Szykowni „włościanie”
– Z tymi włościanami rzecz jest nie do końca pewna, gdyż w „Dziejach Nałęczowa” Michała Tarki znajdziemy informację, że dobra nałęczowskie skupione były w rękach znakomitych rodów szlacheckich, jak Samborzeccy, Leśniowolscy, Gałęzowscy, Małachowscy, a poszczególne folwarki zakładane w owych dobrach pełne były przede wszystkim szlachty zaściankowej albo potomków rycerstwa, którym królowie nadawali małe połacie ziemi za zasługi dla dworu i ojczyzny – wyjaśnia Wanda Dobrowolska-Łuszczyńska, przewodnik turystyczny z Nałęczowa i znana regionalistka. – Tych rodów kmiecich nie było tu znów tak wiele, np. w XV w. w Bochotnicy zaledwie 7, a potem tylko 3. Zmieniło się to wszystko w dalszych wiekach, gdy dobra zaściankowe skupowali ziemscy potentaci herbowi i to oni zapewne przyczynili się do sprowadzenia na te tereny pracowników z rodzin chłopskich.
Z barwnej widokówki z końca XIX w. spoglądają zatem szykowni „włościanie”. Strój męski to typowa sukmana chłopska, w kolorze brązowym, obszyta taśmą. Strój kobiecy natomiast, zapewne świąteczny, budzi niemałe zdziwienie. Składa się z dosyć wąskiej, chociaż kilkakrotnie marszczonej spódnicy z błyszczącej tkaniny, przykrytej długą w kontrastowym kolorze zapaską wykończoną koronką i ozdobioną barwnymi taśmami. Bluzka kobiety wygląda na uszytą z tkaniny w kratę, utkanej z kolorowych motków wełny, zapinana na guziki, z wąskimi rękawami ujętymi w wąski mankiet, spod którego wygląda jeszcze jeden biały mankiecik, zapewne spod dodatkowej białej bluzki. Na gładko uczesanych włosach z przedziałkiem kobieta ma zawiązaną chustkę z długimi rogami, zwisającymi luźno na pierś. Ubranie kobiety sprawia wrażenie dość surowego, jakkolwiek uszytego z ozdobnych tkanin.
Prezeska Koła Ziemianek
Kolejna fotografia z przeszłości ukazuje nam Marię Dudę z Ludwinowa, która pozuje do fotografii jako pierwsza prezeska Koła Ziemianek w Piotrowicach w 1926 roku. W towarzystwie koleżanki, a może kuzynki, pięknie się prezentuje w nałęczowskim atelier. Siedzi ubrana w wysokie trzewiczki, ściśle sznurowane, w szerokiej spódnicy obszytej rzędami atłasowych tasiemek. Haftowany w proste wzory gorset, mocno ściśnięty w pasie, uwydatnia zgrabną kibić. Każda patka (kaletka) w gorsecie obszyta jest ozdobną taśmą. Do zdjęcia Maria założyła 10 sznurów korali przypiętych do ramion. Na kolanach pyszni się batystowy biały fartuszek także obszyty tasiemkami i przetykany drobnym haftem. Gładko upięte włosy ma związane z tyłu pękiem szerokich wstążek, przełożonych zalotnie przez prawe ramię.
– Wyraz twarzy Marii świadczy o jej sile duchowej, wigorze i zdecydowaniu – mówi pani Wanda. – Dla kobiet z Piotrowic, Paulinowa i Ludwinowa zawiązanie koła miało wymiar ambicjonalny, a o tym, jak było dla nich to ważne – świadczy fakt odnotowania powstania Koła Ziemianek na postumencie postawionym w Piotrowicach w 1936 r. w środku wsi, obok upamiętnienia powstania tu Kółka Rolniczego, Spółdzielni Mleczarskiej, Kasy Stefczyka, Straży Pożarnej, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i Spółdzielni Handlowej „Rolnik” (1906 – 1936).
Maria Wójcik, poetka z Bochotnicy, na zdjęciu z początku XX w. ubrana jest w szykowną suknię ze spódnicą ozdobioną od dołu trzema poziomymi zakładkami i czterema wstążeczkami. Góra sukni to żakiecik z tej samej tkaniny z bufiastym, za łokieć rękawem, niżej do nadgarstka ciasno opinającym rękę kobiety. Żakiet ma ozdobny przód, zapięty jest asymetrycznie do dołu, zapewne na haftki, tworząc u dołu nieregularne zęby. Suknię ozdabia poczwórny rząd niewielkich korali. Wnuczka przechowuje do dziś zachowany w doskonałym stanie złocisty, z lat dwudziestych, także strój regionalny pani Marii.
Liderka stowarzyszeń kobiecych
Maria Lewandowska z d. Pikuła z Bochotnicy to z kolei liderka miejscowych stowarzyszeń kobiecych, absolwentka nałęczowskiej Szkoły Ziemianek. Na najstarszej rodzinnej fotografii z początku XX w., stoi w gronie kobiecego stowarzyszenia, może pierwszego koła gospodyń, prezentując ówczesny strój regionalny, używany w Bochotnicy. Sznurowany gorset wyszywany skrywa białą bluzkę z małym kołnierzykiem, ciasno zapiętym przy szyi, o bufiastych rękawach, na dole haftowanych, ściśle ujętych w wąski mankiet. Do ramion gorsetu Maria ma przypięte liczne sznury korali. Wełnianą spódnicę obszytą u dołu szeroką koronkową taśmą przykrywa okazała suta zapaska – pasiak w poprzeczne pasy – typowy dla regionu między Puławami a Lublinem. Kolejne zdjęcia owego stowarzyszenia pokazują kobiety w starym i „nowym” stroju – pasiaku, podpowiedzianym przez instruktorki ze szkoły ziemianek. Takie typowe „puławskie” zapaski odnajdziemy dziś w strojach używanych na imprezach regionalnych przez członkinie stowarzyszenia „Aktywna Wieś” w Drzewcach.
– Wspólny dla większości ubiorów kobiecych z Piotrowic jest krój spódnic, szerokich, zamaszystych, suto marszczonych – mówi Wanda Dobrowolska-Łuszczyńska.
Najbardziej strojne są ubrania z tkanin pasiastych, wielobarwnych, w których dominuje kolor czerwony, zielony, pomarańczowy i błękitny. Na spódnicach kobiety noszą różnej długości i wykończenia zapaski: krótkie pasiaste wykończone koronką, krótkie z tkanin błyszczących ozdobione kolorowymi tasiemkami lub, typowe dla terenów leżących w okolicach Puław, tkane zapaski w poziome wąskie paski. Największe zróżnicowanie dotyczy gorsetów sukiennych lub aksamitnych, w których użyto różnych zdobień, szamerowania taśmą prostą lub ząbkowaną, podłużnych haftów wykonanych sznureczkiem lub ściegiem płaskim. Charakterystyczną cechą jest brak przeładowania zdobieniami i proste geometryczne wzory. Gorsety sznurowane są najczęściej kolorowymi, czerwonymi tasiemkami, spotyka się też zapinane na haftki. Pod gorsety kobiety zakładają białe bluzki z wąskimi lub bufiastymi rękawami, wykończone i ozdobione zróżnicowanym haftem umieszczonym na ramieniu lub w okolicach mankietu. Buciki to przeważnie czarne trzewiki sznurowane czerwoną lub zieloną tasiemką.
W latach 70-tych ubiegłego wieku członkinie kół gospodyń z Sadurek, Bochotnicy, Bronic i Czesławic zaczęły nosić regionalny strój krzczonowski, bardzo szykowny i nawet nazywany często „lubelskim”.
– Wyglądają w nim wspaniale – kończy pani Wanda. – Bliższy jednakże memu sercu jest wybór kobiet z Piotrowic, które dumnie głoszą: Tak chodziły ubrane nasze mamy i babcie. To jest nasze.















Komentarze