Właściciele składów opału zacierają ręce. Nie tylko z zimna. Od kilku dni nie mogą opędzić się od klientów. Ludzie, przyzwyczajeni do łagodnej zimy, zrobili niewystarczające zapasy węgla. Teraz to nadrabiają.
Joanna Sadowska
22.01.2006 18:26
Jeszcze do niedawna w chełmskich składach opału panował zastój. Wszystko zmieniło się odkąd prognozy pogody zaczęły nas straszyć nadchodzącymi mrozami. Mrozy nadeszły, a chełmianie ruszyli do punktów sprzedaży węgla. Nie ma znaczenia, czy to węgiel krajowy czy importowany. Biorą każdy rodzaj i płacą każdą cenę. A ceny, niestety, mimo że zima prawie na półmetku, nie spadły. Są takie same, jak na początku sezonu.
W firmie „Agro Carbon”, jak woda idzie węgiel z Ukrainy i Kazachstanu. – Klientów jest naprawdę dużo. Mamy pełne ręce roboty – cieszy się Marianna Pachocka. – Ludzie biorą różne ilości. Po pół tony, 300, 100 kilogramów. Wszystko zależy od zasobności portfela.
To, że mimo siarczystych mrozów nie zapominamy o liczeniu pieniędzy potwierdza także Zdzisław Borys z firmy „Handel Opałem”. On proponuje zmarzluchom węgiel krajowy: ze Śląska i Bogdanki. – Schodzi wszystko od miału po orzech – mówi. – Ludzie liczą się z każdym groszem. Są tacy, którzy kupują na tony, ale i tacy którzy przychodzą z workami.
W firmie „Transakcja” z placu znika dziennie około 20 ton węgla. Chociaż chętni nie stoją jeszcze w kolejkach, ruch jest duży i utrzymuje się od rana, aż do zamknięcia składu. – Bardzo dużo osób kupuje małe ilości – mówi Zbigniew Wrona, właściciel składu. – Wiadomo jak to jest jak brakuje pieniędzy. Kupi się trochę, potem wpadną jakieś pieniądze i znowu się dokupuje. Takich ludzi, co biorą na worki, przychodzi nawet pół setki dziennie.
Czy nie musimy się bać, że węgla zabraknie? – Raczej nie – uspokaja Wrona. – Ale mogą być kłopoty z terminami dostaw. Już tworzą się kolejki na Śląsku, a na takim mrozie, to i samochody szwankują. •
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze