Łatwiej o teczkę
Osoby pokrzywdzone, znajdujące się na tak zwanej liście Wildsteina, będą mogły szybciej obejrzeć swoje teczki. Dostęp publiczny do listy nazwisk z archiwum Instytutu Pamięci Narodowej nie będzie ograniczony. Tak zdecydowało kolegium IPN. Baza danych akt osobowych pozostanie nadal dostępna w czytelni Instytutu.
- 02.02.2005 22:34
Szef kolegium IPN, Sławomir Radoń, powiedział, że czas oczekiwania na dostęp do swej teczki osoby pokrzywdzonej, która znalazła się na tzw. liście Wildsteina, będzie wynosił prawdopodobnie od dwóch do trzech tygodni”.
Radoń podkreślił, że zgodnie z ustawą o IPN dostęp do teczki ma osoba inwigilowana w PRL, nie ma jej zaś oficer lub tajny współpracownik służb specjalnych.
Kolegium \"wyraziło ubolewanie z powodu incydentu, w wyniku którego doszło do nadużycia dobrej wiary Instytutu”. Ten incydent to oczywiście skopiowanie i rozpowszechnianie przez byłego dziennikarza \"Rzeczpospolitej” Bronisława Wildsteina spisu osób znajdujących się w archiwach IPN, w tym zarówno współpracowników specsłużb PRL, jak i osób pokrzywdzonych. Radoń podkreślił, że nikt z IPN nie złamał prawa w całej sprawie.
Członkowie kolegium zadeklarowali, że zarówno incydent związany z wyniesieniem listy z czytelni instytutu, jak i jego polityczne reperkusje nie zahamują procesu \"coraz szerszego udostępniania” dokumentów służb specjalnych PRL pokrzywdzonym.
5-osobowy zespół, powołany przez prezesa IPN Leona Kieresa do zbadania okoliczności, w jakich z instytutu \"wyciekła” lista nie zakończył jeszcze pracy. Następne posiedzenie kolegium - 9 lutego. Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania członkowie kolegium najczęściej powtarzali, że lustracji nie da się już zatrzymać. Wszak indeks nazwisk, zwany listą Wildsteina, już od kilku dni krąży i to nie tylko wśród dziennikarzy. Pojawił się też w Internecie. Są ludzie, którzy znaleźli tam swoje nazwiska i nie czekając na decyzje kolegium, próbują dowiedzieć się więcej w swojej sprawie. Przychodzą więc do IPN.
Redaktor naczelny \"Rzeczpospolitej” Grzegorz Gauden poinformował, że wczoraj wręczył dziennikarzowi tej gazety, Bronisławowi Wildsteinowi, wypowiedzenie umowy o pracę. Jak zaznaczył, nie została ona rozwiązana na mocy porozumienia stron. We wtorek kilkadziesiąt osób z zespołu redakcyjnego \"Rzeczpospolitej” podpisało się pod listem w obronie Wildsteina i poprosiło Gaudena, by przywrócił publicystę do pracy. Wildstein udostępnił znajomym dziennikarzom skopiowaną z IPN listę ok. 240 tysięcy nazwisk tajnych współpracowników i funkcjonariuszy służb specjalnych PRL, osób pokrzywdzonych i tych, które służby te wytypowały do ewentualnej współpracy.
Reklama













Komentarze