Po godzinnym locie samolot gładko usiadł na płycie lotniska w Pradze. Przy wyjściu z \"rękawa”, idąc po lotniskowym korytarzu, siłą rzeczy mijamy ultranowoczesne, elektryczne BMW i8. Żadnych emocji, bo przed nami prawdziwa frajda: jazdy zabytkowymi samochodami Škody. Godzinna podróż busem, z Pragi do Mladej Boleslav, minęła szybko…
Ostrożnie i delikatnie
Weterani motoryzacji karnie czekają przed Muzeum Škody. Przed nami w gotowości czeka ąkoda MB rallye z 1967 roku, felicia, ale cabrio z 1959, elegancka tudor, półkabriolet z 1948 oraz dwudrzwiowa 1000 MBX z 1966 roku. Ale to nie koniec, bo na jednym z przystanków czekała motoryzacyjna niespodzianka: Laurin&Klement, replika modelu z 1917 roku oraz pełnokrwista wyścigówka 130 RS.
Zanim wskoczyliśmy do zabytków, instruktor w kilku zdaniach wyjaśnił \"co i z czym się je”. – Tylko ostrożnie i delikatnie. To nie są nowe auta. Tu nie ma elektroniki. Pamiętajcie, że w tudorze z 1948 roku skrzynia jest odwrócona, a 1. i 2. bieg nie mają synchronizacji – mówił czeski instruktor.
Po chwili skrzynie zgrzytały, a zakochani w motoryzacji Czesi byli w stanie przedzawałowym.
Rajdówka
Na początek wybraliśmy MB rallye z 1967. Sportowy debiut modelu MB miał miejsce w Rajdzie Škoda w Pilznie 15 października 1964 roku. Po małej gimnastyce i wśliźnięciu przez klatkę bezpieczeństwa na fotel kierowcy, w końcu siedzimy w ciasnym kokpicie. Sportowe zegary i dźwignia zamiany biegów, obrotomierz, trzypunktowe pasy bezpieczeństwa i silnik 1.3 o mocy 90 KM. Przed pilotem specjalny timer do precyzyjnego odmierzania czasu przejazdu na odcinkach specjalnych i dojazdówkach. Mało tego. Auto miało oryginalny szperacz, aby załoga mogła nocą usunąć awarię.
Motor zagrał basowym, rajdowym brzmieniem. Ruszamy. Twarda ąkoda podskakuje i wibruje. Czuć moc i gorąco bijące z głośnego silnika. I pomyśleć, że Norweg John Haugland potrafił wycisnąć z tej konstrukcji 240 km/h. To był kres jej możliwości. – Facet musiał mieć \"cojones”. Jazda takim autem, z tak zawrotną prędkością, wymaga dużej odwagi – mówi kolega dziennikarz.
Felicia pełna nieba
Na pierwszym punkcie przesiadkowym zmieniamy rajdowego potwora na auto uosabiające czeską łagodność i radość życia. Skoda felicia, piękny kabriolet w pastelowym kolorze przypomina, że i za żelazną kurtyną powstawały piękne auta. Škoda z przełomu lat 50. i 60. minionego wieku z typowym gulgotem małego, ponad litrowego silnika, sunęła po bocznej drodze. Czesi na jej widok od razu robili się bardziej radośni, a niektórzy wręcz składali propozycje natychmiastowego kupna. Cena nie grała roli. – Felicia to najbardziej poszukiwany kolekcjonerski samochód w Czechach. Oni ten model, podobnie jak markę, darzą wielką estymą. Felicia była najpiękniejszym seryjnie produkowanym autem w bloku wschodnim – tłumaczy Klaudyna Gorzan ze Škody Auto Polska.
Silniczek felici od czasu do czasu prychnął, z autem trzeba było walczyć na zakrętach. Jednak radość z jazdy rekompensowała wszelkie techniczne zaszłości 60-latka.
Czar ambasadora
Prawdziwym wyzwaniem była jazda modelem tudor. Nazwa pochodzi z fonetycznej transkrypcji angielskiego \"two-door”, czyli dwudrzwiowy. Pierwszym użytkownikiem samochodu, którym jeździliśmy, był ambasador Szwecji w Czechach. – Škoda tudor była od samego początku wytwarzana w odmianach dla ruchu prawostronnego i lewostronnego oraz wysyłana na szereg rynków eksportowych, do 71 krajów świata. Jednakże największym eksportowym rynkiem zbytu stała się dla tego modelu Polska, do której w latach 1946-51 wysłano ponad 8 tysięcy egzemplarzy tych pojazdów – opowiada nasz czeski instruktor. – Skrzynia biegów jest przystosowana do ruchu lewostronnego, dlatego \"jedynka” i \"dwójka” jest na \"zewnątrz”. Dwa pierwsze biegi są niezsynchronizowane – przestrzegał Czech.
Rzeczywiście, obsługa skrzyni wymagała wprawy. Pierwsze włączenie 1. skończyło się lekkim zgrzytem, ale potem już było lepiej. Tudor jechał jednak znakomicie.
Dziś Škoda należy do niemieckiego koncernu Volkswagen, ale Czesi kultywują swoją historię. W Mladá Boleslav działa Muzeum które prezentuje fascynujące elementy i bogatą tradycję marki. Obiekt ilustruje 117 lat historii producenta, udostępniając w zabytkowej hali produkcyjnej 46 samochodów, wiele filmów i dokumentów na powierzchni 1800 mkw. A zaczęło się od popsutego roweru produkcji…niemieckiej.
lublinianin, właściciel kilku czeskich aut oraz firmy Sko-Med, specjalistycznego składu z częściami do zabytkowych pojazdów z Maldej Boleslav
- Uważam, że Škoda to coś więcej niż marka, to stan umysłu. Każdy kierowca czeskiego pojazdu powinien wprowadzić się w ten stan, aby z radością i gracją użytkować swój pojazd przed długie lata. Swoją przygodę z Škodą rozpocząłem jeszcze jako uczeń klasy maturalnej LO. Na spółkę z moją ówczesną dziewczyną kupiliśmy 105 L z 1983. Kosztowała nas 650 złotych. Urzekł mnie dźwięk silnika, prostota konstrukcji i genialna widoczność. Kochać Škodę, to znaczy szanować ją za historię i dzieła sztuki motoryzacyjnej z lat 30. i 40. minionego wieku.
Reklama
Krecik i 117-letnia \"Škodowka”
Pamiętacie Krecika? A seriale \"Kobieta za ladą” i \"Pod jednym dachem”. We wszystkich tych filmach zawsze pojawiał się samochód. I była to przeważnie Škoda. Sprawdziliśmy, jak czeskie auta z czasów Gustáva Husáka sprawują się w 2014 roku
- 30.05.2014 11:25

Reklama












Komentarze