Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Warto smakować życie

- Schulz rysował pragnienia. Także erotyczne. Jeśli one pokryją się z pragnieniami widowni, to spektakl zaiskrzy - mówi Krzysztof Babicki, reżyser prapremierowego spektaklu \"Noc wielkiego sezonu” w Teatrze Osterwy.
• Skąd pomysł na Schulza w Lublinie? – Z młodzieńczych marzeń. Na polonistyce w Gdańsku czytaliśmy \"Sanatorium po klepsydrą” i \"Sklepy cynamonowe”. Schulz ukazał się w małym nakładzie. Potem był słynny film Hassa, który zachował świeżość do dziś. Kiedy przyjechałem do Lublina i planowałem repertuar na klika lat, znów spotkałem się w Schulzem. • Jak? – Okazało się, że w Lublinie mieszkała modelka Schulza. Być może przyjaciółka pisarza, który po śmierci zrobił karierę. W Lublinie pracował Władysław Panas, zafascynowany jego twórczością. Przeczytałem jego książki. Potem spotkałem się z prof. Małgorzatą Kitowską-Łysiak i już w 2001 roku rozmawialiśmy o możliwości adaptacji prozy Schulza. • Czym skończyła się rozmowa? – Mocnym postanowieniem, że w końcu wystawię Schulza w Teatrze Osterwy. Ale musiałem zaczekać. Jak przyszedłem do Lublina, z frekwencją nie było najlepiej. Gdybym wtedy wystawił Schulza, ryzykowałbym klapą. • A teraz się pan nie boi? – Teraz nasz teatr jest w innym miejscu. Mamy komplety. Oblężony \"Bóg” Woody\'ego Allena, wysoka frekwencja na \"Widnokręgu” Wiesława Myśliwskiego i powodzenie sztuki \"Rock\'n\'roll” Toma Stopparda to dowody na to, że w Lublinie można robić współczesny teatr. Dlatego robię Schulza. • To jedyny powód? – Nie. Lublin jest drugim miastem po Drohobyczu, który ma specjalne prawo do Schulza. Z jednej strony, mam tu na myśli to, co dla Schulza w Polsce zrobił prof. Władysław Panas. Z drugiej, jego modelkę, z trzeciej, klimat miasta. Urodę jego architektury, malarzy zainspirowanych Schulzem, pasjonatów, którzy wyprawiają mu urodziny. • Co zobaczymy na scenie? – Żydowski sklep. Lada, kasa, zwoje sukna, subiekci. A w sklepie Ojciec. W tle miasto, które \"zakwita gorączką, a domy dostają wypieków”. Spektakl oparty jest na opowiadaniu \"Noc wielkiego sezonu”, dodałem dialog z opowiadania \"Wiosna”. Nie dotykałem \"Sanatorium pod klepsydrą”, bo to sprawa na oddzielny spektakl. Ale na scenie pojawią się postacie z innych tekstów. • Czy w spektaklu pojawią się mroczne, mocno erotyczne rysunki Schulza? – Nie. Erotyzm jest w tekście. • Nie tylko w tekście. W scenariuszu czytamy: Józef tekstem nadaje tempo masturbacji Tłuji. Kto zagra Tłuję? – Młoda aktorka Agata Moszumańska; prosto po szkole. • Trudno było ją namówić do tej sceny? – Zagra, bo Schulz jest perwersyjny. Ale nie będzie w tej scenie dosłowności. To nie sztuka na scenie pokazać nagość czy seks. Sztuka, żeby pokazać sytuacje na granicy. Napięte do granic wytrzymałości. • Jak zniesie to publiczność? – Spektakl jest bardzo gęsty. Scena mycia podłogi przez Adelę przeradza się w wyuzdany taniec z miotłą w rytmie ostrego tanga. W innej scenie Adela podniesie brzeg sukni, wystawi nogę opiętą w czarny jedwab i wbije ją w podłogę. O taki erotyzm mi chodzi. • Kiedy ogląda się rysunki pisarza, bucha z nich niepokój i erotyzm. Mężczyźni czołgają się u stóp nagich kobiet, kobiety smagają klęczących pejczem. Cóż to za erotyczny teatr? – To teatr wyobraźni. Schulz rysował pragnienia. Także erotyczne. Jeśli one pokryją się z pragnieniami widowni, to spektakl zaiskrzy. • Schulz rysował nagie ciała kobiet z fantazji. Potem dorabiał im autentyczne twarze, co stało się powodem skandali. Pan boi się skandalu? – Ja się niczego w teatrze nie boję. Poza dosłownością i brakiem profesjonalizmu. Jak pokazywałem mocne sceny, dostawałem obraźliwe e-maile. A w \"Nocy wielkiego sezonu” pokazuję powabność życia. Nie ma w tym nic złego. • Pokazuje pan erotyzm, który jest pragnieniem życia sięgającym aż po śmierć? – Tak. Te wszystkie ekstremalne zachowania erotyczne, obsesje i fantazje muszą mieć swój koniec. Wielki sezon w życiu kończy się. Zwija jak spalony papier. Zachłanne życie zamienia się w płatek popiołu. • Warto być zachłannym? – Warto. Warto smakować życie. W każdym wymiarze. Warto rozhuśtać wyobraźnię. • Zrobi to pan w teatrze? – Tak, choć muszę panować nad sytuacją, tak jak aktorzy muszą panować nad swoim ciałem. • To bardzo energetyczny spektakl? – Bardzo. Łatwo wytrącić widza z równowagi. Bo twórczość niepozornego nauczyciela rysunków z Drohobycza wywołuje silne reakcje. Aktorzy muszą przykuć uwagę widza do niezwykłych tekstów Schulza • Jego magia działa na poziomie wyobraźni, fantazji i snów? – Dlatego zrobiłem \"Noc wielkiego sezonu”. Staram się, żeby każdy spektakl, który reżyseruję, mówił ważne rzeczy o człowieku, Bogu i świecie. • Kiedyś prof. Władysław Panas powiedział mi, że praca nad Schulzem jest jak trudny, wyczerpujący romans. Wyczerpuje, ale warto było. Warto było? – Warto.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama