Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Przeżyliśmy kataklizm! (wideo i zdjęcia)

Łęczna. W jednej minucie wiatr porwał nasz dach i rzucił na samochód sąsiada. Czegoś takiego w życiu nie widziałam - mówi Magdalena Skoniecka.
Na naprawę domu będzie musiała wydać 30 tys. zł. 60 tysięcy mieszkańców Lubelszczyzny było bez prądu po poniedziałkowych nawałnicach. Wichury zerwały kilkadziesiąt dachów, powaliły setki drzew. - To było straszne - mówi Szczepan Powęska z Momot Dolnych koło Janowa Lubelskiego. - Wiatr łamał słupy energetyczne jak zapałki. U sąsiadki ogromny dąb runął na dom i zawalił jej część dachu. - 300-kilogramowe belki słomy latały w powietrzu - dodaje Leszek Janiszewski z miejscowości Karczunek w powiecie chełmskim. Jemu wiatr zerwał dachy ze stodoły i budynku gospodarczego. W regionie wichura uszkodziła ponad 30 budynków. Najwięcej w powiatach: janowskim (w samym Janowie, a także w Momotach Górnych i Modliborzycach), chełmskim (głównie w gminie Wierzbica) i łęczyńskim (centrum miasta oraz Jawidzu, Starej Wsi i Radzicu Starym).

Wichura zerwała dach domu w Łęcznej
Spora część poszkodowanych była nieubezpieczona. - Niestety - mówi Joanna Kitowska z Ergo Hestia. - Bo szkody wywołane żywiołami utwierdzają klientów posiadających ubezpieczenie o sensowności zawartej umowy. Zwłaszcza że jej koszt jest naprawdę niewielki. A ci, którzy nie decydują się na polisę, po takim kataklizmie żałują. - Nasz Ośrodek Pomocy Społecznej wysłał w teren komisję, która szacuje straty i ocenia, jaką pomoc możemy udzielić poszkodowanym - mówi Krzysztof Kołtyś, burmistrz Janowa. - Straty są naprawdę spore - podkreśla wójt Modliborzyc Witold Kowalik. - Liczymy na pomoc z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych dla poszkodowanych w wyniku klęsk żywiołowych: zasiłki bezzwrotne czy kredyty nisko oprocentowane. - Wszyscy poszkodowani powinni zgłaszać się do urzędów gmin - radzi Małgorzata Tatara, rzecznik wojewody lubelskiego. - Gminy będą pomagać we własnym zakresie, a jeśli potrzeby przekroczą ich możliwości, wtedy za naszym pośrednictwem wójtowie będą mogli wystąpić po pomoc do ministerstwa. - Na pewno skorzystamy - zapowiada Andrzej Chrząstowski, wójt Wierzbicy, gdzie leży m.in. zdewastowany Karczunek. - Sami też pomagamy. Już przekazałem poszkodowanym drewniane bale, które mieliśmy przygotowane na oczyszczalnię.(ak, fp) - Na pewno skorzystamy - zapowiada Andrzej Chrząstowski, wójt Wierzbicy, gdzie leży m.in. zdewastowany Karczunek. - Sami też pomagamy. Już przekazałem poszkodowanym drewniane bale, które mieliśmy przygotowane na oczyszczalnię.(ak, fp)

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama