywoodzkiej gwiazdy, to nic z tego. Lubię ciekawe twarze i osobowości. A obiektywnie to często brzydcy ludzie. Nie lubię uniformizacji, banału. Uroda musi mieć konkretny rys. To właśnie mój ideał piękna. Dosyć kontrowersyjny. • A ładnym ludziom jest łatwiej w życiu? – Było. Jest. I będzie.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama