• Reprezentacja Polski szykująca się do wyjazdu na Euro 2016 jest obecnie na tapecie, ale cztery lata temu mieliśmy w kraju jeszcze większą gorączkę, bo sami byliśmy współorganizatorem mistrzostw Europy. Panu, jako dyrektorowi imprezy, te wydarzenia szczególnie zapadły chyba w pamięci?
- Mistrzostwa Europy to taka impreza, na której gospodarze przygotowują scenę, a UEFA, PZPN i FFU zrobiły na niej show. W naszym przypadku ta scena to było około 100 mld zł. Powstało 1,5 tys. kilometrów autostrad, zmodernizowaliśmy lotniska i dworce kolejowe, wybudowaliśmy nowe stadiony. Gdyby nie organizacja Euro, nie byłoby na to szans. Przy organizacji turnieju korzystaliśmy z olbrzymiego doświadczenia UEFA. Szybko się uczyliśmy. Nie mieliśmy właściwie żadnych wpadek, oceny były więcej niż dobre. Szkoda tylko, że zabrakło sportowego sukcesu, ale to już nie było w gestii organizatorów.
• Co zadecydowało o tym, że mistrzostwa Europy w Polsce i na Ukrainie były tak udane pod względem organizacyjnym?
- Pięć lat przed Euro powstała tzw. specustawa w celu uproszczenia wielu procedur, od przygotowania inwestycji, wywłaszczenia ziemi aż po fazę projektowania i wykonawstwa. To, że mieliśmy jako PZPN wsparcie i całkowite poparcie rządu, było kluczowe. Bez tego nic nie mogłoby się udać. Ale obok działań centralnych bardzo dobrze funkcjonowały też miasta-gospodarze. Prezydenci stworzyli świetne zespoły koordynacyjne, które dbały o to, żeby na miejscu wszystko szkło w odpowiednim kierunku i tempie. Najważniejsze jednak, że jako naród chcieliśmy tego turnieju i wspólnie z Ukrainą pokazaliśmy słowiańską gościnność.
• Cały kraj żył tym turniejem.
- Bo to była największa impreza sportowa w historii Polski! Nigdy wcześniej nie przygotowaliśmy wydarzenia na tak ogromną skalę. Proszę sobie wyobrazić, że tylko w oficjalnych strefach kibica turniej obejrzało prawie trzy miliony osób. Pokazaliśmy nowoczesną Polskę. Przecież wielu kibiców obawiało się przyjeżdżać do nas, ale ci którzy przyjechali, przekonali się w jak pięknym kraju żyjemy i wielu z nich chętnie wraca dziś na wakacje.
• Kilkanaście dni przed turniejem jest jeszcze miejsce na jakieś poprawki czy to już czas, kiedy wszystko musi być dopięte na ostatni guzik?
- Jedyna koncepcja, jaka cały czas jest analizowana, to koncepcja bezpieczeństwa. Wszystko inne na pewno jest już przygotowane w stu procentach.
• W kontekście niedawnych zamachów w Paryżu i Brukseli wydaje się, że Francuzów czeka bardzo ciężkie zadanie.
- Terroryści nie śpią. Ale francuskie służby także. Mój przyjaciel Jacques Lambert, który pełni przy Euro 2016 taką samą funkcję, jak ja przy Euro 2012, zapewnił mnie ostatnio, że do zapewnienia bezpieczeństwa są tak dobrze przygotowani, jak to tylko możliwe.
• Cztery lata temu nie było chyba aż takiego zagrożenia?
- Sprawa bezpieczeństwa to sprawa, która musi być zawsze priorytetem, nawet w najbardziej spokojnym kraju. Pełen stadion czy strefa kibica są atrakcyjnym celem dla wszystkich szaleńców. Byliśmy gotowi na różne scenariusze. Całe szczęście, że nie musieliśmy korzystać z procedur, które byłyby podjęte w przypadku zagrożenia.
• Co poradziłby pan francuskim kolegom przed rozpoczęciem turnieju?
- Jacques Lambert to człowiek szalenie doświadczony. Organizował mundial w 1998 roku, a jako komisarz UEFA nadzorował nasze przygotowania do Euro 2012. Nie czuję się kompetentny, żeby udzielać mu rad. Dlatego to będą raczej życzenia. Żeby to były radosne i dobre mistrzostwa, żeby wszystko przebiegło tak, jak koledzy to sobie zaplanowali. Natomiast wszystkim polskim kibicom i sobie życzę sukcesu naszej reprezentacji. A przez sukces nie rozumiem wyjścia z grupy, bo przy 24 zespołowym turnieju to niejako nasza powinność. Tę drużynę stać na dużo więcej.
Rozmawiał: Michał Beczek













Komentarze