Najbardziej zadłużonym wcale nie jest ten, kto ma najwięcej do oddania. Ważne jest to, jak nasz dług ma się do naszych dochodów. A mówiąc bardziej obrazowo: to, jak bardzo bylibyśmy spłukani, gdyby nagle przyszło nam oddać wszystko, co jesteśmy winni. W taki sposób mierzy się poziom zadłużenia miast.
W Lublinie ubiegłoroczny wskaźnik długu to 63,4 proc. Oznacza to, że roczny dochód miasta wyniósł 1,8 miliarda zł, a całe zadłużenie to 63,4 proc. tej kwoty.
Dlaczego aż tyle? Ratusz odpowiada zawsze to samo: potrzeba pieniędzy na inwestycje i jeśli Unia Europejska daje dotację na stadion albo drogę, to trzeba coś do niej dołożyć, a wtedy sięga się po kredyt.
– Miasto negocjuje w tym celu warunki kredytów w instytucjach centralnych takich jak Europejski Bank Inwestycyjny, które są bardziej korzystne niż w bankach komercyjnych – tłumaczy Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta.
Lublin nie jest rekordzistą wśród polskich miast, choć do rekordzistów nie ma daleko. Pierwszy na podium jest Toruń i nie jest to powód do radości, bo jego dług to aż... 95,3 proc. Miejsce drugie? Wałbrzych z wynikiem 89,1 proc. Trzecia na podium jest Łódź z wynikiem 78,3 proc. A Lublin? Dopiero siódmy. Wyliczył to portal money.pl, analizując dane Regionalnych Izb Obrachunkowych.
My przeanalizowaliśmy za to dane lubelskiej izby, żeby sprawdzić, jak wygląda zadłużenie największych miast naszego regionu. W Chełmie wskaźnik na koniec zeszłego roku wynosił 46,5 proc. Uzasadnienie? Takie jak wszędzie: inwestycje. Chełmowi po piętach depczą Puławy ze wskaźnikiem 40,4 proc. Zaraz za nimi jest Biała Podlaska z wynikiem 39,9 proc. i Zamość ze wskaźnikiem 23,9 proc.
Długi kiedyś trzeba spłacić. – Zadłużenie jest rozłożone na wiele lat – zapewnia Renata Kołdej, zastępca skarbnika Puław.
Ile to jest „wiele lat”? Najwcześniej, bo w roku 2022 na zero spodziewa się wyjść Zamość, Biała Podlaska w roku 2026, Chełm w 2028, a Puławy w 2029. Najpóźniej na zero ma wyjść Lublin, w roku 2035.
Takich zmartwień nie ma Świdnik, bo długu nie ma wcale. Wszystko za sprawą akcji PZL, które miasto w różnym czasie przyjmowało w rozliczeniu za długi, a potem sprzedało z dobrą marżą. Zakład ten jest najważniejszym podatnikiem w mieście. Dzięki temu miasto może inwestować nie zaciągając długu.
– I mamy wysoki wskaźnik inwestycji – podkreśla Artur Soboń, sekretarz miasta.
Lublin: 1 158 mln długu
Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta:
Zobowiązania przeznaczone są przede wszystkim na wydatki inwestycyjne, w tym na zadania realizowane z udziałem środków z Unii Europejskiej, przyczyniające się do rozwoju zgodnie z potrzebami i oczekiwaniami mieszańców. (drs)
Chełm. 125 mln zł długu
Roland Kurczewicz, pełnomocnik prezydenta miasta:
Chełm znajduje się na wysokiej pozycji wśród najbardziej oszczędnych miast pod względem wydatków na administrację. To dowodzi, iż dostępne środki są inwestowane a nie „przejadane”. (bar)
Biała Podlaska. 93 mln zł długu
Michał Trantau rzecznik prezydenta miasta:
O powody zadłużania Białej Podlaskiej należałoby zapytać poprzednie władze miasta. Dariusz Stefaniuk, jeszcze jako radny, krytykował ten sposób działania samorządu. Aktualnie polityka władz nie zakłada zadłużania miasta. (eb)
Zamość. 78 mln zł długu
Andrzej Wnuk, prezydent Zamościa:
W tym roku oddamy 9,5 mln, a w ciągu mojej kadencji - 40 mln. zł. Dodatkowo będę się starał nie zaciągać kolejnych kredytów ponad to, co wiąże się z możliwością uzyskania unijnych dotacji.
(ask)
Puławy. 74 mln zł długu
Renata Kołdej, zastępca skarbnika, główna księgowa UM Puławy:
Puławy posiadają budżet nadwyżkowy, więc mamy pieniądze na spłatę swoich zobowiązań. Nie ma żadnych powodów do obaw.
(rs)














Komentarze