Wyjątkowy czas spotkań z rodziną przy wigilijnym stole, śmiech dzieci biegających po domu czy magia domowego świątecznego poranka, w domu przystrojonym w bożonarodzeniowe ozdoby. Oni tego nie będą mieli.
Nie mają domu. Nie mają pracy. Mają dużo wolnego czasu. I wykorzystują go pożytecznie. Chcą czuć się potrzebni. Liczą, że zaczną być postrzegani inaczej, niż dotychczas. Grupa wolontariuszy, bezdomnych z Zamościa już jakiś czas porządkuje żołnierskie groby na cmentarzu parafialnym.
W tym tygodniu w ogrodzie przy schronisku dla bezdomnych mężczyzn pojawiły się ule. To pierwsza, w całości charytatywna pasieka w regionie. Pozyskany z niej miód będzie bezpłatnie przekazywany schronisku oraz innym potrzebującym.
W dzień jest jeszcze na plusie, ale bywało, że nocami temperatury spadały poniżej zera. Dlatego władze Zamościa apelują do mieszkańców o zwracanie uwagi na osoby, które w okresie jesienno-zimowym mogą potrzebować pomocy. My sprawdzamy, co miasto robi dla bezdomnych, samotnych i starszych osób.
Koszt utrzymania schroniska przy Rybackiej rośnie. Okazją do podreperowania jego budżetu jest Kiermasz Albertyński. Na miejscu, za wrzut do puszki, można nabyć m.in. konfitury, warzywa i rękodzielnicze ozdoby wykonywane przez podopiecznych i pracowników ośrodka.
W schronisku dla bezdomnych im. Świętego Brata Alberta na 50 miejsc jest już 60 mieszkańców. Aby wszystkich pomieścić, trzeba było dodatkowo zastawić łóżkami suszarnię i świetlicę.