Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Odesłali umierające dziecko. Będzie proces lekarzy i dyspozytorki pogotowia

Dwoje lekarzy ze szpitala w Chełmie, oraz dyspozytorka pogotowia odpowiedzą za śmierć 3,5-miesięcznego Bartka. Chłopiec z ponad 40-stopniową gorączką nie doczekał się karetki. Nie został też przyjęty do szpitala.
Odesłali umierające dziecko. Będzie proces lekarzy i dyspozytorki pogotowia
Akt oskarżenia w tej sprawie wpłynął właśnie do Sądu Rejonowego w Chełmie. Sprawa dotyczy wydarzeń z lutego 2013 r. Bartek już w nocy miał wysoką gorączkę. Rano, kiedy jego stan się pogorszył, rodzice wezwali pogotowie. Zamiast wysłać karetkę, dyspozytorka kazała im podać chłopcu leki przeciwgorączkowe. 58-letnia Elżbieta S. zasiądzie niebawem na ławie oskarżonych.

- Nie udzieliła pomocy chłopcu narażonemu na niebezpieczeństwo utraty życia - wyjaśnia Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Odmówiła wysłania do dziecka karetki. Nie pogłębiła wywiadu, kierując jego rodziców do ambulatorium, nie zaś do szpitala.

Rodzice Bartka sami przyjechali z Sawina do szpitala w Chełmie. Byli tam ok. godz. 8 rano. Chłopiec nie został jednak przyjęty na oddział, bo… nie miał skierowania. Lekarz dyżurna z pediatrycznej izby przyjęć, 56-letnia Ewa G. odesłała chorego z kwitkiem.

- Odmówiła przyjęcia do szpitala bez zlecenia wykonania badań laboratoryjnych krwi i moczu. Nakazała rodzicom dziecka uzyskanie skierowania od lekarza pomocy doraźnej - dodaje Syk Jankowska. - Nie jest konieczne w przypadku stanów nagłych.Śledczy ustalili, że przez bezczynność lekarki zmniejszyła szansę na uratowanie chłopca. Trzeci z oskarżonych to 44-letni Piotr Z. feralnego dnia, dyżurował na oddziale pediatrycznym chełmskiego szpitala.

- Skierował 3,5 miesięcznego chłopca znajdującego się w stanie bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia na konsultację laryngologiczną transportem własnym - wyjaśnia Syk-Jankowska. - Zrobił to przed przyjęciem go na oddział i wykonaniem pełnego badania oraz zleceniem badań dodatkowych. Nie weryfikował stanu zdrowia dziecka w kolejnych godzinach po przyjęciu na oddział.

Zdaniem śledczych, lekarz nie zlecił również wykonania badań gazometrycznych i nie wdrożył resuscytacji po rozpoznaniu u chłopca sepsy. Zaprzepaściło to szansę na uratowanie Bartka. Po południu dziecko przewieziono do DSK w Lublinie, ale było już za późno na ratunek.

Zarówno lekarze z Chełma, jak i dyspozytorka pogotowia nie przyznali się do winy. Jedynie Piotr Z. opisał, jak wyglądało przyjmowanie chłopca na oddział oraz jego leczenie. Kobiety odmówiły składania wyjaśnień. Medykom grozi do 5 lat więzienia. Dyspozytorka musi się liczyć z karą do 3 lat pozbawienia wolności.

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama