Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Hetman Gołąb – Opolanin Opole Lubelskie 2:1, wygrane Cisów i GKS Niemce

Mecze Hetmana to święto dla całego Gołębia. Na mecze zespołu Roberta Makarewicza regularnie przychodzi około pół tysiąca osób. Fani zachowują się na tyle poprawnie, że już niedługo otrzymają nowy stadion.
– To najprawdopodobniej nasz pożegnalny sezon w Gołębiu. W następnych rozgrywkach będziemy musieli wynająć boisko, bo u nas rozpocznie się budowa nowego obiektu. Na razie jednak trzeba przygotować wszystkie papiery – tłumaczy Tomasz Capała, kierownik Hetmana. Powodów do radości kibicom w Gołębiu dostarczają również piłkarze. W poprzednim sezonie wygrali A klasę, a teraz są liderem lubelskiej klasy okręgowej. W sobotę pokonali 2:1 Opolanina Opole Lubelskie. – O zwycięstwo w Gołębiu będzie bardzo trudno każdej ekipie. Boisko jest wąskie, a przeciwnicy dobrze zbudowani. Próbowaliśmy wywieźć korzystny wynik, ale w końcówce waliliśmy głową w mur. Nie stworzyliśmy sobie żadnej klarownej okazji do zdobycia gola – powiedział Michał Kuś, trener Opolanina. Strzelanie rozpoczął już w 18 min Jarosław Gowin, który wykorzystał znakomite dośrodkowanie z rzutu rożnego Mariusza Frączka. Gospodarze mieli jeszcze dwie dobre okazje do zdobycia gola, ale Bartosz Kleszczyński uderzył w poprzeczkę, a Frączek trafił do siatki ze spalonego. W drugiej połowie przewagę uzyskali piłkarze Opolanina, którzy szybko zdobyli wyrównującą bramkę. Po ładnej, zespołowej okazji na czystej pozycji znalazł się Rafał Rak, który nie miał problemów z pokonaniem Piotra Guzka. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy – krótka drzemkę uciął sobie Rafał Górski, z czego skorzystał Arkadiusz Szczypa. Pomocnik Hetmana znalazł się w sytuacji sam na sam z Bartłomiejem Jakóbczykiem i posłał piłkę obok golkipera przyjezdnych. – Nic nie mogłem zrobić przy tym uderzeniu – stwierdził Bartłomiej Jakóbczyk. Hetman Gołąb – Opolanin Opole Lubelskie 2:1 (1:0) Bramki: Jarosław Gowin (18), Szczypa (60) – Rak (55). Hetman: Guzek – P. Dzido, Burek, Stolarek, Bancerz, Szczypa, D. Dzido, Kleszczyński (82 Zjawiony), R. Warda (70 Zdunek), Frączek (60 Chebda), Jarosław Gowin (79 Lewandowski). Opolanin: Jakóbczyk – Rożek (46 A. Skrzypczyński), Górniak, Gołębiowski, Górski (75 Chruściel), Kawałek (46 Sawicki), Saja, Sak, Rak, D. Skrzypczyński, Fliszkiewicz. Żółte kartki: P. Dzido, Hebda – Gołębiowski, Saja. Sędziował: Ciastuła. Widzów: 450. Działacze Wisły Annopol przed sezonem zapowiadali walkę o czwartą ligę. Na razie jednak muszą martwić się o ligowy byt. Podopieczni Marcina Wróbla prezentują się bardzo słabo i dotychczas zdobyli tylko punkt. – Wszyscy jesteśmy załamani naszą postawą. Miały być zwycięstwa, a tymczasem ciągle nie możemy odbić się od dna – przyznał zmartwiony Wiesław Tokarski, prezes Wisły. Nie da się ukryć również, że piłkarzom z Annopola brakuje szczęścia – znowu byli blisko wywalczenia remisu, ale w końcowych minutach zawiodła ich skuteczność. Strzelanie w 15 min rozpoczął Arkadiusz Perduta, który perfekcyjnie wykorzystał rzut karny. Kolejne dwie bramki dołożył Mariusz Adamczyk i wydawało się, że w tym meczu już nie będzie emocji. Postarali się jednak o nie piłkarze Wisły – gole zdobyli Artur Węska, Radosław Proc i Rafał Kodyra. W tym czasie gospodarze zdołali zdobyć tylko jedną bramkę – po indywidualnej akcji Cezarego Dudę pokonał Grzegorz Żak. Jak się okazało, w końcowym rozrachunku to trafienie przesądziło o zwycięstwie Cisów. Cisy Nałęczów – Wisła Annopol 4:3 (3:1) Bramki: Perduta (15 z karnego), Adamczyk (30, 35), Żak (50) – A. Węska (38), Proc (66), Kodyra (70). Cisy: Gołębiowski – Ciechociński, Perduta, Pawłowski, Staniecki, Żak (78 Lis), Kamiński, Adamczyk, Paszko, Chudziak, Pietraś (80 Durakiewicz). Wisła: Duda – Marcin Gogół, Wróbel, Sado, K. Węska, Mazur (20 Pawłowski, 65 Proc), Kodyra, Rybak (70 Pokrzywa), Mateusz Gogół, Barański, A. Węska. Żółte kartki: Adamczyk – Wróbel, Rybak, Mateusz Gogół, Stępień. Sędziował: M. Kalinowski. Widzów: 50. Wstyd, kompromitacja – takie słowa cisnęły się na usta kibiców w Dęblinie. Miejscowi Czarni przegrali na własnym terenie z beniaminkiem z Niemiec aż 1:5. – Jestem rozczarowany i zawiedziony – powiedział Janusz Kozicki, trener gospodarzy. Spotkanie rozpoczęło się dobrze dla gospodarzy – w siódmej minucie Michał Berliński uderzył nie do obrony i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Później strzelali już tylko przyjezdni. Wyrównał w 24 min po ładnej kontrze Sławomir Latek. W pierwszej połowie Czarni powinni zdobyć jeszcze dwie bramki, ale Michał Walendziak uderzył w słupek, a Jarosław Grykałowski w poprzeczkę. W 50 min za dwie żółte kartki boisko musiał opuścić Paweł Krekora i od tego momentu gościom grało się znacznie łatwiej. W 53 min Tomasz Olek wyprowadził Niemce na prowadzenie. W kolejnych minutach przyjezdni zadawali kolejne ciosy – ostatnim, nokautującym uderzenie popisał 19-letni Mateusz Łoś. – Wreszcie odzyskaliśmy skuteczność – cieszył się Marcin Dacka, kierownik drużyny z Niemiec. Czarni Dęblin – GKS Niemce 1:5 (1:1) Bramki: Berliński (7) – Latek (24), Olek (53), Kidaj (68), Szołtek (78), Łoś (90). Czarni: Kosiak – Przybysz, D. Osojca, Krekora, Zdunek, Walendziak, Kubiak, P. Osojca (60 Flisek), Grykałowski (70 Wrzal), Berliński, Olender (80 Brzozowski). Niemce: Boguta – Nalepa, Ł. Snopkowski, Olek (86 Pasztelan), Bekier, Latek, Kowalik (69 Kubera), Wójtowicz, Kidaj, Szołtek (86 Łoś), Urbaś (60 Stefaniak). Żółte kartki: Krekora, Zdunek, P. Osojca – Olek. Czerwona kartka: Krekora (50 min za dwie żółte). Sędziował: Radzikowski. Widzów: 150.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama