Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Wypadek w Bogdance: Po 6 godz. zawiadomili prokuraturę

31-letni górnik uległ ciężkiemu wypadkowi pod ziemią, przeszedł trepanację czaszki. Ale Bogdanka dopiero po sześciu godzinach zawiadomiła prokuraturę. Choć miała obowiązek zrobić to niezwłocznie.
Wypadek w Bogdance: Po 6 godz. zawiadomili prokuraturę
O tragedii dowiedzieliśmy się od górników. (Bartek Żurawski)
– Nasz kolega miał bardzo ciężki wypadek 910 metrów pod ziemią – zaalarmowali nas pracownicy Bogdanki. W czwartek ok. godz. 7.30 podczas wciągania taśmy przenośnika zerwał się pasek, który uderzył w głowę górnika. – Stracił przytomność. Ok. godz. 8 lekarz dyżurujący w kopalni stwierdził podejrzenie urazu kręgosłupa oraz brak pamięci wstecznej – wyjaśnia Tomasz Zięba, rzecznik Bogdanki. Górnik został przetransportowany śmigłowcem na oddział intensywnej terapii szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie. Tam stwierdzono krwiak wewnętrzny i podjęto decyzję o trepanacji czaszki. Choć stan mężczyzny był bardzo poważny, Bogdanka dopiero po 6 godzinach zdecydowała się powiadomić o wypadku. O godz. 13.08 informację otrzymał Okręgowy Urząd Górniczy w Lublinie, o godz. 13.25 policja, pięć minut później prokuratura. Lubelska prokuratura jest tym zaskoczona. – Dyżurny kopalni zapytany, dlaczego zrobił to dopiero po sześciu godzinach odpowiedział, że kopalnia czekała na ustalenie stanu zdrowia górnika. Bo o lżejszych wypadkach nie musi powiadamiać od razu – mówi Bożena Wasiewicz, zastępca prokuratora rejonowego w Lublinie. Na miejsce pojechał prokurator, by dokonać oględzin miejsca wypadku. – Zwrócimy się z pytaniem, kto w kopalni zdecydował, że o wypadku powiadomiono nas dopiero po sześciu godzinach – dodaje prokurator Wasiewicz. – Wypadek nie został początkowo zakwalifikowany jako ciężki – tłumaczy rzecznik Zięba. – Dopiero po informacji ze szpitala, dyżurny ruchu między godziną 12.50 a 13.30 uruchomił procedury przekazania informacji. Czy doszło do zwłoki? – Trudno mi to ocenić. Ta decyzja leżała w kompetencjach dyżurnego, a oceni ją stosowny organ górniczy – dodaje Zięba. Wyższy Urząd Górniczy w Katowicach ma w tej kwestii jasne zdanie. – O każdym wypadku w kopalni należy zawiadomić urząd niezwłocznie, czyli jak najszybciej – mówi Jolanta Talarczyk, rzecznik prezesa WUG w Katowicach. – O tym wypadku pierwszą informację otrzymaliśmy o godzinie 14.15, a obszerniejszą o 19.30. Okręgowy Urząd Górniczy w Lublinie staje murem za Bogdanką. – Niezwłocznie nie znaczy natychmiast – uważa Henryk Cholewa, z-ca dyrektora OUG w Lublinie. – Zostaliśmy powiadomieni niezwłocznie.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama