<25A0> Mimo słabszej niż ostatnio gry podopieczni trenera Włodzimierza Gąsiora wyszli cało z opresji, a mogło być jeszcze efektowniej
Zamojski Hetman nadal wykorzystuje atut własnego boiska, wygrywając wszystko co się da. Czy „idzie” czy też nie. A Jacek Ziarkowski znów imponuje precyzją. W sobotę zamościanie wykazywali już oznaki zmęczenia napiętym kalendarzem gier, a jednak mimo chwil słabości potrafili zainkasować trzy punkty jak klasowy zespół.
– Nie przyjechaliśmy do Zamościa, żeby bronić się przed przegraną – mówił przed meczem Grzegorz Kapica, trener gości. – Chcemy zaskoczyć Hetmana otwartą, ofensywną grą. Jak spisują się byli zamościanie w moim zespole? Najsolidniejszy jest Tadek Bartnik. Profesjonalista. Dawid Bartos? Hm, niekonwencjonalny... Krzysiek Hajduk na razie walczy.
Z trójki byłych graczy Hetmana na boisko wybiegł tylko ten pierwszy. Nie zapisał jednak meczu do udanych. Najpierw błąd w kryciu przy pierwszym golu, żółta kartka, a po przerwie – kolejna, i w efekcie czerwień. – Nie wiem za co dostałem drugą żółtą. Czy moje zagranie zasłużyło na taką karę? Proszę spytać sędziego – mówił wyraźnie rozżalony, opuszczając zamojski stadion. Gdy schodził do szatni, zegar wskazywał już 65 min, a na tablicy wyników było 1:0 dla miejscowych.
Gol padł po dośrodkowaniu Marcina Pudysiaka, podaniu głową Mariusza Pliżgi i przytomnym wykończeniu akcji przez Jacka Ziarkowskiego. „Ziaro” czuje się na boisku coraz pewniej, jest coraz bardziej skoncentrowany, dzięki czemu nawet nie mając zbyt wielu okazji strzeleckich, wykorzystuje niemal wszystkie stworzone przez kolegów. Drugą w tym meczu stworzył mu Marcin Pudysiak. Ambitnie pogonił za piłką, ku zaskoczeniu przeciwników nie dał jej wyturlać się na aut, popędził lewym skrzydłem, zacentrował, a Ziarkowski zrobił to, czego wymaga się od klasowego środkowego napastnika. Nadbiegł, uderzył z pierwszej piłki nie dając najmniejszych szans obrony.
Przy stanie 2:0 myszkowianie rozluźnili szyki, jeszcze odważniej poszli do przodu, pozwalając na wyprowadzanie kontrataków. Gdyby Hetman był dysponowany tak jak w poprzednich zamojskich meczach, mielibyśmy wysokie zwycięstwo. Kilkakrotnie zamościanie mieli mnóstwo swobody, przewagę liczebną przy atakach na bramkę Krzysztofa Kozika, jednak patałaszyli koncertowo, decydując się na solowe „popisy”. Dwukrotnie było to udziałem Pawła Gamli. – Pierwszym razem nie zauważyłem kolegów (Malesa i Ziarkowski – red.), drugi raz najpierw zdecydowałem się sam zakończyć akcję, a gdy zorientowałem się, że raczej nie mam szans – podawałem, tyle że już było za późno. Trochę brak ogrania...
Bliski zdobycia gola był też Marcin Pudysiak (60 min). Doskonale „skleił” piłkę spadającą „z chmur”, błyskawicznie obrócił się i... – Myślałem, że bramkarz jest bardziej wysunięty. Chciałem go przelobować, ale wszystko zrobiłem za szybko. Ale bardziej żałuję sytuacji z pierwszej połowy, strzeliłem z woleja, ale trochę za bardzo w środek i Kozik odbił na róg – ocenił po spotkaniu.
Przed szansą wpisania się na listę strzelców stanęli też wprowadzeni w końcówce Dominik Malesa i Łukasz Giza. Obydwaj albo za długo zwlekali z decyzją, albo brakowało precyzji i opanowania (tak jak w 90 min, gdy po doskonałym podaniu Seweryna Gancarczyka Łukasz był sam na sam z bramkarzem lecz za daleko wypuścił sobie piłkę).
BRAMKI
1:0 – Ziarkowski 19 min, 2:0 – Ziarkowski 78 min.
SKŁADY
Hetman: Sławuta – Bożyk, Cios, Przybyszewski, Turkowski – Wąsacz, Bielak
(82 Giza), Gancarczyk – Pliżga (65 Gamla), Pudysiak – Ziarkowski.
Myszków: Kozik – Kurek, Kulawik, Bartnik – Brosz, Trepka, Stachera, Kapinos
(82 Krawczyk), Fojna – Bryta (51 Bartos), Sobczak (73 Abramowski).
KARTKI
Czerwona: Tadeusz Bartnik (M) – druga żółta. Żółte: Turkowski, Bożyk, Pudysiak, Przybyszewski, Gancarczyk, Malesa, Bielak. (H) Bartnik, Brosz, Sobczak (M). Sędziował Leszek Gawron z Rzeszowa. Widzów 2000.
Reklama
Reklama












Komentarze