Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Jajka zmieniły nasze życie

Wystarczyło wypełnić kupon konkursowy i wysłać pod adres firmy. Główna nagroda – praca w hurtowni jaj. Szczęście uśmiechnęło się do pięciu osób. Cztery podjęły pracę
– Na początku myślałem, że to jakieś jaja – śmieje się Tadeusz Pawłocik, jeden z laureatów. – Nie sądziłem jednak, że będę przy nich pracować. Pan Tadeusz w firmie Dakar, która oferuje etat w konkursie, pracuje od połowy stycznia. Jest magazynierem. – Kupon wysłała żona – mówi. – Najpierw, oczywiście, kupiła wytłaczankę jajek. Po kilku tygodniach otrzymał list. Firma informowała, że Myślał, że to żart. Potem był telefon. Zaprosili go do firmy. Następnego dnia już pracował. – Nie przesadzę, jeśli powiem, że jajka miały wpływ na moje życie. Dzięki temu mam pracę. Do tej pory T. Pawłocik był bezrobotny. Z zawodu jest stolarzem. Mieszka w okolicach Nałęczowa. Zanim podjął pracę, brał różne fuchy. Zdarzało się, że za darmo, bo nieuczciwy pracodawca nie zapłacił. Umowy nie podpisywał, to i poskarżyć się nigdzie nie mógł. Dojazdy na giełdę w Elizówce, gdzie jest siedziba firmy, nie przerażają go. Najważniejsze, że mam pracę – podkreśla. Ale interesów na jajkach nie chciałby robić. Uważa, że tylko działalność na dużą skalę ma sens. Trzymanie kilku kurek jest nieopłacalne. Każdy z pracowników potrafi – Po kilku tygodniach stałem się już „jajcarskim” specem – chwali się pan Tadeusz. – Wystarczy rzut oka na jajko, żeby stwierdzić, że kura, która je zniosła, nie ma powodu do dumy. Od kiedy siedzę w tym interesie, to inaczej patrzę na jajko. Ale nadal jest to jeden z moich przysmaków. Oczywiście, jadam tylko jajka ze swojej firmy. • Dużo jajek pan zbił? – Trochę tego było, ale szef o wszystkim wie – zastrzega. Pomysłodawcą konkursu jest Janusz Paluch, właściciel firmy. – Jaka nagroda może najbardziej ucieszyć bezrobotnego? – pyta. – Na pewno nie telewizor, ani pralka, tylko właśnie praca. Taka była idea konkursu i z pewnością się sprawdziła. Ilość wysyłanych kuponów świadczy, że był to strzał w dziesiątkę. Dakar ogłasza wyniki konkursy czternastego każdego miesiąca. Tego dnia jedna osoba ma szansę dostać pracę. Dotychczas było pięciu laureatów. W tym jedna kobieta, która obecnie jest specjalistką ds. marketingu. – Byłem zaskoczony – mówi prezes. – Zasady konkursu były takie, że jeśli ktoś nie jest zainteresowany podjęciem pracy, to może wskazać trzy osoby nią zainteresowane. Wystarczyło pójść do „pośredniaka”. Chętnych nie brakowałoby. • Da się wyżyć jajek? – Coraz trudniej – twierdzi właściciel. – Nie mam jednak aspiracji, żeby budować „jajcarską” potęgę. To co mam wystarczy, żeby dać pracę 24 osobom. Firma nadal się rozwija. To jest najważniejsze. Marcin Wojtaś ma 26 lat. Mieszka w Lublinie. To najmłodszy stażem pracownik Dakaru. Umowę podpisał w ubiegłym tygodniu. – Jestem sprzedawcą – mówi. – Los się do mnie uśmiechnął. Wie pan, jak to jest z pracą na Lubelszczyźnie. Znalezienie czegokolwiek graniczy z cudem. A tak i robota jest, i na życie wystarcza. Z zawodu jest blacharzem samochodowym. Gdyby nie nagroda w konkursie, prawdopodobnie nadal poszukiwałby pracy. Kiedyś pracował w montowni ciągników. Objęła go redukcja i poszedł na zasiłek. W tym roku straciłby prawo do niego. – Nigdy w życiu nie sądziłem, że znajdę pracę wypełniając kupon na opakowaniu jaj – mówi. – Trafiło mi się, jak ślepej kurze... jajko.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama