Kiedyś, gdy trolejbus zgubił szelki, był całkowicie uziemiony. Dziś wiele z nich może jechać dalej bez zasilania z sieci. Ta komunikacyjna rewolucja jeszcze się nie kończy. Już w przyszłym roku na ulicach miasta mają się pojawić nowe pojazdy. Będą potrafiły liczyć pasażerów, użyczą im gniazdka z prądem do podładowania baterii w telefonie komórkowym. Ich przyjazd też nie zakończy rewolucji. Lublin ma w planach kolejne zakupy taboru, w tym coraz bardziej popularnych autobusów elektrycznych, które coraz częściej wskazywane są jako nieuchronna przyszłość publicznego transportu w miastach.
To w przyszłości, tymczasem teraz...
Kiedyś, gdy trolejbus zgubił szelki, był całkowicie uziemiony. Dziś wiele z nich może jechać dalej bez zasilania z sieci. Ta komunikacyjna rewolucja jeszcze się nie kończy. Już w przyszłym roku na ulicach miasta mają się pojawić nowe pojazdy. Będą potrafiły liczyć pasażerów, użyczą im gniazdka z prądem do podładowania baterii w telefonie komórkowym. Ich przyjazd też nie zakończy rewolucji. Lublin ma w planach kolejne zakupy taboru, w tym coraz bardziej popularnych autobusów elektrycznych, które coraz częściej wskazywane są jako nieuchronna przyszłość publicznego transportu w miastach.
To w przyszłości, tymczasem teraz...
3.40
O tej godzinie w zajezdni melduje się pierwszy z kierowców Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, które jest największym z przewoźników, ale nie jedynym. W tym czasie po mieście jeżdżą już w najlepsze kierowcy nocnych linii, bo lubelska komunikacja nie zasypia nigdy. Nie ma godziny, by po mieście nie kursował jakiś autobus, a kursuje ich zwykle
251
Najstarszy z nich będzie obchodzić w styczniu
28
urodziny. Jest to wymalowany w graffiti jelcz M-11. Poznacie go na ulicy po numerze bocznym:
2113
Jednak to nie on, ale sprowadzany z zagranicy używany mercedes jest najbardziej „doświadczonym” spośród lubelskich autobusów. Ma na swoim koncie aż
1 500 000
km przebiegu, a to mniej więcej tyle, ile przejechałby dookoła Ziemi jadąc
37
razy po równiku. Kurs przez Ekwador, Brazylię i Kongo zapewne byłby ciekawy, ale jest problem, bo przecież nie cały równik przebiega po lądzie. Dlatego pewniejsza jest jazda po Lublinie. Tu do wyboru jest aż
51
dziennych linii autobusowych (nie licząc zjazdowych), a do tego
3
linie nocne. Autobusy mają też do wyboru aż
770
przystanków, z czego więcej niż połowa, bo dokładnie
423
wyposażono w wiaty, pod którymi pasażerowie mogą się schronić czekając na autobus albo jeden z
83
trolejbusów kursujących na co dzień po Lublinie, dzięki którym nasze miasto może się czuć wyjątkowo. Trolejbusy można spotkać jeszcze w
3
innych polskich miastach: Tychach oraz Gdyni, bez której na tej liście nie byłoby Sopotu. Ale to właśnie do Lublina trzeba jechać, żeby sobie popatrzeć na jeden z
12
trolejbusów przegubowych. Zużywają one nieco więcej prądu od tych krótkich, średnio
3
kilowatogodziny na kilometr. Krótszym wystarczą
2
kWh na kilometr. A trochę tych kilometrów trzeba przejechać. Najkrótsza z linii trolejbusowych ma
7,9
kilometra długości i jest to linia nr
156
Więcej rekordów należy jednak do autobusów, bo to właśnie autobusowa linia zjazdowa oznaczona numerem
904
ma najkrótszą trasę ze wszystkich linii komunikacji miejskiej. Jej długość to zaledwie
6
kilometrów długości. Linia 904 jest wyjątkowa z jeszcze jednego powodu, bo ma tylko
1
kurs w ciągu dnia. Z kolei najdłuższa jest trasa nocnej linii N2, która podczas kursów wydłużonych do Świdnika musi pokonać aż
35
kilometrów długości, zatrzymując się po drodze na
58
przystankach. To zdecydowanie najwięcej spośród
70
linii komunikacji miejskiej przewożących rocznie
125 500 000
pasażerów, z których zdecydowana większość uczciwie płaci za przejazd. Większość, czyli nie wszyscy. Szacuje się, że gapowicze stanowią w Lublinie około
5
proc. pasażerów. Ich wyłapywaniem zajmują się kontrolerzy z wynajętej przez miasto spółki Reflex, którzy w trakcie roku szkolnego muszą przeprowadzać minimum
6 500
kontroli na miesiąc, przy czym jako „jedna kontrola” rozumiane jest jedno wejście do pojazdu ekipy sprawdzającej bilety. W trakcie wakacji spółka ma nieco mniej pracy, musi przeprowadzać
4 500
kontroli miesięcznie. Dodatkowo w mieście pracuje ekipa kontrolerów zatrudnionych przez Zarząd Transportu Miejskiego, którzy prowadzą w ciągu miesiąca około
1 000
kontroli. Wszystkie te grupy w ciągu roku wystawiają w Lublinie ponad
36 000
wezwań do zapłaty za jazdę bez biletu. Ale gapowicze płacą niechętnie. Skuteczność windykacji wynosi około
30
proc., co ponoć nie odbiega od średniej krajowej. Miasto zakłada, że suma kar wpłaconych przez gapowiczów do kasy miasta sięgnie w tym roku
5 000 000
złotych. Tymczasem zakładane wpływy ze sprzedaży biletów komunikacji miejskiej to
90 000 000
złotych. Ratusz zakłada, że pieniądze ze sprzedaży biletów pokryją 47 proc. wydatków związanych z funkcjonowaniem komunikacji
4.01
o tej godzinie wyjeżdża z bazy MPK pierwszy autobus
7
lat to średni wiek pojazdów lubelskiej komunikacji miejskiej
68
przystanków na terenie Lublina wyposażonych jest w wyświetlacze pokazujące czas pozostały do odjazdu
99
proc. taboru to pojazdy niskopodłogowe















Komentarze