- Osoby niesłyszące lekko się prowadzi. Są podatne na ruch, wrażliwe i otwarte. Szybko uczą się kroków - mówi Michał Oleszczyński, instruktor tańca ze Szkoły Tańca „Lider” w Lublinie. Prowadzi zajęcia z uczestnikami programu integracyjnego „Taniec lekarstwem na zdrowie”. Organizuje go Europejska Fundacja Opieki. W grupie są zarówno osoby niesłyszące jak i niedosłyszące. Na naukę tańca przychodzą też osoby, które słyszą. Uczestnicy warsztatów taneczno-intergracyjnych są w różnym wieku, niektórzy studiują, inni pracują, mają dzieci, wnuki...
- Oni nie słyszą muzyki, ale ją czują - dodaje Ryszarda Todys-Płonka, muzyk, choreograf, autorka programu „Taniec lekarstwem na zdrowie”.
- Pierwszy raz prowadzę zajęcia z osobami niesłyszącymi - przyznaje Oleszczyński. - To ciekawe doświadczenie. Praca z takimi osobami jest taka sama jak z osobami, które słyszą. Trudność jest tylko jedna. W komunikacji. Jeśli nie ma tej werbalnej to pozostaje ta niewerbalna. Kiedy tego porozumienia nie uda się nawiązać to jest kłopot, bo jak pokazać to, co by się chciało powiedzieć. Na szczęście pomaga lustro. Można to pokazać.
Integracja
- W programie bierze udział osiem par - mówi Todys-Płonka. - Są to osoby z różnych części Lublina i w różnym wieku. To zarówno studenci należący do Koła Naukowego Studentów Niesłyszących i Słabo Słyszących „Surdus Loquens” Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i członkowie stowarzyszenia głuchych „Migiem Przez Świat”, ale też osoby słyszące. Mamy np. chłopaka, który prowadzi swoją firmę. Projekt jest realizowany po raz pierwszy. Finansowany z pieniędzy miejskich.
Uczestnicy warsztatów uczą się tańców towarzyskich. Wśród nich jest walc angielski, tango, samba, cha cha cha, jive, disco, walc wiedeński, rock and roll, mambo i salsa.
Skąd pomysł na takie warszaty taneczno-intergracyjne? - Od zawsze rozpierała mnie energia. Nosiło mnie. Jestem już na emeryturze, ale postanowiłam zapisać się na lekcję języka migowego - przyznaje Todys-Płonka. - Poszłam na kurs. Zrobiłam dwa stopnie. Zajęcia prowadziła pani dr Aleksandra Borowicz, która również uczy na KUL-u i wskazała mi właśnie to koło studentów. Chciałam zachęcić ich do tańca, żeby mieli możliwość ten taniec poznać, nauczyć się kroków. Żeby ośmielili się. Chciałam osoby niesłyszące i niedosłyszące upewnić w przekonaniu, że potrafią tańczyć, choć nie wszyscy to robią. Wcale nie muszą siedzieć „pod ścianą” na przyjęciach czy weselach. A tak jest. Sama widziałam takie sytuacje. Celem projektu jest też integracja z osobami słyszącymi, jak też międzypokoleniowa.
Program zakłada 22 godziny po 45 minut zajęć tanecznych. Uczestnicy warsztatów ćwiczą raz w tygodniu po 3 godziny w Klubie Osiedlowym „Miniatura” na Czechowie. W poniedziałek im towarzyszyliśmy.
Zabawa i relaks
- Jest super. Jestem bardzo zadowolona - przyznaje uczestnicząca w warsztatach Halina Danieluk ze stowarzyszenia „Migiem przez świat”. Nie słyszy od urodzenia. - Pierwszy raz biorę udział w takich zajęciach.
- Jak przychodzę na zajęcia taneczne, to zapominam o obowiązkach na uczelni, w domu. Mogę się odstresować. To dla mnie relaks - dodaje Paulina Lewandowska, prezes Koła Naukowego Studentów Niesłyszących i Słabo Słyszących „Surdus Loquens” KUL. Jest jedną z uczestniczek projektu. Bez problemu można się z nią porozumieć. Doskonale odczytuje słowa z ruchu warg. - Taniec jest jak hobby. Można go traktować też jako aktywność fizyczną – mówi Lewandwoska.
Uczestnicy chwalą organizowane zajęcia. – O warsztatach dowiedziałam się od grupy studentów niesłyszących na KUL-u i się zapisałam – przyznaje Anna Ewa Kalisz, kolejna z uczestniczek projektu. – Zajęcia spełniają moje oczekiwania. Podobają mi się. Lubię tańczyć. Odczuwam wibrację. Musimy się tylko dopasować do rytmu. Najbardziej podoba mi się samba, ale też walce: angielski i wiedeński.
- Podczas warsztatów przekonujemy się czym jest elegancja w tańcu, odpowiednia postawa, trzymanie - mówi Józef Lewczyk ze stowarzyszenia „Migiem Przez Świat”, który również bierze udział w projekcie.
- Nie mam ulubionego tańca. Dla mnie nie ma czegoś takiego - dodaje Lewandowska. - W każdym tańcu staram się znaleźć jakieś pozytywne strony dla siebie. W każdym tańcu czuję się dobrze. To jest zabawa.
Finał
2 czerwca w Gimnazjum nr 5 w Lublinie organizatorzy zaplanowali uroczysty finał warsztatów. - Będą podopieczni Europejskiej Fundacji Opieki, osoby z koła studentów i stowarzyszenia „Migiem Przez Świat” jak też inni zaproszeni goście, członkowie rodzin, sąsiedzi - wylicza Todys-Płonka. - Tym wszystkim osobom chcemy pokazać, że osoby niesłyszące i niedosłyszące potrafią wyjść na parkiet i zatańczyć. Na pokazie, razem z uczestnikami projektu, będzie tańczył ich instruktor pan Michał. Uczestnicy dostaną dyplomy ukończenia warsztatów. Zaplanowaliśmy też wystawę, która będzie obrazować to wszystko, co działo się podczas projektu. Chcielibyśmy pokazać ją w różnych miejscach w mieście np., w Ratuszu, w galeriach. Chciałabym, aby był dalszy ciąg tego projektu.
- Trochę się denerwuję przed tym finałem - przyznaje pani Anna. - Zastanawiam się jak to wszystko nam wyjdzie. - Na pewno chciałabym tańczyć w przyszłości. Występu się nie obawiam. Luz blues i swoboda - uśmiecha się pani Halina.
- Wszystko bardzo fajnie się układa. Jest zainteresowanie ze strony uczestników. Planujemy kontynuacje tego projektu od października, ponieważ większość uczestników to są studenci - zapowiada Joanna Szyszkowska, prezes Zarządu i fundator Europejskiej Fundacji Opieki w Lublinie.

Anna Ewa Kalisz (z lewej) i Paulina Lewandowska chwalą pomysł. Lekcje tańca to dla nich relaks













Komentarze