Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Tatusiu, proszę - nie bądź mi katem

Rozwścieczony ojciec zakatował na śmierć kilkumiesięczne niemowlę, bo podejrzewał, że to nie jego dziecko... Inny, też w napadzie furii - bo pokłócił się z żoną - złapał za nóżki córeczkę i kilkakrotnie uderzył nią o ścianę... Pijana matka udusiła parotygodniowego noworodka, bo nie dawał jej zasnąć... Pięcioletnia dziewczynka miała więcej szczęścia -- tatuś z mamusią nie zdołali jej zamordować, poprzestali na połamaniu rączek i dotkliwym poturbowaniu...
Prawie nie ma tygodnia, by Polską nie wstrząsnęła wiadomość o koszmarze, jaki spotyka dzieci ze strony oprawców, od których oczekiwały zupełnie czego innego: opieki, troski, radości, miłości. każdego roku poddają cielesnym i psychicznym torturom tysiące bezradnych, małych istot, nie mających najmniejszych szans, aby się obronić. W 2003 roku policyjne statystyki odnotowały na terenie kraju 137299 przypadków przemocy w rodzinach; w 94 proc. ofiarami były kobiety i dzieci. A o ilu dramatach, poza ich sprawcami i ofiarami, nikt, nawet sąsiedzi, nie ma pojęcia?... Z policyjnych statystyk wynika też, że co trzecie morderstwo w Polsce dokonywane jest w rodzinnym gronie - w wyniku konfliktu małżeńskiego. Czy do tych dramatów, tragedii musiało dojść? Pytanie naiwne, ale... nie do końca. Zwykle odpowiada się: przecież nie musiało - gdyby nie alkohol, nie złe środowisko, nie bieda, która wyzwala kłótnie, nie beznadzieja... Rzadko kto w tej wyliczance powie: gdyby \"damskiego boksera” nie bito jako dziecka, może sam by swoich dzieci i żony nie bił. Może, choć nie ma pewności. Ale jest wielkie prawdopodobieństwo - naukowo, statystycznie rzecz to dowiedziona - że W pewnym sensie można zatem powiedzieć, że skatowany wnuczek swój stan zawdzięcza dziadkowi - choć ten już od lat leży w grobie (i teraz pewnie z żalu i rozpaczy się przewraca). Tego, że głupi, prymitywni ludzie biją swe dzieci, niczym usprawiedliwić nie można. Zrozumieć, owszem - do okrucieństwa popycha ich właśnie straszna tradycja, osobista głupota i prymitywne instynkty (nie mylić z instynktami zwierzęcymi czy ze zezwierzęceniem - pod względem okrucieństwa wobec swego potomstwa niektórzy przedstawiciele gatunku ludzkiego nie mają konkurencji w całej przyrodzie!). Żadną miarą nie da się jednak ani usprawiedliwić, ani pojąć cynicznej obojętności, bezduszności organów państwa, które swą bierną, wygodnicką postawą przyzwalają na znęcanie się nad bezbronnymi - choć jednym z ich podstawowych zadań jest ich bronić! Karygodnych przykładów życie dostarcza aż nadto; tu posłużę się podanym przez wielką obrończynię krzywdzonych dzieci, założycielkę Komitetu Ochrony Praw Dziecka, prof. Marię Łopatkową - oto fragment jej wspomnień (kto nie znosi horrorów, niech nie czyta): Dzwoni telefon, słyszę przerażony głos dziecka: - Niech mnie pani ratuje, uciekłam od matki, ona mnie zabije. To 10-letnia Rafaela. Uspokajam ją, radzę, żeby napisała list do sądu, a rano ciocia Krystyna, do której uciekła, zaniosła go do sędziego dyżurującego. Oto fragment tego listu: \"Proszę Wysoki Sądzie, żebym mogła być u cioci Krystyny. Ciocia mnie wychowywała przez 6 lat, było mi dobrze i był spokój. Kocham ciocię, a matki się boję i nie kocham. Mama na moich oczach zachowywała się wobec cioci i mnie okrutnie. Bluźniła, biła i pomstowała, kiedy stawałam w obronie cioci, nie mogąc patrzeć na mamy zachowanie. Biła mnie, codziennie rano przed wyjściem do szkoły była awantura. Nie mogę się uczyć. Mam złe stopnie. Nie mogłam dłużej wytrzymać. Uciekłam z domu piekła. Ja już tam nie wrócę. Proszę bardzo o zrozumienie mnie i pomoc, żebym mogła zawsze być z ciocią. Boję się. Matka powiedziała, że jeśli ucieknę, to mnie zabije, a jeśli wrócę, to też mnie zabije”. Ciotka, tak jak radziłam, zaniosła ten list do sędzi dyżurującej. Sędzia kazała ciotce przyprowadzić dziewczynkę. Rafaela przyszła z ukochanym psem, bo na tym świecie miała tylko dwie miłości - ciocię Krystynę i psa. Sędzia wezwała kuratora i policję. Rozegrał się kilkugodzinny dramat. Sędzia postawiła Rafaeli warunek albo wróci do matki z psem, albo bez psa do Pogotowia Opiekuńczego. Rafaela wybrała to drugie. Zdrowe moralnie i psychicznie dziecko zostało zamknięte na pół roku w pogotowiu wśród nieletnich prostytutek i dzieci z rodzin patologicznych. Matka robiła w tym czasie wszystko, by zastraszyć Rafaelę i każdego, kto chciał jej pomóc. Kiedy sędzia wydała dziewczynce przepustkę na weekend u dwu kuzynek, matka starała się to udaremnić. Jednej powiedziała, że jeśli weźmie jej córkę do siebie na niedzielę, to ona skrzywdzi jej dwuletniego synka, a drugą pobiła, robiąc jej awanturę w miejscu pracy. Zachowywała się też agresywnie w stosunku do pedagogów Pogotowia Opiekuńczego. Tylko agresji w stosunku do dorosłych należy zawdzięczać, iż sędzia pozwoliła wreszcie pozostać Rafaeli u ciotki i ograniczyła matce władzę rodzicielską. Fakt, że dziecko było bite i poniżane przez matkę, nie był brany pod uwagę przez nikogo. Szkoła, sąd, kurator zawodowy, sądowy ośrodek diagnostyczno-konsultacyjny - wszyscy byli przeciwko dziecku. Jego ucieczkę z \"domu piekła” traktowali jako nieposłuszeństwo rozwydrzonej dziewczynki źle wychowanej przez ciotkę. Czy po lekturze tej bulwersującej opowieści można oczekiwać cudów od przygotowywanej od trzech lat nowelizacji prawa, która ma skłonić niedobrych rodziców do ludzkiego traktowania dzieci? Przecież wystarczyłoby tylko, aby prokuratorzy, sędziowie, kuratorzy, policja i inne stojące na straży prawa instytucje właściwie wywiązywały się ze swych obowiązków. W szczególności, aby pilnowały, czy jest przestrzegane jest najwyższe prawo - Konstytucja RP. Jest przecież jasno i jednoznacznie w niej zapisane, że wobec każdego obywatela \"zakazuje się stosowania kar cielesnych”. Każdego, a więc wobec dziecka także. Żeby świat nie był tak prosty i jednoznaczny, która doskonale służy dręczycielom dzieci: rodzice, aby móc wywiązać się ze swego obowiązku wychowawczego, mają prawo dzieci karcić. I tu jest pole do popisu dla tatusiów-sadystów i mamuś z piekła rodem. Bo jak im udowodnić, że przekroczyli granicę karcenia - wyjąwszy przypadki, gdy mała ofiara ląduje połamana w szpitalu czy w kostnicy? Właśnie o zamknięcie tej furki chodziło pomysłodawcom nowej ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Niestety, projekt, mimo że pracowano nad nim od lat, Zainteresowani szczegółami znajdą go bez problemu w Internecie (w wyszukiwarce trzeba wpisać: ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie - i wybrać wersję w pdf), tu w skrócie: projekt jest naszpikowany szlachetnymi intencjami, wzniosłymi deklaracjami, szczytnymi hasłami - i praktycznie nic nowego, a przykrego dla sprawców przemocy z niego nie wynika. Nawet, gdy zabrania stosowania \"kar, które naruszałyby godność dzieci” - to nie precyzuje, jakiego rodzaju mogłyby być to kary. Słowem - to nie materiał na ustawę, tylko koncert pobożnych (?!) życzeń, nad którymi niepotrzebnie napracowały się m.in. panie Jaruga i Środa. Nic złego się zatem dla projektu nie stało, gdy w ubiegłym tygodniu sejmową mównicę zablokował Andrzej Lepper ze swą świtą, uniemożliwiając dysputę i tym samym oddalając urodzenie prawnego potwora. Autorzy projektu tłumaczą, że nie chodziło im o wprowadzenie restrykcyjnego zapisu, lecz o to, by miał on charakter edukacyjny. Kogo on ma edukować - otępiałego od \"nadmiernego spożywania” damsko-dziecięcego boksera, który, nie mogąc znaleźć pasa, w \"procesie wychowawczym” używa nieuzbrojonej pięści? Nie ma co zatem oczekiwać, że w niedalekiej przyszłości ów poroniony projekt przepoczwarzy się w ustawę. I dobrze - prawo, które obowiązuje, złe nie jest; wystarczy, aby powołane do jego egzekwowania instytucje i organy chciały dobrze pracować. Także uświadamiając potencjalnych dzieciobijców, że bicie dzieci jest złe i bez sensu. • bo nie wolno bić słabszego • bo agresja rodzi agresję • bo zabrania tego konstytucja RP • bo bicie nie dociera do sumienia, tylko do skóry - jest przez to mało skuteczne • bo bicie na zimno jest nieludzkie, a w gniewie - niebezpieczne, ponieważ dorosły nie kontroluje siły uderzenia • bo bicie upokarza - zwłaszcza na gołą pupę • bo bicie jest przemocą zabronioną przez Konwencję o Prawach Dziecka 80 proc. - daje klapsy 50 proc. - leje pasem, kablem lub innym przedmiotem 30 proc. - szarpie, potrząsa, ciągnie za uszy, włosy, stosuje inne wymyślne tortury Jeśli wiesz o dziecku, któremu dzieje się krzywda, nie czekaj bezczynnie. Oto adresy i telefony, pod którymi znajdziesz ludzi gotowych przyjść mu z pomocą:   Komitet Ochrony Praw Dziecka tel. (0-22) 626 49 19 ul. Hoża 27a, lok. 5, Warszawa 00-521 www.kopd.pl   Fundacja \"Dzieci Niczyje” tel. (0-22) 616 02 68, 616 03 14 ul.Walecznych 59, Warszawa 03-926 www.fdn.pl   Stowarzyszenie Opta tel. (0-22) 424 09 89 ul. Hoża 50, lok. 61, Warszawa www.opta.org.pl   Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie \"Niebieska Linia” tel./fax (0-22) 666 05 59, tel. bezpłatny na terenie całego kraju 0 800 1200 02 ul. Szczotkarska 48a, 01-382 Warszawa www.niebieskalinia.pl Towarzystwo Przyjaciół Dzieci Zarząd Krajowy tel. (0-22) 827 78 44, 826 08 74 Warszawa, Krakowskie Przedmieście 6 00-325 Warszawa www.tpdzg.org.pl    Rzecznik praw dziecka tel. (0-22) 696 55 50, 696 55 75 ul. Śniadeckich 10 00-656 Warszawa www.brpd.gov.pl Policja tel. 997 Telefon zaufania Zatrzymaj Przemoc 0 800 12 01 48 Policyjny Telefon Zaufania 0 800 12 02 26 „Matka inscenizowała różne sytuacje, aby mieć pretekst do bicia mnie. Na przykład wylewała psu wodę z miski i potem robiła awanturę, że chcę, aby pies umarł – i bicie. Albo sprawdzała mi zeszyty i książki, i jeśli znalazła niepodkreślony temat albo zagięty róg – już dostawałem lanie. Średnio byłem bity dwa razy w tygodniu. Przez to miałem złe stopnie z wuefu, bo ukrywałem się w ubikacji, gdyż wstydziłem się posiniaczonych nóg... Ale w końcu podrosłem i mogłem się obronić, to wtedy matka zaczęła mnie niszczyć psychicznie, rozpowiadając różne rzeczy o mnie sąsiadom i obcym ludziom, skarżąc się na mnie, wskutek czego wszyscy w okolicy mnie znienawidzili. Wreszcie wyprowadziła się, a po latach okazało się, że winiła mnie za to, że przeze mnie straciła życie, nie mogła iść do szkoły baletowej ani na imprezy, że nikt jej nie chciał. Ale co mi po tym, dlaczego tak robiła? Nikt mi nie zwróci tych lat strachu przed zasypianiem, bo w każdej chwili mogłem zostać wywalony z łóżka i bity”. Fragment wspomnień opublikowanych w Internecie.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama