Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Górnicy z Łęcznej idą jak burza

Wielka radość w Łęcznej. Po wczorajszym zwycięstwie nad GKS Dospelem Katowice 4:1 Górnik pozostaje na pierwszym miejscu w tabeli piłkarskiej ekstraklasy i jest największym zaskoczeniem rozgrywek.
- Myślę, że kibice byli zadowoleni nie tylko z wyniku, ale i z naszej gry - mówił po meczu Paweł Bugała, kapitan Górnika. - Każda kolejna bramka sprawiała, że graliśmy coraz swobodniej; może aż za swobodnie, stąd trochę niedokładności. Każdy mecz jest dla nas niewiadomą, choć chyba już oswajamy się coraz bardziej z faktem, że dobra gra w ekstraklasie nie przerasta naszych możliwości. Wczoraj Górnicy momentami ośmieszali załamanych katowiczan, którym każdy gol podcinał skrzydła, a dodawał wigoru miejscowym. Do piłkarzy dostroili się kibice - blisko 5 tysięcy ludzi nie szczędziło gardeł, a że okazji do oklasków nie brakowało, znów mieliśmy w Łęcznej znakomitą zabawę. Zawodnicy trenera Jacka Zielińskiego kilkakrotnie przeprowadzili bardzo płynne, dokładne akcje, podczas których piłka chodziła jak po sznurku, czterokrotnie wpadając do siatki. A ostatni gol Mirosława Budki był wspaniałym zwieńczeniem zawodów. Najpierw z obrońcami GKS pobawili się Grzegorz Bronowicki i Grzegorz Skwara, po czym ten drugi wrzucił piłkę na pole karne tam gdzie chciał - na głowę Budki, a ten nie zaprzepaścił idealnego podania. Wcześniej Jarosława Tkocza pokonali Bugała, Skwara i Sylwester Czereszewski. Robert Mioduszewski w bramce Górnika skapitulował tylko raz, po strzale Marcina Bojarskiego z rzutu karnego. Strzelec honorowego gola dla GKS, który w sobotę na naszych łamach w obszernej rozmowie zapowiadał wygraną swego zespołu, nie krył po meczu rozczarowania. - W najczarniejszych myślach nie dopuszczałem takiego wariantu. Górnik potwierdził, że zasłużenie otwiera tabelę, a atmosfera na stadionie była znakomita. A my musimy wyciągnąć wnioski - podsumował rozgoryczony Marcin Bojarski. W najbliższą sobotę Górnik zagra w Wodzisławiu z Odrą. A za dwa tygodnie, 27 września - kolejny piłkarski piknik w Łęcznej, mecz ze Świtem Nowy Dwór, po raz pierwszy przy sztucznym świetle. Oby nadal w roli lidera! Przed meczem piłkarze Górnika posłali w trybuny sprezentowane przez Dziennik piłki z autografami. To była pamiątka z meczu dla wybrańców, podobnie jak rozlosowane w przerwie spotkania nagrody. Natomiast wszystkim kibicom zafundowaliśmy przedmeczowy program, w którym m.in. zwycięstwa swych drużyn zapowiadali dwaj przyjaciele z juniorowskiego boiska - Grzegorz Skwara i Marcin Bojarski. Beniaminek z Łęcznej potwierdził, że nieprzypadkowo znalazł się na fotelu lidera. Wczoraj Górnik pozbawił wszelkich złudzeń rewelację poprzedniego sezonu - GKS Katowice, wygrywając 4:1. Wszystkie gole padły po ładnych, kombinacyjnych i zespołowych akcjach. Przed meczem Paweł Bugała podkreślał, że Górnik umie dobrze bronić, ale też zaatakować. I nie były to słowa rzucone na wiatr. W zespole gości za poczynania ofensywne odpowiadał tercet Krzysztof Gajtkowski, Stanisław Wróbel i Marcin Bojarski. Najczęściej z przodu pozostawał ten pierwszy. Edward Lorens doceniając siłę środka pola Górnika, postanowił zagęścić tę strefę boiska i początek zdawał się potwierdzać słuszność takiej decyzji. Nie licząc uderzenia w 4 min Grzegorza Bronowickiego, łęcznianie z trudem przedostawali się pod pole karne rywala. Przed pierwszym gwizdkiem głośne były spekulacje, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem. Oba zespoły przede wszystkim lubią się bronić, a dopiero w drugiej kolejności atakować. I rzeczywiście. Dospel i Górnik ustawione na połowie boiska, czekały na ruchy przeciwnika. O losach spotkania mogły zatem zdecydować stałe fragmenty gry. W 17 min bliski powodzenia z rzutu wolnego był Mirosław Budka, który z 17 m przeniósł piłkę minimalnie nad poprzeczką. Pierwszy ligowy gol kapitana Wszelkie domysły zostały ucięte w 26 min, kiedy Budka podał na wolne pole do Sylwestra Czereszewskiego. Dospelowi nie powiodła się pułapka ofsajdowa, \"Czereś” podał wzdłuż bramki, a Paweł Bugała z bliska wpakował piłkę do siatki, zdobywając swojego debiutanckiego gola w ekstraklasie. Marcin Bojarski podkreślał, że w pierwszej lidze najważniejsze jest nic nie stracić. Wiedział co mówi, bo jego zespół zaczął sprawiać wrażenie jakby nie wiedział co się stało. Oszołomieni goście siedem minut później przegrywali jeszcze wyżej. Czereszewski zagrał do Macieja Pastuszki. Prawy pomocnik przerzucił piłkę na drugą stronę, tam przejął ją Grzegorz Bronowicki. Starszy z braci podał przed bramkę, a Skwara czubkiem buta umieścił futbolówkę w siatce. Mioduszewski z Soczewką odparli atak Dopiero w ostatnich minutach pierwszej połowy Ślązacy zagrozili Robertowi Mioduszewskiemu. Najpierw bramkarz Górnika wygrał pojedynek z Mariuszem Muszalikiem, a dobijaną piłkę przez tego samego zawodnika, sprzed linii bramkowej wybił Piotr Soczewka. Po rzucie rożnym groźnie główkował jeszcze Damir Kurtović. W odpowiedzi pięknym strzałem głową popisał się Ireneusz Kościelniak, ale tuż nad bramką. Koncertu ciąg dalszy Po zmianie stron Dospel miał zaatakować śmielej. W tym celu na boisku pojawił się Sebastian Kęska. Tylko że inicjatywa wciąż należała do górników. Już na wstępie Skwara dośrodkował do Budki, ale zbyt lekki strzał głową bez trudu złapał Jarosław Tkocz. W 51 min miejscowi wyprowadzili udaną kontrę. Zaczął Budka podaniem do \"Buły”. Paweł oddał piłkę do Bronowickiego i otrzymał ją znowu. Wrzutka na długi słupek trafiła do Czereszewskiego, który głową z bliska zdobył trzeciego gola. Prowadzący wysoko Górnik, zaczął z wielkim spokojem rozgrywać akcje, wciągając katowiczan na swoją połowę. Rozradowani kibice wymianę podań przyjmowali hiszpańskim - ole! Niesieni dopingiem łęcznianie raz po raz podnosili temperaturę pod bramką Dospelu. Budka główkował minimalnie obok słupka, a z wolnego strzelił nad poprzeczką. Po kopnięciu Bugały Tkocz popisał się świetną robinsonadą, a po rzucie rożnym Pastuszka i Kościelniak nie trafili w piłkę. Chwila marzeń GKS Tak wyraźna supremacja chyba nieco uspokoiła podopiecznych Jacka Zielińskiego. W 72 min Gajtkowski przelobował Mioduszewskiego i... bramkę. Pięć minut potem bramkarz Górnika błysnął kunsztem przy rzucie wolnym Muszalika, a dobitka \"Gajtka” wpadła w boczną siatkę. Gdy boiskowy zegar wskazywał 84 minutę Artur Kościuk sfaulował Muszalika. A ponieważ działo się to w obrębie szesnastki, Jacek Granat wskazał na punkt jedenastu metrów. Najlepszy w śląskiej drużynie Bojarski, nie miał problemów ze zdobyciem honorowego gola. Lekki niepokój został definitywnie rozwiany dwie minuty przed ostatnim gwizdkiem. Po pięknym rozklepaniu defensywy Dospelu Skwara dośrodkował do Budki, który \"szczupakiem” ustalił rezultat spotkania. Po meczu Górnik odtańczył znane już w całym kraju kółeczko, a za tydzień pojedzie bronić pozycji lidera w Wodzisławiu. Wczorajsze spotkanie rozpoczęło się od minuty ciszy, którą łęczyńscy kibice i piłkarze uczcili pamięć zmarłego Andrzeja Wawrzyckiego, redaktora Dziennika Wschodniego. BRAMKI 1:0 - Paweł Bugała (26), 2:0 - Grzegorz Skwara (35), 3:0 - Sylwester Czereszewski (51), 3:1 - Marcin Bojarski (85 z rzutu karnego), 4:1 - Mirosław Budka (88) SKŁADY Górnik: Mioduszewski 8 - Kościelaniak 8, Kościuk 8, Bożyk (23 Boguś 8) - Pastuszka 8, Soczewka 8, Budka 8, Bugała 8 (86 Copik), G. Bronowicki 8 - Skwara 9, Czereszewski 8 (77 Kłosiński). GKS Dospel: Tkocz - Sadzawicki, Kowalczyk, Kurtović - Muszalik, Widuch, Adamczyk (56 Owczarek), Bała (46 Kęska) - Bojarski, Wróbel (67 Nakow) - Gajtkowski. Żółte kartki: Kościelniak, Skwara (Górnik) - Sadzawicki, Wróbel, Nankow (Dospel). Sędziował: Jacek Granat (Warszawa). Widzów: 5000. PIŁKARZ MECZU: Grzegorz Skwara. OCENA MECZU (w skali 1-5): 3. Jacek Zieliński (Górnik) - Obawiałem się tego meczu, bo do końca nie wiedziałem czego spodziewać się po swojej drużynie, czy przerwa w rozgrywkach nie wybije nas z rytmu. Okazało się, że wszystko jest w porządku i chciałbym, aby było tak dalej. Tylko początek spotkania był nerwowy, ale potem było już coraz lepiej. Wygraliśmy dla kibiców, bo nasz stadion zaczyna coraz bardziej żyć. Jesteśmy liderem, ale nie ma wielkiego czasu na świętowanie, bo przed nami już mecz w Wodzisławiu. • Edward Lorens (Dospel) - Przestrzegałem przed meczem w Łęcznej. Wiedziałem, że to poważny zespół i nieprzypadkowo znalazł się na pierwszym miejscu. Górnik rozegrał bardzo dobre spotkanie, w przeciwieństwie do mojej drużyny. Do stracenia pierwszego, może jeszcze drugiego gola, mecz był wyrównany. Później już przeważali gospodarze, odnosząc w pełni zasłużone zwycięstwo. • • Kto był najlepszym piłkarzem Górnika? - Wszyscy byli bardzo dobrzy. • Zdaniem Dziennika Wschodniego Grzegorz Skwara. - To bardzo miłe, ale naprawdę dziś cały zespół rozegrał świetne spotkanie. Wystarczy spojrzeć na wynik. • Z tym się zgadzamy, tyle że... kogoś musieliśmy wybrać. Spodziewałeś się, że wygracie aż tak wysoko? - Nie. Ja typowałem, że wygramy 3:2. Udało się jeszcze wyżej, bo nie liczyłem, że i mnie uda się Dospelowi strzelić gola. • Co ci powiedział twój przyjaciel z Rakowa Częstochowa Marcin Bojarski? - Gratulował wygranej, choć oczywiście sam wolałby się cieszyć ze zwycięstwa. Podkreślał, że w Łęcznej jest fajny stadion, atmosfera oraz, że Górnik jest poukładanym klubem. Zresztą kiedyś niewiele brakowało, aby grał w nim. • Ta żółta kartka chyba była niepotrzebna. - Bo musiałem później uważać. Jednak w tamtym momencie po prostu wiedziałem, że nie ma innego wyjścia i trzeba przerwać akcję Dospelu. • Lubisz Budkę Suflera? - Lubię. • To czemu w szatni słuchaliście po meczu Lady Pank? - Ktoś włożył taką płytę i dlatego akurat była ta muzyka. • A lubisz śpiewać? - No tak, coś słyszałem o wspólnym nagraniu z Krzysztofem Cugowskim. Ale szczerze powiem, że raczej nie. • Pamiętałeś o życzeniach dla żony? - Oczywiście. Przecież dzisiaj są imieniny Roksany. Jak mógłbym zapomnieć. A przy okazji zwycięstwa wyszedł malutki i sympatyczny prezent. • Początek chyba nie był najlepszy... – Zawsze ważne jest pierwsze podanie. I tak było ze mną. Zawaliłem je i jakoś mi nie szło. Na szczęście druga połowa była już zdecydowanie lepsza. • Silną stroną Górnika jest środek pomocy i o tym doskonale wiedzieli goście. – Zagęścili środek i nie za bardzo wiedzieliśmy jak to ma wyglądać, kto ma kogo łapać. Później zdobyliśmy gola, który odmienił losy meczu. Choć końcówka pierwszej połowy należała jeszcze do gości. • Widać było, że bardzo zależało ci na strzeleniu gola. – Kilka razy próbowałem. Dwa razy strzelałem głową, ale okazało się, że do trzech razy sztuka, bo dopiero kolejne podejście okazało się skuteczne. • Dospel podobnie jak Górnik lubi bardziej się bronić, niż atakować. – I wydawało się, że o zwycięstwie mogą zdecydować stałe fragmenty gry, które już wcześniej przynosiły nam powodzenie. Jednak tym razem zaprezentowaliśmy kilka akcji i po nich zdobywaliśmy bramki.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama
Reklama