„Diagnoza Społeczna” to badanie warunków i jakości życia Polaków prowadzone pod kierunkiem profesora Janusza Czapińskiego. Przeprowadzane jest ono od 2000 roku regularnie co dwa lata.
Co zbadali
Tym razem wzięło w nim udział blisko 12 tys. gospodarstw domowych i ok. 20 tys. indywidualnych respondentów. Autorzy badają 8 wymiarów: kapitał społeczny, dobrostan psychiczny (czyli m.in. poczucie szczęścia), fizyczny i społeczny (to, czy jest się szanowanym i kochanym), poziom cywilizacyjny (m.in. poziom wykształcenia i znajomość języków obcych), dobrobyt materialny (czyli liczbę posiadanych dóbr i urządzeń, takich jak pralka automatyczna lub dom letniskowy), stres życiowy, a także patologie (tj. nadużywanie alkoholu i używanie narkotyków, bycie sprawcą lub ofiarą przestępstwa lub wykroczenia).
Problemy
Okazało się, że województwami o najwyższym poziomie warunków życia były w tym roku kolejno:
• małopolskie
• opolskie
• lubuskie
• wielkopolskie.
Najniższe warunki stwierdzono w warmińsko-mazurskim, lubelskim, łódzkim i kujawsko-pomorskim. O takim wyniku przesądził bardzo niski stopień naszych dochodów.
W 2015 roku najmniej zarabiali mieszkańcy województw podkarpackiego, lubelskiego i kujawsko-pomorskiego. Lubelskie było też przedostatnie w kategorii warunków życia w gospodarstwach domowych. Gorzej niż u nas rodzinom żyje się tylko w warmińsko-mazurskim.
Z całej Polski mamy też najgorsze warunki mieszkaniowe. Lubelszczyzna znalazła się też w grupie województw, w których socjologowie odnotowują najniższy poziom zaspokojenia potrzeb mieszkańców dotyczących wyżywienia (rozumianego jako niedostatek, a nie skrajne ubóstwo), zagospodarowania materialnego, kształcenia dzieci i uczestnictwa w kulturze. Do tego dochodzą problemy ze znalezieniem pracy - takie miało aż 29 proc. absolwentów szkół. To jeden z najgorszych wyników w Polsce.
Wyprzedziliśmy tylko województwo podkarpackie, w którym kłopoty ze znalezieniem pracy zadeklarowało aż 47 proc. ankietowanych. O zatrudnienie najłatwiej było zaś w lubuskim, gdzie problem ten dotyczy zaledwie 8 proc. absolwentów.
Przedostatnie miejsce
Nic dziwnego, że zadowoleni ze swojego miejsca zamieszkania są tylko mieszkańcy stolicy regionu. Zadeklarowało to 53,3 proc. wszystkich ankietowanych mieszkańców Lublina (dla porównania 45,8 proc. w 2011 roku i 53,8 proc w 2013). Cała Lubelszczyzna jest zaś przedostatnim województwem, które chwalą sobie mieszkańcy (niżej uplasowało się jedynie warmińsko-mazurskie). Podczas gdy w badaniach przeprowadzonych w 2011 i 2013 roku przywiązanie do swojego regiony deklarowało ponad 55 proc. ankietowanych, teraz wynik ten spadł do 50,8 proc. respondentów. Biorąc pod uwagę podregiony, bardziej zadowoleni są mieszkańcy lubelskiego (41 miejsce w rankingu) niż chełmsko-zamojskiego (miejsce 51).
W „Diagnozie społecznej” można jednak znaleźć także dobre informacje: wśród wielu problemów nie denerwują nas dodatkowo decyzje władz samorządowym. W Lublinie magistrat zdenerwował w ciągu ostatniego roku niespełna 8 proc. pytanych.
4 punkty
Od ostatniego badania socjologowie odnotowali znaczny spadek zasięgu skrajnego ubóstwa w zdecydowanej większości województw. Najsilniej widać to właśnie na Lubelszczyźnie, gdzie stopa skrajnego ubóstwa spadła o ponad 4 punkty procentowe. Lubelszczyzna jest też drugim województwem (po kujawsko-pomorskim), w którym najbardziej spadła dotkliwość niedostatku (o ponad 2 punkty procentowe).
Ucieczkę od kłopotów dnia codziennego mieszkańcy Lubelszczyzny znajdują w religii. Pod tym względem znaleźliśmy się na 4 miejscu, tuż po województwach podkarpackim, małopolskim, i opolskim.
Wysoko uplasował się też sam Lublin. W kategorii miast znalazł się on na 6 miejscu (bardziej praktykują jedynie mieszkańcy Rzeszowa, Radomia, Gdyni, Bytomia i Białegostoku). Statystyczny lublinianin chodzi do kościoła blisko trzy razy w miesiącu, ale aż ponad 41 proc. mieszkańców całej Lubelszczyzny bierze udział w nabożeństwach 4 razy w miesiącu.
Dr hab. Robert Szwed, adiunkt Katedry Kultury Medialnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
- Badania takie jak „Diagnoza społeczna” są niewątpliwie bardzo wiarygodne, ponieważ przeprowadzane są na dużej grupie populacji. Ze względu na to, że oprócz warunków obiektywnych, takich jak liczba uniwersytetów, czy szpitali na danym terenie badają także subiektywne poczucie szczęścia, czy sytuacji w jakiej znajdują się poszczególne osoby, należą także do badań pod tym względem wyjątkowych. Dzięki nim wiemy, jakie jest samopoczucie mieszkańców poszczególnych miejscowości lub województw i czy, oraz jak, zmienia się wraz z upływem czasu.
Dlatego też uważam, że „Diagnoza społeczna” powinna być znacznie bardziej brana pod uwagę przez polityków i samorządowców. Na razie zajmują się nią oni w sposób bardzo subiektywny. Kiedy miasta zajmują wysokie miejsca lub przesuwają się w górę stawki chwalą się nimi. Informacja o tym, że mieszkańcy mają niewielki dostęp do usług i handlu, stanowi dla nich argument do wydania zgody na kolejną budowę sklepu wielkopowierzchniowego. Nie wczytują się jednak w raport i nie studiują wnikliwie jego wyników. Tylko w ten sposób mogliby wprowadzać zmiany służące rzeczywistej poprawie życia obywateli.














Komentarze