Reklama
Kamil Stoch wśród faworytów 61. Turnieju Czterech Skoczni
Rusza 61. Turniej Czterech Skoczni. W sobotę o godz. 16 odbędą się kwalifikacje do pierwszych zawodów w Obersdorfie
- 27.12.2012 13:19

To jedne z najbardziej prestiżowych zawodów w cyklu Pucharu Świata. Niektórzy skoczkowie są do nich stworzeni.
Janne Ahonen wygrywał turniej aż pięć razy, a Sven Hannavald jako jedyny w historii zwyciężył we wszystkich czterech konkursach. Polakom zawsze skakało się tu trudno. Końcowym zwycięstwem może pochwalić się tylko Adam Małysz, który w 2001 roku wprost zdeklasował konkurentów.
Dogonić \"Orła z Wisły”
Na podobny wyczyn trudno liczyć, bo wynik Małysza, który wyprzedził drugiego w klasyfikacji Ahonena o 104,4 pkt do dzisiaj pozostaje absolutnym rekordem turnieju.
Kamil Stoch bardzo chciałby nawiązać jednak do sukcesów \"Orła z Wisły”.
Wydaje się, że nie jest bez szans, bo po słabym początku sezonu wrócił już do wysokiej dyspozycji. Dwa tygodnie temu w Engelbergu zajął drugie miejsce, a w środę w świątecznym konkursie w Wiśle zdecydowanie odstawił kolegów z reprezentacji.
– Nie oszczędzałem się, jeśli o świąteczne jedzenie chodzi, ale prawda jest taka, że też chyba nie mam takich możliwości jak inni ludzie – mówi nasz najlepszy skoczek na łamach skijumping.pl.
A już całkiem poważnie dodaje: Jeśli chodzi o Turniej Czterech Skoczni to nie chcę tutaj nikogo zapewniać, że jadę wygrać tę imprezę, trzeba tu podejść z taką powściągliwością i z pewną pokorą. To ciężka impreza, to cztery konkursy, cztery kwalifikacje, czyli osiem dni rywalizacji. To jest męczące nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, trzeba więc będzie wykazać się sporą umiejętnością radzenia sobie z tymi obciążeniami.
Nie pompuje balonika
Stoch nie pompuje balonika. Słusznie, bo dzięki temu będzie mógł skakać na luzie, bez większego obciążenia psychicznego. To cenny atut. Przy tak wyrównanej czołówce, jak obecnie, o końcowym zwycięstwie mogą decydować detale.
Oprócz 25-latka z Zębu apetyty na wygranie TCS ma jeszcze przynajmniej dziesięciu zawodników. Najmocniejsi będą zawodnicy gospodarzy – Austriacy Andreas Kofler i Gregor Schlierenzauer oraz Niemcy Severin Freund, Richard Freitag i Andreas Wellinger.
Być może do walki włączy się Thomas Morgenstern, który ostatnio nie imponował co prawda formą, ale miał dwa tygodnie na powrót do wysokiej dyspozycji, a narodziny córeczki Lilly z pewnością obudziły w nim dodatkowe pokłady energii.
KADRA POLSKI
\"Biało-czerwoni” jako jedyna reprezentacja oprócz Niemców i Norwegów podczas TCS mogą wystawić siedmioosobowy skład. Trener Łukasz Kruczek zadecydował, że do Austrii i Niemiec pojadą: Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Maciej Kot, Krzysztof Miętus, Klemens Murańka i Piotr Żyła. Nazwisko siódmego zawodnika ma zostać podane w ostatniej chwili. Będzie to jeden z juniorów (Bartłomiej Kłusek lub Aleksander Zniszczoł) albo zawodnik, który błysnął formą podczas wczorajszych zawodów Pucharu Kontynentalnego w Engelbergu (zakończyły się po zamknięciu tego wydania gazety).
Reklama













Komentarze