Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Użytkownik
Wasz szef, Michnik, molestuje miliony Polaków, że komuna dobra. A wy tu zawracacie kota ogonem o jakichś księdzach? Temat dnia po prostu. Napiszcie o bracie przyrodnim, Stefanie - zbrodniażu sądowym.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
Dziwna decyzja sądu.Przecież pedofile są groźni!I wcale się nie zdziwię jak ten sukienkowy znowu rozpocznie swoją dzialalność.A to już ma w genach.Jedynie kastracja może zapobiec takim zboczeniom
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
To skandal!! Tylu więźniów na południowej już czekało na nową dziewczynkę a sąd wypuścił ją do domu Ale jeszcze nic straconego księżulku
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
DW nie pozwala linkować, więc wklejam Nieświęte rodziny Renata Kim, Małgorzata Święchowicz | Newsweek | 1 Sierpień 2012 | Prowadzą podwójne życie: rano odprawiają mszę, później jadą odwiedzić swoje rodziny. I nikt się temu specjalnie nie dziwi – ani parafianie, ani nawet biskupi. – Tak to już po prostu jest – mówią księża i naukowcy badający, jak żyją polscy duchowni. Dawny proboszcz parafii liczącej 700 wiernych, nazwijmy go A., ojciec dwójki dzieci, nie chciał odchodzić z Kościoła. Nie sądził, że będzie musiał, w końcu zna wielu kapłanów, którzy mają dziecko. I nikt im krzywdy nie robi. Ba, jednemu przełożony tak poszedł na rękę, że zamienił probostwo na większe, aby miał z czego rodzinę utrzymać. A jego wyrzucili. – W ubiegłym roku, tuż przed Niedzielą Palmową, dostałem wezwanie do kurii. Dali mi cztery dni na spakowanie się – wspomina. Zapytał wtedy tylko: dlaczego ja? Innych też powinniście wyrzucić na bruk. W odpowiedzi usłyszał, że na innych nie ma dowodów. Dziś A. uważa, że gdyby się wtedy swoich synów wyparł, zostawiliby go w spokoju. – Ale ja nie szedłem w zaparte. Myślę, że wyrzucenie mnie miało być sygnałem dla innych duchownych: jeśli macie dzieci, to się do nich nie przyznawajcie – mówi. Proboszcz nie widział Ksiądz Mariusz G., do niedawna wikary w poznańskiej parafii św. Andrzeja Boboli, swojego dziecka długo się wypierał. Choć poznana na rekolekcjach Agnieszka D., która zamieszkała z nim na plebanii, powiedziała mu, że jest w ciąży, udawał, że nie widzi rosnącego brzucha. Gdy wieczorem 23 lutego ubiegłego roku poczuła bóle porodowe, nie zawiózł jej do szpitala. Przygotował materac i zostawił ją samą. Później zamknął się w pokoju obok, założył słuchawki na uszy, włączył muzykę, a w końcu przysnął. Nad ranem obudziły go jęki, więc poszedł zobaczyć, co się dzieje. Agnieszka krwawiła, prosiła, by wezwał pogotowie. Nie zareagował. Gdy poród wszedł w ostatnią fazę i pojawiła się główka, wyciągnął dziecko. Martwe. Ochrzcił je i dopiero wtedy zadzwonił po karetkę. Lekarze zawiadomili policję, ta prokuraturę. Po zbadaniu sprawy prokuratorzy umorzyli dochodzenie. Teraz jednak akta odkurzono: trafiły do apelacji i śledztwo zostanie wznowione. – Trzeba ustalić szczegóły przebiegu porodu minuta po minucie. Musimy zbadać, czy ksiądz miał świadomość, że kobieta znajduje się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia. Dlaczego uznał, że nie ma potrzeby wzywania pomocy medycznej – mówi Mariusz Orlicki, zastępca prokuratora okręgowego w Poznaniu. Jeśli prokuratura tym razem dopatrzy się znamion przestępstwa, za nieudzielenie pomocy rodzącej kobiecie księdzu będzie grozić do 3 lat więzienia. Agnieszka D. nie chce rozmawiać o tym, co wydarzyło się zeszłej zimy na plebanii. – Wszystko, co miałam do powiedzenia w tej sprawie, już zeznałam – ucina pytania. Ówczesny proboszcz twierdzi, że nic nie wiedział. – Mnie się wydawało, że oni spotykają się na modlitwy – mówi ks. Włodzimierz Koperski. Nie zauważył, że dziewczyna była w ciąży. Kiedy zaczął się poród, nie było go akurat w Poznaniu. Ksiądz Mariusz G. nie odbiera telefonu. Podobno w ramach pokuty trafił na jakiś czas do klasztoru, a stamtąd na zagraniczną misję. Tak po prostu jest Prof. Józef Baniak, socjolog religii z poznańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, słyszał o Mariuszu G. na długo, zanim napisały o nim media. W Poznaniu od dawna mówiło się, że kapłan lubi kontakty z