Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Antyblokersi

d Bandyta Rafał ma dosyć już \"sławy”. Wścieka się na widok aparatu fotograficznego. Wszystkim wkoło \"życzy” wszystkiego najgorszego.- Żeby wasz rak zeżarł - krzyczy. Próbuje jeszcze głową zaatakować fotoreportera, ale policjanci są szybsi. Ląduje w radiowozie.
Zaczynamy od Łęczyńskiej. Jest godz. 20. Początkowo nic się nie dzieje. Cisza w radiostacji. Mija kilkanaście minut. Wchodzimy w bramy kamienic, do których strach zajrzeć nawet w dzień. Nagle słychać kroki. Grupka kilku młodych mężczyzn skręca w ul. Biłgorajską. Przed nimi idzie samotny przechodzień. Chowamy się. Funkcjonariusze mają nosa. W pewnym momencie czterech mężczyzn otacza swoją ofiarę. Napadnięty jest wyraźnie przestraszony. Nie ma żadnych szans. Wyskakuj z kasy - słyszy W tym samym momencie wyskakują \"czarni”. Napastnicy są zaskoczeni. Trafiają na komisariat. Ruszamy do centrum. Spokój. Nieliczni przechodnie, niewielki ruch na ulicach. Kierujemy się na Sławinek. Na ul. Zapolskiej - zza rogu - wybiega nagle młody chłopak. Jest cały pokrwawiony. Chwieje się na nogach. Policjanci chcą go zatrzymać. Przyśpiesza. Udaje się go zatrzymać po kilkudziesięciu metrach. Pada na chodnik. Rzęzi. Wzywamy karetkę. Jeden z policjantów zostaje przy rannym. Jedziemy szukać sprawców pobicia. Przejeżdżamy przez boczne uliczki. Ani śladu bandytów. Na końcowym przystanku MPK widać radiowóz. To funkcjonariusze z V komisariatu. Akurat byli w pobliżu miejsca napadu. Zatrzymali jednego ze sprawców - 21-letniego Rafała z ul. Przyjaźni. Skuty leżał koło radiowozu. - Będę sławny! - krzyczał do kamery, uśmiechając się. - Jaki to talk show będzie? Drugi bandyta uciekł. Policjanci ustalili jednak jego personalia. Bandyta Rafał ma dosyć już \"sławy”. Wścieka się na widok aparatu fotograficznego. Wszystkim wkoło \"życzy” wszystkiego najgorszego. - Żeby wasz rak zeżarł - krzyczy. - Palanty jedne. Próbuje jeszcze głową zaatakować fotoreportera, ale policjanci są szybsi. Ląduje w radiowozie. Kolejny sygnał. Dwóch podejrzanych kręci się po parkingu przy ul. Godebskiego. Ruszamy z piskiem opon. Na Al. Racławickich widzimy dwóch młodych mężczyzn. Chowamy się w krzakach. - Dobry wieczór, policja - słyszą po chwili. Otoczeni przez kilku dwumetrowych dryblasów w mundurach nie wydają się zaskoczeni. Widać, że nie jest to ich pierwszy kontakt z policją. Są hardzi. Usiłują protestować. - Nic nie zrobiliśmy, o co wam chodzi? - pyta wysoki, dobrze zbudowany dwudziestolatek ze szramą na czole. Jego kolega, dużo młodszy i chudszy jest modnie ubrany w wyjściowy strój dresiarza. Na głowie bejsbolówka. Funkcjonariusze każą im opróżnić kieszenie. Dokładnie przeszukują ich dresy. Jeden z nich ma schowany w rękawie śrubokręt i latarkę. Stróże prawa nie wierzą w historyjkę o pracy elektryka. Szczęk kajdanek. - Ja się nie zgadzam - protestuje starszy. - Co to za metody. Nic nie zrobiliśmy. Wyp... z tą kamerą! - krzyczy widząc skierowany w siebie obiektyw telewizyjnej kamery. Zabieramy ich na komendę. Tam zajmą się nimi dochodzeniowcy. Sprawdzą, czy tej nocy nie włamywali się do samochodów. - Teraz złodzieje najczęściej wybijają szyby w samochodzie - mówią policjanci. - Tak jest najszybciej. Śrubokrętów używają sporadycznie. Właściciele samochodów często sami prowokują takie włamania. Zostawiają na siedzeniu np. neseser albo torbę z zakupami. To kusi włamywaczy. O 5 rano kończymy wspólny dyżur. Antyblokersi mają po nocnej pracy 24 godziny odpoczynku. Po nim znów wsiądą do radiowozu i spędzą kolejną noc na łapaniu bandytów. - Taki zawód - mówią - To trzeba lubić. Co ich irytuje? - Obojętność ludzi - mówi jeden z nich. - Ostatnio trochę się zmieniło. Do ideału jest jeszcze daleko. Jeden telefon pod 997 może często uratować komuś życie. My nie możemy być wszędzie. Agnieszka Pawlak z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Lublinie -  Liczba interwencji grupy antyblokersów świadczy o tym, że są oni potrzebni w Lublinie. Często mamy do czynienia z agresywnymi grupami kilku- a nawet kilkunastoosobowymi. Ci funkcjonariusze potrafią sobie jednak z nimi doskonale poradzić. Budzą respekt. Są wśród nich także instruktorzy strzelectwa i taktyki. Od niedawna wśród nich są także dwie policjantki. One zajmują się głównie rozbójnikami w spódnicach. Zapewniam, że takie są. Policjantki równie dobrze radzą sobie z agresywnymi mężczyznami. • Jeżdżą po czterech, pięciu nieoznakowanymi radiowozami. Są tam, gdzie jest szczególnie niebezpiecznie. Miasto znają jak własną kieszeń. Mają konkretne zadanie - walczyć z blokersami - najczęściej młodymi osobami, które zatruwają życie mieszkańcom dużych osiedli. Wśród policyjnych antyblokersów jest wielu byłych lub czynnych sportowców. Są zarówno judocy, jak i bokserzy. Doskonale wytrenowani. Ostatnio dwóch z nich bez problemu poradziło sobie z ośmioosobową grupą młodych chuliganów na Czechowie. Zanim przybiegli ich koledzy, młodzieńcy leżeli na ziemi skuci kajdankami. W lubelskiej komendzie jest ich ponad 30. Nazywają ich \"czarnymi”. Ze względu na charakterystyczne, czarne kombinezony. Grupa powstała w kwietniu ubiegłego roku. Miesięcznie zatrzymują na gorącym uczynku 50-60 sprawców przestępstw. Nie noszą kominiarek, ale ich nazwisk nie można ujawniać. - Oprócz codziennej pracy w tej grupie, pracują też jako wywiadowcy - wyjaśnia komisarz XC, szef lubelskich antyblokersów. - Reklamy nie potrzebują.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama