- W czwartek ok. godziny 23 wybrałem się do poradni z bólami kręgosłupa. Po całonocnym oczekiwaniu pani rejestratorka, jak tylko weszła do szpitala, poinformowała, że nie ma już numerków do doktora Andrejuka - opowiada nasz Czytelnik.
Nie pomogły ani negocjacje z rejestratorką, ani z lekarzem. Nikomu nie udało się zarejestrować. - Lekarz przyznał, że zastosował się do poleceń dyrekcji dotyczących wcześniejszego wydawania numerków. Kto o tym wiedział, ten się zarejestrował. Rzecz w tym, że nigdzie nie było żadnej informacji o tym, że zasady rejestracji się zmieniły - denerwuje się mieszkaniec Lubartowa.Zastępca dyrektora ds. lecznictwa lubartowskiego szpitala tłumaczy, że wszystko odbyło się zgodnie z wytycznymi resortu zdrowia. - Numerki dostali pacjenci, którzy mieli wyznaczone wizyty tego dnia. Pozostali mogą czekać, ale nikt im nie gwarantuje, że zostaną przyjęci. Postępujemy zgodnie z rozporządzeniem ministerstwa - tłumaczy Małgorzata Gierczak-Zdunek, zastępca dyrektora ds. lecznictwa. - Tego dnia dr Andrejuk miał przyjąć 60 pacjentów i 5 bez kolejki, u których był stwierdzony pilny przypadek. Lekarz nie jest fizycznie w stanie przyjąć większej liczby pacjentów.
Według dyrektor nie ma potrzeby umieszczania informacji o zasadach rejestracji. - Moim zdaniem są one bardzo przejrzyste - mówi Gierczak-Zdunek. I dodaje: - Nie wiem skąd taka opinia, że jeśli przyjedzie się znacznie wcześniej, to na pewno lekarz przyjmie. To już interpretacja pacjentów.
Reklama
Pacjenci czekali całą noc w poczekalni do poradni. Na darmo
Pacjenci czekający przez noc, żeby zarejestrować się do poradni chirurgii urazowo-ortopedycznej przy szpitalu powiatowym w Lubartowie, zostali odprawieni z kwitkiem.
- 03.11.2014 09:45

Reklama












Komentarze