Reklama
Sławomir Świadysz żegna się z Kłosem Chełm. Trudno było odmówić
Zajmujący dziewiąte miejsce po pierwszej rundzie Kłos Chełm ma nowego trenera. Sławomira Świadysza zastąpił doświadczony Krzysztof Kamiński. Wszyscy w klubie dużo sobie obiecują po tej decyzji. Zadaniem nowego szkoleniowca będzie zakończenie rozgrywek, co najmniej na piątym miejscu.
- 21.03.2010 17:35
Cztery zwycięstwa, trzy remisy i sześć porażek, to dorobek Kłosa pod wodzą grającego trenera Sławomira Świadysza. I choć od połowy rundy jesiennej kontuzjowanego szkoleniowca zastępował w obowiązkach Tomasz Ciechoński, wiosną nie zobaczymy go już na ławce chełmian. – Trener Świadysz sam zrezygnował z dalszej współpracy z nami – tłumaczy Lucjan Jarocki, były już kierownik drużyny.
– Z jego przyjściem w wakacje wiązaliśmy duże nadzieje. Liczyliśmy, że jako grający szkoleniowiec będzie też dobrze radził sobie z trenerką. Osiągnięte wyniki nie są jednak zbyt okazałe. Do tego, jak to wśród ludzi, z relacjami w drużynie też różnie bywało. Stąd taka, a nie inna decyzja. Na pewno, jego odejście, to spore osłabienie bloku defensywnego.
– Głównym powodem mojej rezygnacji były sprawy osobiste, odnowiła mi się kontuzja kolana – wyjaśnia Sławomir Świadysz. – Zdaję sobie sprawę, że dorobek zespołu mógł być lepszy. Na pewno wiosną nie wybiegnę na boisko w barwach Kłosa, muszę zająć się własnym zdrowiem. Choć różnie bywało, to rozstaliśmy się z zespołem w dobrych relacjach.
Wolne miejsce zajął Krzysztof Kamiński, który ostatnio przebywał w USA. To były zawodnik Ruchu Izbica. Grał także w Starcie Krasnystaw, Gwardii Chełm, Kłosie, Chełmiance i AZS AWF Biała Podlaska. W karierze trenerskiej prowadził już Kłosa.
Wówczas występował on w IV lidze, a także w połączonej chełmsko-zamojskiej klasie okręgowej. Teraz przed nowym-starym trenerem kolejne zadanie. – Liczymy, że pod jego wodzą zaczniemy marsz w górę tabeli – zdradza oczekiwania zarządu Jarocki. – Interesuje nas miejsce w pierwszej piątce ligi, na koniec tego sezonu.
Nadzieje działaczy Kłosa nie są bezpodstawne. Choć z kadry zespołu ubyło kilku wartościowych graczy, jak m.in. Tomasz Skrzyński, Artur Szlędak, Bartosz Żółciński, Stanisław Staniszewski, a być może także i Paweł Kapeluszny, o którego zabiegają Pławanice Kamień, to szkoleniowiec tchnął nowego ducha w zespół. Drużyna udanie wystartowała w halowych mistrzostwach ChOZPN, zajmując w ich wysokie trzecie miejsce. Lepsze były tylko Pławanice i Ogniwo Wierzbica.
Czasy trenera Kamińskiego doskonale pamiętają doświadczeni zawodnicy obecnej drużyny: obrońca Tomasz Hawryluk, bramkarz Artur Chwedorczuk i pomocnik Sławomir Wyrostek. – Chłopcy zadzwonili, prosili o pomoc, trudno było odmówić – mówi trener Kamiński. – Bardzo chcemy piąć się w górę tabeli, sami piłkarze podkreślają, że potrafią grać lepiej i skuteczniej.
W siedzibie Chełmskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej odbędzie się tradycyjne spotkanie zarządu związku z przedstawicielami klubów. Niewykluczone, że w programie obrad pojawi się też temat rozgrywek ligowych, a konkretnie daty rozpoczęcia rundy wiosennej.
Przed ponad tygodniem ChOZPN podjął decyzję o przełożeniu terminu wznowienia ligi po zimowej przerwie. Przypomnijmy. Chełmska okręgówka wystartuje tydzień po Świętach Wielkanocnych, czyli 11 kwietnia. Data ta zbiega się w początkiem rozgrywek w klasie A. W pierwszej propozycji, sondowanej wśród klubów, piłkarska wiosna miała się rozpocząć w najbliższy weekend (27-28 marca).
Z powodu niesprzyjającej aury, decyzja zapadła o zmianie terminu inauguracji. Kluby zostały poinformowane na początku minionego tygodnia. – My byliśmy przygotowani, zarówno pod względem sportowym, jak też organizacyjnym – tłumaczy Stanisław Lubaś, prezes Brata Cukrownika Siennica Nadolna.
– Nasze boisko nadaje się do gry, ze śniegiem i wodą nie mamy żadnych problemów. Będę na spotkaniu i na pewno wyrażę swoje niezadowolenie z takiej decyzji związku. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nikt nas nie pytał o zdanie w tej sprawie. Obecny terminarz także jest nam nie na rękę z innego powodu. Nie chcieliśmy grać w Boże Ciało, kiedy obok naszego boiska kończy się procesja. Rywal nie zawsze zgadza się na przełożenie meczu, np. na środę.
Zaskoczeni nową datą są także we Włodawiance. – To dość dziwne, ale chyba, przy podejmowaniu tak ważnej decyzji, ktoś powinien zapytać nas o zadnie – zastanawia się Ryszard Nilipiuk, wiceprezes Włodawianki.
– Tym bardziej, że to nasz zespół jest liderem po rundzie jesiennej. Uważam, że ta decyzja została podjęta za szybko. W dobie telefonów komórkowych zainteresowane kluby mogą się porozumieć i przełożyć mecz, za zgodą związku. Stan naszej murawy jest do dobry i spokojnie moglibyśmy grać pierwsze spotkanie z Agrosem Suchawa już w najbliższą niedzielę.
Co na to władze ChOZPN? – Niektórzy działacze reagują zbyt szybko i za nerwowo – uważa prezes Anatol Obuch. – Z prezesem Lubasiem rozmawiałem już na ten temat, on zna moje stanowisko. Dla nas ważne jest zaoszczędzenie przez kluby kilku tysięcy złotych, które trzeba by wydać na doprowadzanie do porządku płyty, zniszczonej przez grę na mokrej i nasiąkniętej murawie.
Monitorowaliśmy kluby nam podlegające. Po zmianie terminu rozgrywek, napływały do nas też pozytywne opinie. Jedno jest pewne... nie zmienimy naszej decyzji.
Reklama












Komentarze