Reklama
Sławin Lublin – Wisła Annopol 4:1. Sensacyjna porażka graczy z Annopola
Piłkarze Sławinu Lublin w sobotę pokonali na własnym terenie Wisłę Annopol. Samo zwycięstwo może aż tak wielką niespodzianką nie jest, ale rozmiary triumfu są już zaskakujące. – Liczyłem na sukces, chociaż nie spodziewałem się, że strzelimy faworyzowanej Wiśle aż cztery bramki – przyznał Dariusz Bodak, opiekun Sławinu.
- 27.10.2013 23:48

Lublinianie to jedna z najmłodszych drużyn w lidze. Obecne rozgrywki rozpoczęli fatalnie i długo pałętali się w dolnych rejonach tabeli. Od kilku kolejek prezentują się jednak fenomenalnie, a sobotnia wiktoria była ich trzecią z rzędu. – Na treningach widać, że chłopakom zależy. Nie mam problemów z frekwencją czy z zaangażowaniem – powiedział szkoleniowiec Sławinu.
Tak dobrego humoru nie może mieć Marcin Wróbel, trener Wisły. – Ten mecz powinien wyglądać zupełnie inaczej. Bardzo duże znaczenie miała szybko utracona bramka. To sprawiło, że rywale mogli cofnąć się i nastawić na grę z kontrataku. Na tak trudnym boisku taka taktyka sprawdza się znakomicie. Bardzo żałuję straty punktów, bo ponownie gubimy kontakt z czołówką – tłumaczył Marcin Wróbel. – Mimo wszystko nadal uważam, że Wisła ma prawo myśleć o awansie do czwartej ligi. To był najlepszy zespół, z jakim w tym sezonie spotkaliśmy się – dodał Bodak.
Sławin Lublin – Wisła Annopol 4:1 (2:0)
Bramki: Woć (9, 43), Chojnacki (60, 70) – Kwieciński (50).
Sławin: Baran – Dąbrowski, Hajduk, Szacoń, Arent, Kowalski (75 Staniewicz), Sawicki (70 Lipski), Chojnacki, Manel, Woć, Trzeciak (65 Wnuk).
Wisła: Jabłoński – Koczwara, Sado, Wróbel, Głodek (40 Kwieciński), Dudek, Stępień, Miazga (70 Marcin Gogół), Kotwa, Bandosz (80 Trębacz), A. Węska.
Żółte kartki: Arent, Dąbrowski. Sędziował: R. Kalinowski. Widzów: 100.
Reklama













Komentarze