Można powiedzieć, że efekt nowej miotły zadziałał na początku rundy rewanżowej. Niebiesko-biali niespodziewanie na inaugurację pokonali Ładę 1945 Biłgoraj 3:1. I to na wyjeździe. Niestety, później tak różowo już nie było. Ostatecznie trener Sadowski na wiosnę poprowadził drużynę w trzynastu meczach ligowych i zanotował w nich: cztery zwycięstwa, dwa remisy i siedem porażek.
– Umówiliśmy się z działaczami, że będę prowadził zespół do momentu pewnego utrzymania, a potem możemy rozwiązać umowę. I tak zrobiliśmy. Jestem bardzo wdzięczny klubowi z Tomaszowa Lubelskiego, bo zrobili mi wielką przyjemność. Poprosili o pomoc, ja się zgodziłem i cieszę się, że ponownie mogłem usiąść na ławce trenerskiej – mówi popularny „Sadek”.
A jak podsumuje te ostatnie miesiące w klubie? – Na pewno sytuacja nie była łatwa, bo mieliśmy bardzo wąską kadrę. Praktycznie zostało nam 11 ludzi do grania. Dzięki tej pracy wróciłem jednak do żywych i odmłodniałem o ładnych parę lat – śmieje się szkoleniowiec. – Przebywanie z tymi chłopakami, to była naprawdę duża przyjemność – zapewnia doświadczony trener.
A czy jest szansa, że w nowym sezonie poprowadzi jakiś inny klub? – Zobaczymy, niczego nie wykluczam. Sporo zależałoby jednak od tego, kto się do mnie odezwie – wyjaśnia trener Sadowski.
Tomasovia na finiszu sezonu 24/25 zajmuje ósme miejsc w tabeli z dorobkiem 43 punktów. Do zakończenia rozgrywek pozostały jeszcze cztery kolejki. Zespół przejmie teraz dotychczasowy asystent „Sadka” – Ireneusz Baran.














Komentarze