Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Chełmska klasa okregowa: Niecodzienne zdarzenie w Pławanicach

Przed spotkaniem Pławanic Kamień z Bratem Cukrownikiem Siennica Nadolna, w drugiej serii spotkań rundy wiosennej, goście złożyli protest dotyczący wymiarów boiska.
- Mieliśmy do tego prawo - tłumaczy prezes Brata Stanisław Lubaś. Boisko zmierzono, mecz rozegrano, a Brat Cukrownik... przegrał 1:3. Jesienią na stadionie w Pławanicach prowadzone były prace remontowe. Wykonano drenaż boiska, zrobiono szatnie dla zawodników, a zespół w roli gospodarza rozgrywał swoje mecze w Chełmie na boisku przy ul. Lubelskiej. W czwartek, na cztery dni przed pierwszym spotkaniem ekipy z Pławanic z Vojsławią Wojsławice, boisko zostało poddane weryfikacji przez Chełmski Okręgowy Związek Piłki Nożnej. - Doskonale wiedziałem o tym, że do boiska w Pławanicach było wiele zastrzeżeń - mówi Piotr Czernecki, wiceprezes związku. - Dlatego sam wybrałem się na jego weryfikację. Swoimi wymiarami murawa spełnia minimalne wymogi do tego by można grać w piłkę nożną. Długość to 90,6 metra i ma ponad 45 metrów szerokości. - Kopię weryfikacji umieściłem w szatni dla sędziów - wyjaśnia Zbigniew Lepionka, kierownik Pławanic. - Dziwne, że potrzebne było kolejne mierzenie boiska. Okazuje się, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Dlaczego mierzono boisko? - Była to nasza wspólna inicjatywa: moja, kierownika Tadeusza Ćwirty oraz zawodników - tłumaczy Lubaś. - Z pomiarów krokami wyszła nam szerokość 43 metry, zatem postanowiliśmy to sprawdzić, nikt nam tego nie zabroni. - Kierownik Brata złożył protest, który opisałem w protokole meczowym - relacjonuje Krzysztof Rękas, arbiter spotkania. - Gospodarze przynieśli taśmę mierniczą i przystąpiliśmy do pomiarów. Boisko zostało zmierzone od chorągiewki do chorągiewki, wzdłuż i wszerz oraz wzdłuż linii środkowej. Wyszła nam szerokość 46,30 m i długość 90,6 m, identycznie jak w dokumencie ze związku. Nie było zatem podstaw prawnych by nie rozgrywać spotkania. - Nie bardzo rozumiem działania prezesa Stanisława Lubasia, który wprawdzie miał do tego prawo, ale przecież na miejscu była do wglądu nasza weryfikacja. - dodaje Czerenecki. - Nie sposób walczyć o punkty na takim kartoflisku, na którym pełno szkła, kamieni - dodaje Lubaś. - Tu gra się prawdziwy antyfutbol, narażane jest życie i zdrowie piłkarzy. To, co z tego, że wymiarami boisko spełnia kryteria. Spójrzmy na to z innej strony, jak można wyrazić zgodę na grę na takiej fatalnej murawie. - Trochę nas dziwi niedowiarstwo prezesa Brata. Swoimi zastrzeżeniami bardzo nas rozłościł, jak widać na niewiele gościom to się zdało. Moi piłkarze byli tak zdeterminowani, że \"gryźli trawę”, tylko po to by wygrać z Bratem. Jak widać, opłaciło się, zwyciężyliśmy 3:1 - skwitował Lepionka.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama