Klient pod ścianą. Grzechy deweloperów
Deweloperzy masowo naruszają prawa klientów. W umowach aż roi się od zapisów, które mogą narazić kupujących na wymierne straty. Uczciwi w mniejszości - wśród nich Studio 3.
- 08.02.2014 00:01

Do takich wniosków prowadzi lektura najnowszego raportu Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Urząd przyjrzał się działalności polskich deweloperów. Zbadano ponad 560 prospektów informacyjnych i tysiące umów. Pod lupę UOKiK trafiło 93 deweloperów. Tylko czterech z nich przeszło kontrolę bez zastrzeżeń. Wśród nich jest jedna firma z Lublina - Studio 3.
Okazuje się, że większość firm nie stosuje rachunków powierniczych. Taki obowiązek nakłada na nich tzw. ustawa deweloperska. Zakłada ona, że pieniądze klientów będą przelewane na specjalny rachunek i trafią do dewelopera w miarę postępów na budowie lub po podpisaniu aktu notarialnego. Przepis ten jest martwy, bo większość firm ogłosiła sprzedaż mieszkań w nowych inwestycjach przed wejściem ustawy.Z raportu UOKiK wynika, że większość umów deweloperskich stawia klienta na przegranej pozycji. Zastrzeżenia dotyczą np. braku dokładnej informacji o warunkach odstąpienia od umowy i zwrotu pieniędzy. Rezygnując z umowy nie możemy się też powołać na tzw. siłę wyższą. Takie nieprawidłowości wykryto m.in. w umowach firmy Mak Dom.
Z daniem UOKiK deweloperzy nie dają klientom pełnej swobody w wyborze kancelarii notarialnej. Wytknięto to m.in. firmie Orion. Urząd zwraca uwagę, że wybierając notariusza samodzielnie, kupujący mógłby oszczędzić na opłatach.
Zastrzeżenia wzbudził też jeden z wymogów stosowanych przez firmę Labora. W badanym przypadku deweloper pobierał 20 tys. zł za rezerwację mieszkania. Jeśli klient nie podpisał umowy w ustalonym terminie, pieniądze przepadały. Gdyby umowy nie podpisano z winy dewelopera, ten miałby aż dwa miesiące na zwrot pieniędzy.Raport dowodzi, że większość umów stawia dewelopera w uprzywilejowanej pozycji, ze stratą dla kupującego.
- We wzorcach umów brak symetrii - czytamy w raporcie. - O uregulowaniu praw i obowiązków stron, decyduje autorytarnie przedsiębiorca. Czyni to w taki sposób, że pozycja prawna konsumenta jest gorsza od pozycji przedsiębiorcy.
Większość niesprawiedliwych zapisów dotyczy opłat m.in. za nieodebranie lokalu w terminie, czy rezygnację z umowy. Jak ustrzec się ryzyka?
- Dokładnie zapoznajmy się z prospektem informacyjnym i umową - radzi Ewa Wiszniowska, dyrektor lubelskiej delegatury UOKiK. - Jeśli mamy jakieś wątpliwości, negocjujmy z deweloperem. Można też zgłosić się z umową do UOKiK lub lokalnego rzecznika konsumentów.
Urząd zbada umowę i jeśli będzie taka potrzeba, wyciągnie konsekwencje wobec dewelopera. W przypadku sprawdzanych ostatnio firm, UOKiK zwrócił się już o usunięcie z umów niesprawiedliwych zapisów.Lubelscy deweloperzy stosują cały szereg zapisów, które zdaniem UOKiK dyskryminują klientów. Przykładem może być firma TBV, która na podpisanie aktu notarialnego daje sobie aż pół roku od odbioru mieszkania.
Zdaniem urzędu, to niedopuszczalne i naraża klienta na dodatkowe koszty. Z kolei Mak Dom daje sobie prawo do powołania rzeczoznawcy, który sam odbierze mieszkanie klienta. Oczywiście, o ile ten nie stawi się na miejscu. Zastrzeżenia wzbudziły również zapisy w umowach firm Żagiel Dom, Wikana i Interbud.
Reklama












Komentarze