Sześć godzin nocnej jazdy busem, a potem na parkiet. Dla klubu z Lublina turniej w Myślenicach był startą czasu i pieniędzy. Piłkarska centrala tłumaczy, że nie było innej możliwości.
MAREK WIECZERZAK
08.12.2010 15:57
Piłkarki Widoku Lublin musiały się spotkać o 3.30 w nocy żeby pojechać na turniej eliminacyjny halowych mistrzostw Polski kobiet do Myślenic k. Krakowa.
Podróż "zafundował” im Polski Związek Piłki Nożnej, który wysłał zespół z Lubelszczyzny aż tam, choć tego samego dnia identyczny turniej rozgrywano w odległej od Lublina o 25 km Łęcznej.
W klubie nie ukrywają złości. – Ponieśliśmy duże koszty związane z tym wyjazdem – przyznaje Jakub Knap, trener dziewcząt Widoku.
– Doszło nawet do tego, że dziewczyny musiały wyłożyć część pieniędzy z własnej kieszeni. A większość z nich to licealistki i gimnazjalistki, które siłą rzeczy przecież jeszcze nie zarabiają.
Możliwość podłączenia Widoku do grupy zespołów grających w Łęcznej była, bo z zapowiadanych ośmiu ekip ostatecznie dwie się wycofały.
– Wolne miejsce spokojnie mogło zostać przydzielone nam. Prosiliśmy o to związek, ale ten niestety odmówił. Według mnie zabrakło tu po prostu dobrej woli – mówi trener Knap.
W Myślenicach zawodniczki z Lublina odpadły już w zmaganiach grupowych. – Sześć godzin jazdy busem i to, że dziewczyny musiały wstać w środku nocy i były niewyspane, zrobiło swoje.
A na to żeby pojechać do Krakowa dzień wcześniej i przenocować w hotelu nie było nas stać. Mogliśmy oczywiście odpuścić sobie i nie pojechać na zawody, ale chcieliśmy być w porządku wobec organizatorów – zaznacza Knap.
– Musieliśmy tak postąpić, bo z tych wszystkich drużyn Widok miał najbliżej do Myślenic – wyjaśnia Grzegorz Stefanowicz, pracownik zespołu ds. rozgrywek.
– O tym, że w Łęcznej zwolniły się miejsca dowiedzieliśmy się dopiero po fakcie. Do dnia przed turniejem nie było żadnego sygnału od klubów, które się wycofały. To przykre, ale my nic na to nie mogliśmy poradzić.
Czyżby? – Grójeckie wycofało się z turnieju już we wtorek – mówi tymczasem Andrzej Banaszkiewicz, który odpowiadał za organizację imprezy w Łęcznej.
– Pan Stefanowicz o tym wiedział, bo klub wysłał mu taką informację faksem, a ja też tego dnia rozmawiałem z nim o tym.
W całym zamieszaniu najbardziej szkoda Widoku. – Zamiast 2 tys. zł na podróż mogliśmy wydać 200 zł. Jesteśmy amatorami i związek powinien brać to pod uwagę. Zupełnie tego nie pojmuję – kwituje Konrad Krzyszkowski, dyrektor klubu.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze