Rezultaty spotkań chełmskiej klasy okręgowej
Z podziału punktów w Siennicy Nadolnej zadowoleni mogą być jedynie goście. – Z przebiegu meczu powinniśmy przegrać – przyznaje grający trener Saweny Radosław Ciołek.
- 01.11.2010 04:33
– Szczególnie w drugiej części Brat nas trochę przycisnął. Na nasze szczęście, gospodarze nie potrafili wykorzystać stworzonych przez siebie okazji.
Pewnie nie byłoby takiej nerwowości w szeregach gości, gdyby ci wykorzystali szanse bramkowe już w pierwszym kwadransie meczu. Precyzyjnym uderzeniem z 20 m popisał się Zbigniew Leśnicki, jednak jego strzał obronił bramkarz Brata. Szczęścia nie miał także Adrian Kurec, który został zablokowany przed bramką miejscowych.
Gospodarze, tuż przed przerwą wykorzystali przychylność losu, w postaci błędów defensywy Saweny i zdobyli gola do szatni. Składną akcję zainicjowaną przez Roberta Malinowskiego, strzałem praktycznie do pustej bramki zakończył Jarosław Dębski. – Przy tym golu zaspał jeden z naszych środkowych pomocników. Nie wyszedł razem z kolegami do przodu i nie mogło być mowy o spalonym – narzeka trener Ciołek.
Szkoleniowiec beniaminka miał jednak szczęście do zmian, wstawiając w 65 min Łukasza Kulawczuka, za Adriana Kureca. Zmiennik dwukrotnie przystawił głowę we właściwym momencie i dał remis swoim kolegom. Współudział w trafieniach rezerwowego miał 16-letni Patryk Kozina, który dogrywał piłkę.
– Oglądałem mecz Saweny z Frassatim, przygotowując taktykę na tego rywala – wyznaje Sławomir Kosior, trener Brata. – Wiedzieliśmy, że najgroźniejszymi graczami beniaminka są Sławek Leśnicki i trener Ciołek. Obaj nie stanowili dla nas zagrożenia. Skarcił nas za to rezerwowy. Jestem zły po tym meczu. Remis odbieram w kategorii porażki. Tym bardziej, że mieliśmy mnóstwo okazji do strzelenia kolejnych goli.
Dobre okazje zaprzepaścili dla Brata Tomasz Maśluch, Paweł Belina. Ten ostatni w końcowych sekundach spotkania, precyzyjnie przymierzył, ale jego strzał odbił się od słupka i wyszedł na aut bramkowy.
Brat Cukrownik Siennica Nadolna – Sawena Sawin 2:2 (1:0)
Bramki: J. Dębski (45), Kister (66) – Kulawczuk (73, 81).
Brat: M. Dębski – G. Sadlak, Belina, Ćwirta, Dobrzyński, Czuluk, Malinowski (75 Tymicki), Lubaś, J. Dębski, Maśluch (68 Nowicki), Kister.
Sawena: Sanderski – Sawa, Dominik Swatek (75 Kuśmierczuk), Romanowski (65 Dawid Swatek), Niemiec, Leśnicki, Poniedziałek, Rączkowski, Kurec (65 Kulawczuk), Kozina, Ciołek.
Drużyna Pławanic przystępowała do meczu z Granicą z zamiarem odniesienia wygranej. – Na ekipę z Dorohuska moi chłopcy zawsze się spinają. Wiedziałem, że tym razem także będzie podobnie – zdradza trener Zbigniew Lepionka.
Miejscowi już w pierwszej akcji mogli zaskoczyć rywala. W dogodnej sytuacji znalazł się Tomasz Bochen. Pomocnik, będąc sam na sam z bramkarzem gości, strzelił zbyt lekko i golkiper nie miał problemów z obroną tego strzału. Szczęścia nie miał także inny piłkarz Pławanic, Tomasz Petruk.Ten także przegrał pojedynek z bramkarzem Granicy.
Trener Lepionka, który sam pojawił się w drugiej połowie na boisku, by pomóc swojej drużynie, miał nosa przy zmianach. Od początku drugiej odsłony Damiana Wiśniewskiego zastąpił Tomasz Janas. Napastnik zrewanżował się szkoleniowcowi za zaufanie i chwilę później strzelił zwycięską bramkę dla swojego zespołu.
