Czołowa trójka szykuje się do decydującego starcia. Omega zbiera nagrody i szlifuje formę pod okiem Waldemara Sękowskiego
Kto ma wgrać ligę? Najpopularniejsza drużyna Lubelszczyzny – odpowiadają bez wahania w Tyszowcach. Tymczasem poważnie wzmocniona Huczwa zbiera tęgie baty w meczach kontrolnych. Lepsze nastroje panują w Skierbieszowie.
- 07.03.2010 16:41
Ostoja rozpocznie wiosenne granie od odrabiania jesiennych zaległości. 13 marca podejmie u siebie Unię Hrubieszów, takie przynajmniej są plany, bo mecz odwoływano i przekładano aż trzykrotnie. – Jak nie zły stan boiska, to choroba piłkarzy – śmieją się kibice w Skierbieszowie, którzy mają poważne wątpliwości czy najbliższy weekend to odpowiednia pora na wiosenne granie.
Rzeczywiście. Mecz może zostać przełożony po raz czwarty, bo boisko jest mocno nasiąknięte. – Ja bym bardzo chciał zagrać, ale czy się uda? – mówi trener Jarosław Czarniecki. Szkoleniowiec Ostoi jest zadowolony z okresu przygotowawczego, nawet mimo tego, że zespół rozegrał niewiele spotkań kontrolnych. – Dlatego, że u nas nie ma gdzie grać. Brak boisk zimą to problem numer jeden wszystkich zespołów. Chłopcy pracowali ciężko, teraz ich starania zweryfikuje boisko – mówi popularny „Czarny”.
Jesienią głównym problemem Ostoi była wąska kadra, dlatego jej wzmocnienie było priorytetem. Jarosławowi Czarnieckiemu udało się namówić do gry w Skierbieszowie dwóch zawodników z nazwiskami. – Dogadałem się z Przemkiem Kitą i Romanem Blonką.
W trakcie załatwiania są kolejni. Chcielibyśmy jeszcze po jednym zawodniku z Huczwy i Kryształu, ale oni walczą z nami o awans więc żądają cen jak za drugoligowców. A jeszcze nie mogliby występować w meczach przeciwko byłym drużynom. Normalnie jak w Bundeslidze – śmieje się Czarniecki.
Aktywna na rynku transferowym była również Huczwa. Do klubu ściągnięto, jak na zamojskie realia, piłkarzy z nazwiskami. Do drużyny przyszli Paweł Babiarz, Artur Cieślik, Piotr Orzechowski, Kamil Grela i Mychajło Somyk czy Łukasz Hałasa. Na boisku okazało się jednak, że same koszulki nie grają. Inna rzecz, że ekipa Jacka Paszkiewicza potykała się z ekipami z wyższej klasy rozgrywkowej.
W meczu ze Spartakusem „biało-zieloni” nawiązali do serialowego Borewicza. Wynik 0:7 dał Paszkiewiczowi wiele do myślenia. Lepiej, ale tylko nieznacznie, było w ostatnim test-meczu z Tomasovią. Wprawdzie tyszowianie dali sobie wbić aż sześć goli, ale sami zaliczyli honorowe trafienie autorstwa niezawodnego Jacka Iwanickiego.
Huczwa wystąpiła w zestawieniu: Bartoszyk – Orzechowski, Anioł, Babiarz, Joniec, Grela, Mruk, Somik, Pawlenko, Hałasa, Paweł Maliszewski. Po zmianie stron na boisku zameldowali się: Mac, Błaszczuk, Cieślik, Walentyn, Czernoba, R. Gałan, Iwanicki, D. Gałan i Piotr Maliszewski.
Choć faworytem do awansu wydaje się być Huczwa Tyszowce, to na niej grono zespołów mających ochotę na grę w wyższej klasie rozgrywkowej wcale się nie zamyka. W walce o promocje liczyć będzie się również Kryształ Werbkowice.
W obozie „zielono-żółto-niebieskich” nie mają problemów ze zdrowiem. Stały pacjent miejscowej przychodni, Marcin Flejszer jest już jedną nogą w Skierbieszowie, a pozostałych zawodników omijają poważniejsze kontuzje. Kadrę Kryształu zasilił Bartosz Juszczuk, który wrócił ze studiów w Białej Podlaskiej, a także Rafał Waga z Olendra Sól.
Janusz Grula, szkoleniowiec lidera, cieszy się ze wzmocnień i braku urazów, ale narzeka na pogodę. – Wyjątkowo długa w tym roku zima popsuła nam nieco plany – mówi. – Chcieliśmy wcześniej rozpocząć zajęcia na powietrzu, co niestety okazało się niemożliwe. Dopiero ostatnio zaczęliśmy wychodzić na dwór i przestawiać się na grę na trawie. Pocieszam się jednak, że większość rywali jest w podobnej sytuacji.
Mimo pierwszej pozycji w tabeli i dobrego układu gier (pierwsze trzy spotkania z drużynami ze środka tabeli, które nie mają o co walczyć) w Werbkowicach nie deklarują walki o awans. – Mogę obiecać, że nie odpuścimy żadnego meczu i nie oddamy za darmo żadnego punktu. Nie napinamy się jednak, bo znamy swoje miejsce w szeregu – wyjaśnia Grula.
Zarówno trener Kryształu, jak i prezes Ostoi głównego pretendenta do awansu upatrują w zespole z Tyszowiec. – W Huczwie głośno mówią o awansie i wątpię, aby rzucali słowa na wiatr. Dokonali kilku solidnych wzmocnień, co jeszcze zwiększa ich szanse – ocenia Mieczysław Bartoń.
– Właściwie jedyną rzeczą jaka może zgubić Huczwę jest presja. Oni kolejny już sezon chcą awansować, ale to ciśnienie po raz kolejny może okazać się zabójcze. I w tym właśnie upatrujemy naszych szans. Ostatecznie, wszystko i tak zweryfikuje liga – kończy Grula. (micbec)
„Rysiek” to oczywiście Roger da Silva Santos. Utalentowany młokos rodem z Brazylii miał wzmocnić II-ligowego Hetmana Zamość. Okazało się jednak że ze względu na proceduralne zawirowania pomocnik nadal będzie cieszyć swoją grą kibiców ze Starego Zamościa.
Transferowe zawirowania pozostały bez wpływu na formę sympatycznego Brazylijczyka. W spotkaniu sparingowym z chełmskim piątoligowcem z Izbicy Santos wpisał się na listę strzelców. Przebił go jednak aż czterokrotnie inny ofensywny pomocnik Grula. Mecz rozgrywano w siedmioosobowych zespołach na boisku ze sztuczną nawierzchnią w Krasnymstawie.
Omegowcy potwierdzili tym samym, że gra według reguł piłki halowej bardzo im odpowiada. Zaaplikowali przeciwnikom aż osiem bramek, a później… brylowali na pierwszej piłkarskiej gali Zamojszczyzny zorganizowanej przez ZOZPN.
Kapituła ustaliła 13 kategorii wyróżnień i nominacji. Aż cztery z nich przypadły właśnie ekipie ze Starego Zamościa. Prezes klubu Krzysztof Goch został wyróżniony w kategorii „sponsorzy”. Piotr Chadaj otrzymał nominację w kategorii piłkarza roku w „okręgówce”.
Doceniono również wkład byłego już trenera Omegi Marka Pogódzia, który został nominowany i wyróżniony w kategorii „Trener Roku Zespołów Seniorów”. Z kolei grający kapelan Omegi ks. Tomasz Winogrodzki, jako przedstawiciel Reprezentacji Księży Diecezji Zamojsko - Lubaczowskiej odebrał wyróżnienie za Wicemistrzostwo Polski w Halowej Piłce Nożnej Księży.
Reklama













Komentarze