Azoty Puławy jadą do beniaminka z Mielca
Przed Azotami Puławy wyprawa do Stali Mielec, która w ubiegłym sezonie siała postrach na parkietach I ligi. Po awansie do elity, mielczanie nadal nie zwalniają tempa, zajmując wysokie czwarte miejsce.
- 22.10.2010 17:08
Do tej pory miejscowa hala została zdobyta jedynie przez mistrza Polski – Vive Tragi Kielce. Baty w Mielcu dostawały już Nielba Wągrowiec, Miedź Legnica i Zagłębie Lubin. Dlaczego?
– Zawodnicy gospodarzy to tzw. \"biegacze”, lubiący szybkie kontry. A takiej gry raczej nikt nie lubi – przyznaje opiekun Azotów Bogdan Kowalczyk. Mimo to trener Azotów już raz cieszył się ze zwycięstwa w Mielcu.
Było to przed trzema laty, kiedy w walce o utrzymanie puławianie zwyciężyli zaledwie jedną bramką. – Doskonale pamiętam tamto spotkanie – wspomina popularny \"Kowal”.
– Uważam, że jesteśmy dobrze przygotowani do najbliższej konfrontacji. Nie możemy pójść na wymianę ciosów. Konieczny będzie szybszy powrót do obrony – dodaje szkoleniowiec.
W drużynie gospodarzy występuje były bramkarz Azotów – Krzysztof Lipka. Golkiper zazwyczaj pojawia się na parkiecie w drugiej części meczu, będąc zmiennikiem Adama Wolańskiego.
– Jesteśmy po porażce w Kwidzynie, więc nie wyobrażam sobie, żebyśmy stracili kolejne punkty – przekonuje Krzysztof Lipka.
– Nie mamy zbyt długiej ławki, dlatego musimy poprawiać dorobek dopóki gramy w komplecie i nie trapią nas kontuzje. Naszym dodatkowym atutem są kibice, którzy licznie zapełniają trybuny. Sądzę, że na mecz z Azotami przyjdzie ich około 1500.
Reklama













Komentarze