Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Jak łatwo puścić warsztat z torbami. "Właściciel został skrzywdzony"

Czy decyzje Ratusza pogrzebią sprawną rodzinną firmę? Ratusz uznał, że tuż obok warsztatu samochodowego może stanąć blok, choć wyziewy z lakierni raczej nie spodobałyby się nowym lokatorom. Prezydent ma teraz poszukać wyjścia z tej sytuacji.
Jak łatwo puścić warsztat z torbami. "Właściciel został skrzywdzony"
Nie chcemy zamykać działalności - mówi Robert Banaszek, właściciel warsztatu samochodowego przy Drodze Męczenników Majdanka. - Działamy tu już 46 lat - dodaje. Ale to właśnie zwinięciem interesu mogą skutkować niedawne decyzje samorządu miasta. - To oczywiste, że właściciel warsztatu został skrzywdzony - przyznaje Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.

Chodzi o sąsiednią działkę, należącą do jednego z lubelskich deweloperów. - Pojawił się tu w 2006 r., niedługo potem dostał od miasta warunki zabudowy - opowiada Banaszek. Ostatecznie we wrześniu ubiegłego roku Rada Miasta uchwaliła plan zagospodarowania terenu okolic dawnego obozu na Majdanku, w którym to planie zapisano, że na działce sąsiadującej z warsztatem może powstać blok mieszkalny.

Takie sąsiedztwo mogłoby być problematyczne ze względu na hałas o różnych porach dnia i nocy (bo Banaszkowie mają tu i pomoc drogową) jak też chemikalia używane m.in. w lakierni. Właściciele warsztatu powołują się na opinię rzeczoznawcy do spraw ochrony środowiska, który stwierdził, że opary i wyziewy z jego firmy sięgają wysokości drugiego piętra i rozciągają się na szerokość kilkunastu metrów.W efekcie lokatorzy mogącego tu powstać bloku mogliby skarżyć się na uciążliwość zakładu (i trudno byłoby odmówić im racji) i domagać się zamknięcia warsztatu, choć to on był tu wcześniej niż oni. - Dlaczego zmieniono plan pod jedną osobę? - pyta właściciel warsztatu, którego zdaniem Rada Miasta naruszyła prawo i formalnie wezwał ją, by to naruszenie usunęła. Ostatecznej decyzji jeszcze nie ma.

- Interesy większych zwyciężają nad mniejszymi, a naszą rolą powinno być to, żebyśmy dbali o interesy wszystkich ludzi - mówi Stanisław Brzozowski, miejski radny PiS. - Czy nie można byłoby zabezpieczyć jakoś interesów pana Banaszka, żeby on mógł dalej prowadzić swoją działalność? - pyta Piotr Dreher, radny PO.

- Nikt nie dyskutuje z tym, że właściciel warsztatu w tej sytuacji ma prawo do rekompensaty, ale on nie chce rekompensaty, tylko chce móc dalej prowadzić tu swoją działalność - mówi prezydent Lublina. - Oczywiście wariant najdalej idący to procedura zmiany planu - dodaje. Na wariant łagodniejszy nie ma jeszcze pomysłu.

Właściciel warsztatu ma sprecyzowane oczekiwania: - Uchylenie planu - mówi Banaszek.
Jeśli nie uda się znaleźć rozwiązania, a radni odrzucą wezwanie przedsiębiorców, otworzy im to drogę do dochodzenia swoich praw przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama