Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Nauczyciele nie chcą się modlić w pracy. "Nikogo nie obchodzi, czy ktoś jest osobą wierzącą, czy nie"

Zamiast talonów na święta – pielgrzymka i zapisy na odmawianie różańca. Nauczyciele z kilku lubelskich szkół skarżą się, że publiczne placówki nie mają już świeckiego charakteru.
Nauczyciele nie chcą się modlić w pracy. "Nikogo nie obchodzi, czy ktoś jest osobą wierzącą, czy nie"
O podstawówce przy ul. Bursztynowej było głośno już dwa lata temu. Na tablicy wywieszonej w stołówce SP nr 51 wśród zasad kulturalnego spożywania posiłków znalazł się zapis „Pamiętam o modlitwie przed i po jedzeniu” oraz plansze z treściami modlitw. Po interwencji mediów plansze zdjęto (Fot. Maciej Kaczanowski)

– Pieniądze z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych powinny być wydawane na wczasy pod gruszą, dopłaty do leczenia, wyjścia do teatru czy zapomogi. W naszej szkole zamiast tego organizuje się pielgrzymki do Fatimy czy Medjugorie – denerwuje się jedna z nauczycielek ze Szkoły Podstawowej nr 51 im. Jana Pawła II w Lublinie. – Oczywiście, nie ma przymusu. Jak nie chcesz, to nie musisz jechać i się modlić. Ale wtedy nie korzystasz ze wspólnych pieniędzy – dodaje.

Problemy ze świeckością mają też nauczyciele Zespołu Szkół nr 5 im. Jana Pawła II w Lublinie.

– Na ostatniej radzie pedagogicznej ksiądz ogłosił, że w tym roku uczniowie każdego dnia będą odmawiać różaniec. Do akcji mają się włączyć też nauczyciele. Wyjął potem jakieś kartki i zażądał podawania nazwisk i zadeklarowania, w jakie dni tygodnia będziemy się modlić – denerwują się proszący o anonimowość pedagodzy z ZS nr 5. – Co mieliśmy zrobić? Zgłaszaliśmy się do tego rejestru, żeby nie mieć problemów. Czujemy się przymuszani do praktyk religijnych. Nikogo nie obchodzi, czy ktoś jest osoba wierzącą, czy nie.

Dyrektorzy obu placówek nie kryją zaskoczenia pretensjami ich pracowników.

– Rzeczywiście takie zdarzenie miało miejsce – przyznaje Marian Klimczak, dyrektor ZS nr 5. – W tym roku mamy nowego księdza katechetę, który przedstawiając na radzie plan pracy powiedział, że zaproponował uczniom stworzenie grup modlitewnych w intencji szkoły. Do modlitwy różańcowej zaprosił też chętnych nauczycieli. Były to deklaracje dobrowolne. Nikt nie powinien czuć się szykanowany – zapewnia. – Ksiądz miał dobre intencje, a nauczyciele powinni mówić wprost, co myślą. Warto podkreślić, że w tym przypadku nie chodziło o modlitwę w szkole, ale indywidualną modlitwę w domach.

Z kolei dyrektor szkoły 51 zapowiada, że przeprowadzi wśród nauczycieli anonimową ankietę, w której zapyta o chęć jeżdżenia na pielgrzymki.

– Nigdy nikomu nie narzucałam modlitwy. Zresztą to nie ja decyduję o przeznaczeniu pieniędzy z funduszu. Zajmują się tym rada pedagogiczna i przedstawiciele związków zawodowych – mówi dyr. Marianna Olszańska. – Wprawdzie pozwalam na wywieszanie na tablicy informacji gdzie mogą się zgłaszać chętni na wyjazd, ale jak mam tego zabronić? Zresztą pielgrzymka to nie tylko modlitwa, ale też zwiedzanie zabytków.

Sprawą zbulwersowani są członkowie Fundacji Wolność od Religii. Według nich, winę za taką sytuację ponoszą sami nauczyciele.

– Szkoły stały się zakładnikami katechetów i dyrektorów, którzy działają pod ich dyktando – uważa Andrzej Wójcik, z FWoR. – Nauczyciele boją się o utratę pracy i o to jak będą postrzegani w środowisku. Zamiast więc protestować i mówić głośno, że nie zgadzają się na uczestnictwo w praktykach religijnych, ulegają szantażowi i presji emocjonalnej. W ten sposób dają ciche przyzwolenie na to, że tak się dzieje.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama