Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Piotr Masłowski (Azoty Puławy): Szanse oceniam po połowie

ROZMOWA z Piotrem Masłowskim, rozgrywającym piłkarzy ręcznych Azotów Puławy
Piotr Masłowski (Azoty Puławy): Szanse oceniam po połowie
Piotr Masłowski (MACIEJ KACZANOWSKI)
Puławianie mają za sobą dwa mecze z MMTS Kwidzyn, których stawką jest brązowy medal mistrzostw Polski. Azoty przegrały pierwsze spotkanie 25:29, w drugim zwyciężyły 30:29. Tym samym wyrównały stan rywalizacji na 1-1. • Założenia na miniony weekend były zupełnie inne: w rywalizacji do trzech zwycięstw to wy mieliście prowadzić 2-0. – Nie udało się. Trzeba się jednak cieszyć, że wygraliśmy w niedzielę i wciąż jesteśmy w grze. • Ale rozmiary zwycięstwa nie były przekonujące. Gdyby nie opanowanie Jana Sobola podczas rzutu karnego w końcowych sekundach, byłby remis i dogrywka. A wtedy wszystko mogło się zdarzyć? – Zwycięstwo nie przyszło łatwo i nie było przekonujące. Ale najważniejsze, że w ogóle było. W niedzielę rano analizowaliśmy naszą grę z pierwszego spotkania. Zawiodła skuteczność, nie zdążaliśmy za kontrą MMTS. A co najważniejsze, popełniliśmy aż 21 prostych błędów. Po nich goście błyskawicznie na kontrowali. Taką ilością strat spokojnie można obdzielić trzy, a nawet cztery mecze. • Pierwsze spotkanie pokazało, że chyba sparaliżowała was stawka tzw. małego finału. Tego nie było widać w poczynaniach waszych rywali? – Z pewnością mieliśmy świadomość, że gramy o coś. Przed każdym otwiera się historyczna chwila, w postaci wywalczenia pierwszego w historii klubu medalu. To gdzieś siedziało w głowach. MMTS to bardzo doświadczony zespół, po którym nie było widać presji wyniku. • Przegrywając w sobotę postawiliście się w trudnej sytuacji przed dwoma meczami w Kwidzynie? – Skoro MMTS mógł wygrać jeden mecz w Puławach, to czemu my nie możemy zwyciężyć na jego parkiecie. Już w lidze i ćwierćfinale Pucharu Polski pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać na parkiecie rywala. Musimy okazać się lepsi w sobotę i szukać szans na zwycięstwo w meczu niedzielnym. • Mało pocieszający może być fakt, że zespół z Kwidzyna lepiej gra na wyjeździe, niż na własnym parkiecie? – Pokazał to mecz w ćwierćfinale w Mielcu ze Stalą oraz pierwszy półfinał w Płocku z Orlen Wisłą. Mamy tego świadomość. Przed nami kilka dni pracy, będziemy analizować błędy z pierwszej rywalizacji. Ważne, że już możemy trenować w komplecie, o czym nie było mowy ostatnio. Szanse na zdobycie medalu nadal trzeba oceniać po połowie, choć minimalną przewagę mają gospodarze.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama