Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Co dobre dla mnie, dobre dla klienta

Przez wiele lat prowadził z kolegą hurtownię hydrauliczną. Wydawało się, że co jak co, ale hydraulika to pieniądze pewne. Prawda okazała się inna.
- Niszczyły nas powoli, ale skutecznie, wielkie sieci handlowe - mówi Sławomir Ostrowski, dziś właściciel sklepu \"Wiejski Przysmak” przy ul. Turniowej w Lublinie. Ostatecznie doszedł do wniosku, że lepiej pracować na własny rachunek, samemu. - Zaczęło się od przeczytania artykułu o sklepie w Warszawie, który oferuje wyłącznie wiejskie wyroby - naturalne, bez konserwantów, kiełbasę smakującą inaczej niż szynka, a baleron inaczej niż polędwica i wcale to wszystko nie przypominające plastiku. Pojechałem do Warszawy z myślą, że udostępnią mi jakieś kontakty. Ale gdzie tam - to ściśle strzeżona tajemnica... Najważniejszy w biznesie jest pomysł i dobra lokalizacja. Z tym drugim nie trafił w dziesiątkę. - Myślałem: młode osiedle, nowy blok - to będzie dobry punkt. Tymczasem okazało się, że młodzi ludzie po pracy... jadą prosto do marketu, kupują na tydzień, pakują \"plastikowe” wędliny do lodówki. Ma więc więcej klientów z drugiego końca miasta, niż z osiedla. - Pozornie prosta sprawa: zamówić wyroby i sprzedawać - wyjaśnia Ostrowski. - Jednak te w moim sklepie musiały spełniać inne standardy. Szukanie odpowiednich dostawców zajęło mi cały rok. Jeździłem od masarni do masarni, przyglądałem się, próbowałem. Interesowały mnie tylko małe zakłady, z niewielkim asortymentem, gdzie jedynymi konserwantami jest sól i pieprz. Żadnej chemii. Mówi, że jak w masarni automat wyrzucał kolejne partie towaru, to już wiedział: tu robi się masówkę. I szukał dalej. - Ostatecznie towar biorę tylko od pięciu dostawców z niewielkich masarni. Skąd? Tego nie powiem. Nikt nie zdradza takich rzeczy. Przynajmniej dwa miesiące trwało dostosowanie sklepu do wymagań sanepidu. - Trzy razy były pobierane próbki wody - i okazywały się złe. Z tej samej wody korzystają wszyscy mieszkańcy osiedla i sanepid nie obawiał się, że im może zaszkodzić. Takie obawy dotyczyły tylko mojego sklepu... Po spełnieniu warunków sanepidu problemy z rejestracją, ZUS, Urzędem Skarbowym wydawały się już błahostką. \"Wiejski Przysmak” otworzył niespełna rok temu. Zdaje sobie sprawę, że na ugruntowanie pozycji wciąż musi pracować. Nie ukrywa, że jeszcze bywają ciężkie dni oraz że najprędzej schodzi towar najtańszy. Ale na święta to nawet dla siebie zabrakło mu wędliny. Ludzie chcieli więcej, składali zamówienia, a masarnie pracowały swoim zwyczajnym rytmem, nie robiąc na ilość. Uważa, że najlepszym znakiem jakości jest to, że sobie i swojej rodzinie serwuje to samo. - Jeśli jest dobre dla mojej rodziny, dla moich dzieci, to na pewno jest dobre dla klientów - twierdzi z przekonaniem.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama