O zarzutach pod adresem zarządu spółki związkowcy poinformowali media we wtorek. Swoje niezadowolenie wyrazili też podczas pikiety, która po południu odbyła się pod bramą zakładu.
– W spółce jest zła atmosfera – mówi Andrzej Borys, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej WZZ „Sierpień 80” w PZL-Świdnik. I wyjaśnia: – Pracownicy już trzeci miesiąc z rzędu nie otrzymują części premii, bo nie został wykonany plan. Ale to nie nasza wina, tylko złej organizacji pracy, na co my wpływu nie mamy. W zakładzie jest bałagan, a to odbija się na pracownikach.
Borys uważa, że chaos organizacyjny to wina błędów w zarządzaniu spółką. – Jesteśmy ofiarami tej sytuacji, choć dajemy z siebie wszystko. Pracujemy w piątek, świątek i niedzielę; na każde zawołanie, w godzinach nadliczbowych, w wolne dni. Na przykład 1 maja do pracy przyjdzie 200 osób – dodaje przewodniczący.
Kolejne zarzuty dotyczą niesłusznych, zdaniem związku, kar nakładanych na załogę. – Pracowników kara się pod byle pretekstem. Trwa mały zamordyzm. Chcemy, żeby zarząd powstrzymał te opresyjne działania i usprawnił pracę w zakładzie. To jest w naszym wspólnym interesie – twierdzi Borys.
Związek „Sierpień 80” w PZL-Świdnik znany jest z determinacji w walce o pracownicze przywileje. W październiku 2011 roku „Sierpniacy” zainicjowali strajk, którego celem było uzyskanie podwyżek. Protest wyszedł na ulice Świdnika z hasłami „Dobra praca, godna płaca”, „Świdnik z tego znany, my się nie poddamy!”. Poparli go związkowcy z całego kraju, którzy przyjechali do Świdnika wspierać swoich kolegów. Strajk się opłacił – zarząd PZL-Świdnik podpisał porozumienie ze związkowcami i zagwarantował załodze podwyżki.
W sprawie nowych zarzutów związkowców zarząd PZL-Świdnik odmówił komentarza.
Autor: Jacek Świerczyński