młodymi kobietami. Owszem, profesora zdziwiło, że młody wikary nie wezwał pomocy do rodzącej, ale już sam fakt, że miał partnerkę – wcale. – Z moich badań wynika, że w związki z kobietami angażuje się prawie 60 proc. duchownych. Niektórzy żyją z nimi niemal otwarcie, mają dzieci. Parafianie o tym wiedzą – tłumaczy. Do dzisiaj pamięta przypadek księdza z Dolnego Śląska, ojca dwójki dorosłych dzieci, który był niezwykle lubiany i ceniony w swojej parafii. Kiedy zmarł, na pogrzeb przyszło całe miasteczko. I nikt nie wytykał palcami stojącej nad grobem wdowy z dziećmi i wnukami. – Ten proboszcz zawsze mi powtarzał: pisz o tym, jak naprawdę żyjemy. Widzisz przecież, jakim jestem księdzem – wspomina prof. Baniak. No więc pisze już od ponad ćwierćwiecza. W tym czasie zbudował sieć kontaktów i niemal codziennie dostaje e-maile z podobnymi historiami. Piszą kobiety, które wdały się w romans z księdzem lub zakonnikiem i urodziły dziecko. Piszą młode dziewczyny zafascynowane charyzmatycznym kapłanem i dopytujące się, czy on zrzuci dla nich sutannę. Piszą też księża, którzy mają dzieci. Szukają rady, oczekują, że profesor pomoże im podjąć decyzję, czy pozostać w Kościele, czy odejść i założyć rodzinę. Zdarzają się historie niezwykłe: jak ta o kobiecie, która urodziła księdzu dwójkę dzieci. – Gdy wyznała starszemu synowi prawdę, ten po jakimś czasie oświadczył, że również zamierza wstąpić do seminarium – wylicza prof. Baniak. Zapamiętał też studentkę, która przyszła do niego po wykładzie i powiedziała, że jest córką duchownego. Ojciec mieszkał w innej parafii, ale pomagał rodzinie. – Ta dziewczyna mówiła, że tata jest wspaniałym człowiekiem, bardzo je obie z matką kocha. Bała się, że źle zareaguję na jej opowieść, ale ja przecież wiem, że takie rzeczy się zdarzają. Tak po prostu jest w Kościele – mówi socjolog. Jeszcze kilka lat temu prof. Baniak szacował, że około 10-15 proc. księży, którzy są w związkach z kobietami, ma też z nimi dzieci. Dzisiaj mówi, że trzeba te szacunki traktować jako zaniżone. Nie ma jednak twardych danych, bo dopiero opracowuje najnowsze statystyki. – Zwłaszcza młoda generacja księży to zupełnie nowe pokolenie, z inną hierarchią wartości. Oni wcale nie zamierzają rezygnować z erotyki, seksu i kontaktów z kobietami. Tata w sutannie Mimo że związki duchownych z kobietami są tak powszechne, wciąż stanowią temat tabu. O porodzie na poznańskiej plebanii pewnie nadal wiedziałoby tylko wąskie grono wtajemniczonych, gdyby do sprawy nie dokopał się "Głos Wielkopolski”. Dopiero po publikacjach gazety prokuratura zdecydowała się odkurzyć stare akta. Także namówienie kogokolwiek do rozmowy graniczy z cudem: żaden były ksiądz nie chce opowiadać o swoich związkach z kobietami ani dzieciach. "Oni coś napiszą, a ja się czuję, jakbym serce na dłoni podarował. Nie chcę" – napisał jeden z nich. Ksiądz A. też początkowo nie chce rozmawiać. Jest zdziwiony, że udało nam się do niego dotrzeć. W końcu zgadza się opowiedzieć swoją historię, pod warunkiem że nie podamy jego nazwiska. I broń Boże, nazwy wsi, w której mieszka. Chce
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
W zupelnosci rozumiem decyzje sedziego, poniewaz areszt/wiezienie powinno sluzyc resocjalizacji osob osadzonych! Sama zas obecnosc wspomnianego duchownego wsrod mezczyzn moze byc jedynie przyczynkiem do dalszej ich (wspolwiezniow) degradacji! Ten ksiezulo jest po prostu niebezpieczny!
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
...być może zapowiedzi internetowe osadzonych na ul. Południowej zrobiły swoje .. a właściwie, mogły by zrobić Sąd przestraszył się, że nasz budżet musiałby odszkodowanie płacić w późniejszym terminie na trwały uszczerbek na zdrowiu [jelita grubego] nowoosadzonego "członka" społeczności mydełkowej .. Ponoć już czekali zniecierpliwieni na swojską resocjalizację księdza. Ogólnie, aresztanci kodeks honorowy mają. Gwałcicieli i pedofili traktują po "Bożemu".
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz
W końcu nie po to jesteśmy poddanym Watykanu aby jego żołnierze odsiadywali jakieś wyroki w tym śmiesznym kraju.
Zgłoś do moderatora
Cytuj
Odpowiedz

Dodaj odpowiedź:

Przerwa techniczna ... ...