Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Nie jestem kuglarzem

Jeszcze niedawno czteroletnia Kasia Szczepańska z porażeniem mózgowym leżała w łóżeczku, jak kawałek drewna. Jej mama w milczeniu połykała łzy.
Po siedmiu zabiegach w matczynych oczach błyszczy szczęście. Kasieńka potrafi przewrócić się z pleców na brzuszek. A będzie jeszcze lepiej - mówi Jerzy Pyć, który od dwudziestu lat zajmuje się w Lublinie akupresurą. Krystyna Szczepańska przyjechała na ulicę Doświadczalną 46 w Lublinie z Ostrowa. O terapeucie, który uciska na stopach specjalne punkty akupunkturowe, dowiedziała się od innej matki, która też ma dziecko z porażeniem mózgowym. Na Doświadczalnej działa Stowarzyszenie na rzecz Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej Ruchowo. Jerzy Pyć masuje tu stopy chorym dzieciakom już siódmy rok. Ale w akupresurze siedzi już dwadzieścia lat. Z wykształcenia jest ogrodnikiem. Przed laty zetknął się z zakonnicą z Radomia, która z powodzeniem stosowała starą chińską metodę leczenia, w której ukłucie igły zastępuje się uciskiem dłoni. Godzina rozmowy zadecydowała, że akupresura stała się jego pasją i zawodem. - Moja praca różni się znacznie od metody Tamary Jermakowej, panów Czernego czy Bornego, daleka jest od magii, czarów i mistycyzmu - mówi Jerzy Pyć. Jaka jest metoda Pycia? - To mozolne i systematyczne działanie, przynoszące wspaniałe, namacalne efekty - wyjaśnia terapeuta, mieszkający w podlubelskim Stasinie. Akupresura? Co to jest? - To stara chińska metoda leczenia, która ma już kilka tysięcy lat. Już wtedy tamtejsi lekarze odkryli, że przez uciskanie określonych punktów na ludzkim ciele można łagodzić lub likwidować ból i naprawiać pracę narządów wewnętrznych - tłumaczy Jerzy Pyć. Co dzieje się w momencie, gdy terapeuta uciśnie konkretny punkt na stopie? - Dochodzi do pobudzenia receptorów, powstały bodziec wędruje do ośrodkowego układu nerwowego, stamtąd do osłabionego lub chorego narządu - dodaje terapeuta. Tyle dowiedział się od zakonnicy, tyle wyczytał. Nakupił książek i zaczął robić pierwsze zabiegi znajomym. - Pamiętam pierwszego pacjenta. Taki mężczyzna po trzydziestce. Z brzuszkiem i po zawale. W pracy przełożeni powiedzieli mu, że już się do niczego nie nadaje. Po przejściu pięćdziesięciu metrów stawał, nie miał siły postawić kolejnego kroku. - Pracowałem półtora miesiąca. Krzyczał, jak naciskałem stopy. Wrócił do pracy. Ma się dobrze. Krzyczą kobiety z migreną. Dzieciaki płaczą wniebogłosy. A panowie? Też wyrywają stopy spod twardej ręki Jerzego Pycia. - Musi boleć. Jak boli, to znak, że jest potrzeba wykonywania zabiegu. Ale przy kolejnych zabiegach ból maleje. Potem robi się całkiem przyjemnie - śmieje się terapeuta. Zawsze spokojny. Opanowany. Ktoś powie: flegmatyk. - Może tak to wygląda z zewnątrz. Ale do akupresury trzeba wielkiej cierpliwości. I skupienia - mówi cicho. Właśnie naciska stopę Kasi. Kasia wrzeszczy. - Jest zmęczona po poprzednich zabiegach - mówi Krystyna Szczepańska. Po 10 minutach krzyk przechodzi w kwilenie. - Nie mogłam uwierzyć, że po kilku zabiegach Kasieńka po raz pierwszy przewróciła się z pleców na brzuch. Płakałam z radości - mówi matka Kasi. - Będzie jeszcze lepiej - mówi stanowczo Pyć. Kinga z porażeniem. Brak równowagi, zaburzenia mowy. Po pierwszej serii zabiegów złapała równowagę, zaczęła chodzić, trzymając się palca mamy. I wymówiła słowo \"dziś”. Po kolejnej serii zabiegów sama przeszła 2 metry. Bez trzymania. Marta z zespołem Downa. Potrafi tylko stać z trzymaniem. Po pierwszej serii zabiegów lekarz zmniejsza leki przeciwpadaczkowe. Po drugiej dziewczynka zaczyna chodzić za rękę po podwórku, potem wchodzi po schodach. Wiktoria leży w łóżeczku. Nie potrafi przewrócić się z boku na bok. Po pierwszej serii ćwiczeń stoi, trzymając się ręki matki. Zaczyna gaworzyć. Bez problemu przewraca się z boku na bok. Paweł to już nie dziecko. Ma 28 lat. Brak równowagi. Po zabiegach staje samodzielnie, może przejść nawet kilkaset kroków i obrócić się o 360 stopni. Jerzy Pyć pracowicie dokumentuje kolejne przypadki. - Najbardziej dumny jestem z pracy nad Tomkiem, którego potrącił samochód. Na przejściu i na zielonym świetle. Kierowca zbiegł. Tomek miał wtedy 12 lat. Przez 6 miesięcy nie było z nim żadnego kontaktu. Matka modliła się o cud. Nie miał prawa chodzić. Po mozolnych zabiegach i ćwiczeniach zaczął chodzić. Cud? - Nie, żmudna, mozolna praca. Choć akupresura jest częścią medycyny naturalnej, to jej skuteczności nie negują już naukowcy, ani lekarze. Kiedy można ją stosować? - W dolegliwościach bólowych, neurologicznych, chorobach układu pokarmowego i oddechowego. Akupresura działa na choroby serca i układu krążenia oraz choroby układu moczowo-płciowego - tłumaczy Jerzy Pyć. Kiedy nie powinno się stosować akupresury? - Kiedy mamy temperaturę, w czasie ciąży, przy nowotworach złośliwych, krwawieniach wewnętrznych, chorobach zakaźnych, stanach zapalnych skóry. Chociaż z tymi nowotworami to różnie bywa. • Dlaczego? - Opowiem o bardzo szczególnym przypadku. No, bo jak określić historię kobiety, która zachorowała na raka piersi. Była pod opieką lekarzy. Bała się odjęcia piersi. Pracowałem z nią przez półtora miesiąca, stosując bardzo silne zabiegi. Pierś zaczęła przybierać naturalną, różową barwę. Zaczęła mięknąć i zdrowieć. Oczywiście pacjentka była pod opieką lekarzy. Mam nadzieję, że ja też pomogłem - mówi skromnie. Ale największym sukcesem Jerzego Pycia są przypadki, kiedy pomaga dzieciom z porażeniem mózgowym. - Najbardziej pomagam dzieciom, u których wystąpiło mniejsze niedotlenienie. Najpierw dziecko siada, potem potrafi stanąć, jeśli złapie równowagę, może nawet chodzić. Ale to bardzo ciężka praca - mówi cicho. • Nie boi się pan dawać matkom nadzieję? - Nie boję się? • Dlaczego? - Bo nie jestem kuglarzem.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama