Lubelscy hodowcy a embargo na mięso. "Rosja to mało pewny klient"
Rosja wprowadziła kolejny zakaz importu wieprzowiny. Tym razem dotyczy Polski i Litwy. Ma obowiązywać od 7 kwietnia. Tak wynika z doniesień rosyjskiej agencji Interfax.
- 03.04.2014 00:01

Chodzi o wszystkie produkty pochodzenia wieprzowego. W środę minister rolnictwa Marek Sawicki powiedział, że resort nie otrzymał żadnej oficjalnej informacji w tej sprawie.
- Będę rozmawiał z inspekcją weterynaryjną, ale nie jest to żaden nowy element. Od 18 lutego obowiązuje embargo na import wieprzowiny i przetworów wieprzowych na rynek rosyjski i całej strefy celnej Rosja-Białoruś-Kazachstan nie tylko z Polski i Litwy, ale z całej Europy- podkreślił w rozmowie z Polską Agencją Prasową minister Sawicki. Jak wynika z ustaleń PAP, kolejne embargo to pokłosie wykrycia dwóch przypadków ASF u padłych dzików w Polsce w lutym tego roku.
Adam Zdanowski z zakładów mięsnych Wierzejki spod Trzebieszowa przyznaje, że kolejne embargo to nic nowego. - Handel wieprzowiną z Rosją stanął już pod koniec stycznia. Można się było tego spodziewać, bo Rosja to dobry, ale mało stabilny i niepewny klient - podkreśla. - Szanujemy ten rynek, ale działamy przede wszystkim w oparciu o rynek Polski. Poza tym eksportujemy też do Azji i Afryki - dodaje Zdanowski.
Doniesienia zza wschodniej granicy nie dziwią też hodowców trzody chlewnej z powiatu bialskiego, którzy jeszcze kilka tygodni temu protestowali na krajowej "dwójce” domagając się m.in. interwencyjnego skupu przerośniętych tuczników. Teraz, kiedy pozbyli się już "świńskiej górki” martwią się jedynie niską ceną żywca.
- Kiedy w lutym Rosja wprowadziła embargo, ceny spadły o 30 proc. - przyznaje Robert Janczuk rolnik z Pojelec w gm. Biała Podlaska. - My to odczuwamy i zakłady, które odbierają od nas tuczniki. A konsument raczej nie, bo w sklepach ceny mięsa utrzymują się na tym samym poziomie -dodaje Janczuk.
Problem dostrzega starosta bialski Tadeusz Łazowski. - Rosja to był nasz potężny rynek zbytu produktów rolno-spożywczych. Zwłaszcza dla naszego regionu. Korzystniej było eksportować na wschód, bo towary docierały szybciej i były świeże - uważa Łazowski.
- W grę niewątpliwie wchodzą kwestie polityczne. Bo problem ze zbytem mają też m.in. sadownicy. Skarżą się, ze jabłka wciąż zalegają w chłodniach - dodaje starosta i liczy na solidarną politykę Unii Europejskiej. Podobnie zresztą premier Donald Tusk.
PAP podaje, że szef rządu powiedział w Brukseli, że Polska oczekuje jednoznacznych działań ze strony Komisji Europejskiej tak, "by nie było mowy o tym, aby Rosja mogła wybierać sobie kogoś z grona państw UE i ze względów politycznych ograniczać import z danego kraju”.
Reklama












Komentarze