– Już od kilku spotkań Tomek udowadniał, że zasługuje na miejsce w składzie. Tym razem zagrał całą drugą połowę i dał nam powody do radości. Cieszę się z tego skromnego, ale zasłużonego zwycięstwa. Granica tylko nas straszyła, niewiele mogła nam zagrozić. Tylko raz, w pierwszej części, Michał Jabłoński przestrzelił będąc sam na sam z naszym bramkarzem. Z dobrej strony między słupkami zaprezentował się Grzesiek Dmuch – cieszy się trener Lepionka.
– Obawiałem się tego meczu – przyznaje szkoleniowiec Granicy Stanisław Cybulski. – Głównym powodem było bardzo wąskie i krótkie boisko, na którym gospodarze rozgrywają swoje mecze. W takich warunkach nie można grać w piłkę nożną. Nic jednak nie możemy zrobić, skoro obiekt został dopuszczony do gry. Mieliśmy okazje, ale ich nie wykorzystaliśmy i tego możemy żałować. W drugiej części mieliśmy optyczną przewagę, ale nie przełożyło się to na gole. Bardziej sprawiedliwy byłby remis, ale ze wskazaniem na drużynę gospodarzy – podsumowuje popularny „Cyba”.
Pławanice Kamień – Granica Dorohusk 1:0 (0:0)
Bramka: Janas (47).
Pławnice: Dmuch – Ożóg, Neckar, Ciejak (55 Omelko), Hawryluk, S. Dudko, Krop, T. Bochen, Filipczuk (71 Lepionka), Stocki (63 Petruk), Wiśniewski (46 Janas).
Granica: Kopeć – Tarasiewicz, Mirzwa, P. Ruszkiewicz, Sergijuk, Bukowski, Krzysztof Ruszkiewicz, Malinowski (60 Konrad Ruszkiewcz), Jabłoński, M. Olender (75 Dyczko), Jenda.
Unia Białopole nie miała za wiele do powiedzenia w Żółkiewce. Goście przyjechali bez pięciu graczy z podstawowego składu. Z różnych powodów zabrakło Mateusza Chramęgi, Tomasza i Michała Soroków, Damiana Rakowieckiego, Rafała Osmanowskiego.
Mimo takich ubytków przyjezdni mogli się pokusić o bramki. – Trzeba było strzelić, z tego co wypracowaliśmy i wynik byłby zupełni inny – twierdzi Jan Ostrowski, prezes klubu z Białopola.
W drużynie gospodarzy dobrą formę prezentuje duet: Andrzej Pidek – Damian Koprucha. Przed tygodniem pierwszy strzelił dwie bramki, drugi – jedną, Sawenia Sawin. W niedzielę obaj skopiowali swoje wyczyny. – Nie był to nasz dobry mecz, mimo że pewnie wygraliśmy. Nie spisaliśmy się najlepiej, choć nikt trzech punktów już nam nie odbierze – z umiarkowanym optymizmem zauważa Andrzej Koprucha, kierownik Hetmana.
Hetman Żółkiewka – Unia Białopole 3:0 (1:0)
Bramki: Pidek (3, 48), Koprucha (89).
Hetman: Płonka – Olech, Tuczyński, Przemysław Skrzypczyński, Limek (71 K. Górny), Zabiegły (67 Kuzioła), Pidek, Furmaniak (46 Sztochryn), M. Górny, Furmanek (85 Batyra), Koprucha.
Unia: Kargul – Chwedyna, S. Domińczuk, P. Domińczuk (75 Kisielewicz), Madejski, Demczuk, Werbolewski, Piekaruk, Łukaszewski, Nafalski (55 Ostrowski), Bralewski (65 Kawalec).
Stratę punktów w Fajsławicach lider odrobił wygrywając 2:0 ze Startem II Krasnystaw. Obie bramki strzelił dla Ogniwa Robert Hanc
– W pierwszej połowie goście nas trochę zaskoczyli, stwarzając dwie groźne okazje. W drugiej części już przeważaliśmy i zasłużenie wygraliśmy – podsumował spotkanie Andrzej Krawiec, pomocnik Ogniwa. – Spotkanie było wyrównane. Brak skuteczności był powodem naszej porażki – uważa szkoleniowiec rezerw Startu, Mirosław Berbeć.
Ogniwo Wierzbica – Start II Krasnystaw 2:0 (0:0)
Bramki: R. Hanc (65, 73).
Ogniwo: Zagraba – A. Mazurek, Socha, Kloc (90 Błaszczuk), R. Hanc (85 Lenar), Nowaczek (20 Misiura), Krawiec, Pasicki (65 D. Gałecki), I. Hanc, Charytanowicz, P. Bąk.
Start II: Bednarczyk – Barcicki, Błaszczak, M. Bąk, Herbut, Zdunek (65 Łuczyn), Drzewiecki (86 Frącek), Fiszer, Banasiak, Witka (46 Szostak), Koza.
Kłos słabo radzi sobie na wyjazdach, za to na swoim terenie udziela surowych lekcji przeciwnikom. Z kompletem punktów wróciły stąd do domu tylko Brat Cukrownik i Ogniwo Wierzbica, pozostali przegrywali. W 12 serii poległ też Vitrum. Goście wyjechali z bagażem aż czterech goli.
– Spokojnie mogliśmy zdobyć jeszcze jedną bramkę – twierdzi trener Kłosa Jacek Płoszaj. Swoich szans nie wykorzystali Jacek Dyszewski i Łukasz Panas. – To była czarna niedziela dla Vitrumu – przyznaje Tomasz Kędzierski, szkoleniowiec zespołu z Woli Uhruskiej.
– Wyszliśmy prawie identycznym składem, jak na remisowy mecz z Pławanicami w poprzedniej kolejce. I dostaliśmy tak wysoko. Pewnie jeszcze długo będziemy się zastanawiali nad przyczyną przegranej z Kłosem.
Kłos Chełm – Vitrum Wola Uhruska 4:0 (1:0)
Bramki: Wyrostek (27), Dyszewski (47), Szpilski (57 z karnego, 69).
Kłos: Klekotka – Bogusz, Hawryluk, Bazela, Wyrostek, Tywoniuk, Ciechoński, Szpilski (82 Rydz), Staszczak (60 Kolano), Dyszewski (80 Panas), Kuchta (65 Antoniak).
Vitrum: Ożóg – Cholawo, Stasiejko, Danielak, Czerpak (60 M. Polak), Supernak (50 Paśnik), Pawluk, Wysokiński, P. Wielgus (50 Dybek), Mroczek (80 Mateusz Walaszek), Marcin Walaszek.
Wiele drużyn, grających przeciwko Tatranowi, ma zastrzeżenia do jakości boiska w Kraśniczynie. Nie inaczej było w przypadku wizyty Ruchu Izbica.
– Na takim boisku nie powinno się grać. To jest coś strasznego – mówi Krzysztof Rysak, szkoleniowiec Ruchu. – Pracowałem w wielu klubach. W zamojskiej okręgówce stwarza się problemy z licencjami dla drużyn, ze znacznie lepszymi murawami i infrastrukturą. Do tego jeszcze, to co zrobił boczny sędzia, było dla mnie kuriozum.
Jak można pokazać rzut karny, kiedy zawodnicy obu drużyn walczą o górną piłkę przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego? Według mnie był to karny z kapelusza. Nie powinniśmy tego meczu przegrać. Na wyrównanie zabrakło nam czasu – przekonuje Rysak. – Dla obu zespołów boisko jest takie samo. Skoro arbiter podyktował „11” to pewnie miał ku temu
powody – uważa Lucjan Fedak, kierownik Tatrana.
Tatran Kraśniczyn – Ruch Izbica 2:1 (1:0)
Bramki: Sadlak (30), Mielnicki (76 z karnego) – Łata (65).
Czerwona kartka: Piotr Szpak (Tatran) w 75 min, z niesportowe zachowanie.
Tatran: Piotr Szpak – Ciechański, Malinowski (75 Kubów), P. Mazurek, Mielnicki, M. Sawczak, P. Sawczuk (70 Kowalski), Stanisławski, Paweł Szpak, Sadlak, Maciaszek.
Ruch: Bodio – Łukaszczuk, Kita, Pawelec, Horecki (65 Basiński), Iracki, Piotr Wójciuk, Kister, Łata (75 Berdzik), Ożga (46 Gałka), Rycyk.
Frassati Fajsławice – Agros Suchawa 2:1 (1:0)
Bramki: A. Czajka (45), M. Szadura (76) – Kociuba (62).
Frassati: M. Czajka – Furmaniak, Trała, W. Wójcik, K. Szadura, P. Szadura (82 Pluta), A. Czajka, Stacharski, M. Szadura, Madeja, Rozwałka (57 Błaziak).
Agros: R. Wójcik – Gałąska, Gałęzowski, Samoluk, Belina, A. Sekulski, Krawczyk, Nowicki, Kociuba, Sołoń, Staszewski (65 Tadeniewicz).
Reklama












Komentarze